F1. Koronawirus. Zespoły poddały się kwarantannie. Po Włochów wysłano specjalne autokary

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc podczas testów F1
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc podczas testów F1
zdjęcie autora artykułu

Zespoły F1 wróciły już z podróży do Australii, gdzie odwołano wyścig po wykryciu koronawirusa w McLarenie. Z ogromnymi problemami spotkali się Włosi, którzy nie mogli wybrać lotów do Mediolanu i Rzymu. W zamian spotkała ich długa wycieczka autokarem.

Do końca marca zespoły Formuły 1  będą musiały zrezygnować ze swojej aktywności, po tym jak wróciły do Europy z Australii. Wyścig na Albert Park w Melbourne nie doszedł do skutku, a wykrycie koronawirusa u jednego z pracowników McLarena wymusiło na personelu wszystkich ekip poddanie się kwarantannie.

"Nasz zespół dotarł do domu. Wszyscy są bezpieczni i poddali się kwarantannie. Fabryki w Enstone i Viry zajęte są planowaniem najbliższych tygodni, dopóki nie dowiemy się kiedy znów wrócimy do ścigania" - ogłosiło w poniedziałek Renault.

"Również chcielibyśmy się dowiedzieć, co tam u Was. Jak się macie? Pracujecie, jesteście w domu, wszystko w porządku? Jakich innych atrakcji od nas oczekujecie do momentu, w którym wrócimy na tor? Dajcie nam znać i dbajcie o siebie i każdego wokół" - dodał francuski zespół.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Zespoły z bazami w Wielkiej Brytanii znalazły się w dość dobrej sytuacji, bo ten kraj dość swobodnie podchodzi do pandemii koronawirusa i nie planuje wprowadzać na ten moment szeregu restrykcji. W znacznie gorszym położeniu są Włosi.

Włochy stały się epicentrum pandemii na Starym Kontynencie i zamknęły swoje granice. Ponad 200 Włochów, zatrudnionych m.in. w Ferrari, Alfie Romeo, Alpha Tauri, Haasie i Pirelli, nie mogło polecieć na lotniska do Mediolanu czy Rzymu.

W tej sytuacji podjęto decyzję, by Włosi pracujący w F1 lądowali we francuskiej Nicei. Na tamtejsze lotnisko wysłano specjalne autokary, które następnie wyruszyły w trasę na półwysep Apeniński. Następnie czeka ich długa kwarantanna.

Dlatego też nie dziwi, że zespoły zdecydowały się zamknąć swoje fabryki, bo i tak nie miałby w nich kto pracować. Pracownicy mają niespodziewany czas wolny, ale za to w sierpniu nie będą mieć tradycyjnej przerwy wakacyjnej. Wszystko wskazuje na to, że w tym okresie odbędą się zaległe wyścigi F1.

Czytaj także: Pirelli musi spalić 1800 opon po Grand Prix Australii Były mistrz świata obwinia McLarena o odwołanie wyścigu

Źródło artykułu: