F1. Ferrari grozi opuszczeniem stawki. Włosi nie chcą słyszeć o dalszym cięciu kosztów

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc podczas testów F1
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc podczas testów F1

- Weźmiemy pod uwagę opuszczenie F1, jeśli limit wydatków zostanie mocno ograniczony - ostrzegł Mattia Binotto, szef Ferrari. Włosi sprzeciwiają się temu, aby wskutek kryzysu wywołanego koronawirusem drastycznie ciąć koszty w F1.

W tym artykule dowiesz się o:

Limit wydatków w Formule 1 w roku 2021 miał wynosić 175 mln dolarów. Kryzys wywołany koronawirusem doprowadził do tego, że wszystkie zespoły szybko porozumiały się w sprawie jego obniżenia. Nowy pułap to 150 mln dolarów. Jednak nie wszystkim on odpowiada. Małe ekipy chcą, by wynosił on 100 mln dolarów.

Na stole ma leżeć kompromisowa propozycja, jaką złożyły FIA oraz Liberty Media. Światowa federacja oraz właściciel F1 chcą, by od roku 2021 limit kosztów wynosił 145 mln dolarów, a w kolejnym został obniżony do 130 mln dolarów.

Dalsze zaciskanie pasa nie podoba się Ferrari. - Już poziom 150 mln dolarów jest czymś nowym i wymaga zmian względem tego, co ustaliliśmy w czerwcu ubiegłego roku. Nie można osiągnąć takiego limitu wydatków bez poświęceń. Mam na myśli chociażby zwalnianie ludzi - ostrzegł na łamach "Guardiana" Mattia Binotto, szef zespołu z Maranello.

ZOBACZ WIDEO: Zawodnik K-1 był zakażony koronawirusem. Teraz ostro atakuje służbę zdrowia! "Kompletnie nikt się mną nie interesował!"

- Gdyby poziom wydatków miałby być jeszcze niższy, nie chcielibyśmy byś zmuszani do spojrzenia na nasze inne opcje wyścigowe, by tam kultywować naszą tradycję - dodał Binotto, grożąc tym samym opuszczeniem stawki F1.

Ferrari jest jedynym zespołem w historii Formuły 1, który wystąpił we wszystkich sezonach począwszy od roku 1950. Włosi już kilkukrotnie grozili odejściem z królowej motorsportu, ale być może to właśnie kryzys wywołany koronawirusem zmusi ich do tego kroku.

- W F1 mamy różne zespoły i każdy ma swój interes. Ekipy funkcjonują w różnych krajach, na podstawie różnych przepisów. Choćby prawo pracy w Wielkiej Brytanii i Włoszech się różni. U nas wprowadzanie zmian strukturalnych, obniżanie kosztów poprzez zwalnianie pracowników nie jest takie proste - wyjaśnił Binotto.

- Zdajemy sobie sprawę, że F1 i cały świat przeżywają trudny okres z powodu pandemii COVID-19. Nie jest to jednak moment, by podejmować decyzje w pośpiechu. Istnieje ryzyko, że spiesząc się zrobimy coś źle, bo nie ocenimy wszystkich konsekwencji niektórych decyzji - podsumował szef Ferrari.

Wcześniej Ferrari zwracało uwagę na to, że jako producent silników w F1 ponosi znacznie większe koszty niż małe zespoły, które jedynie kupują gotowe jednostki napędowe. Te nie ponoszą bowiem wydatków związanych z rozwojem i badaniami maszyn. Dlatego Włosi utrzymują, że ekipy fabryczne i prywatne nie mogą mieć ustanowionego takiego samego pułapu kosztów.

Czytaj także:
McLaren zaczął produkować części do respiratorów
Europejskie wyścigi F1 bez kibiców

Komentarze (3)
avatar
MSK_
23.04.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Gdyby poziom wydatków miałby być jeszcze niższy, nie chcielibyśmy byś zmuszani do spojrzenia na nasze inne opcje wyścigowe, by tam kultywować naszą tradycję. CÓŻ ZA PIÓRO. HOHO! PANIE REDAKTORZ Czytaj całość
avatar
caido
23.04.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
To niech sobie idą. Poza F1 nie istnieją w żadnym sporcie motorowym, więc nie bardzo mają gdzie iść. Tą śpiewkę o odchodzeniu Ferrari z F1 słyszymy od lat. Dzięki niej dostają więcej kasy niż i Czytaj całość