Ferrari to nie tylko jeden z najlepszych zespołów w historii Formuły 1, ale też przede wszystkim firma produkująca luksusowe samochody sportowe. Wszystkie zakłady Ferrari musiały jednak zostać zamknięte w związku z trwającą pandemią koronawirusa.
W tej chwili nie wiadomo, w którym momencie Włosi wrócą do normalnego życia. Tamtejszy rząd przedłużył ostatnio szereg restrykcji, przez co zakłady w Maranello i Modenie muszą pozostać zamknięte do 3 maja. Jednak władze Ferrari nie patrzą na kryzys i właśnie podjęły decyzję o wypłacie dywidendy akcjonariuszom.
- To najlepszy dowód na to, że mamy zaufanie co do przyszłości. To nagroda dla wszystkich naszych akcjonariuszy w tym trudnym okresie - powiedział w "Corriere dello Sport" Louis Camilleri, dyrektor generalny Ferrari.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"
W przypadku F1 sytuacja jest jasna - FIA ogłosiła w tym momencie przerwę wakacyjną i fabryki wszystkich zespołów muszą być zamknięte. Ferrari jest jednak poszkodowane względem brytyjskich ekip, bo nie otworzyło swoich zakładów już po powrocie z Grand Prix Australii w połowie marca. Konkurencja na Wyspach w tym okresie działała i zyskała kilka dni więcej na pracę.
- W tym momencie nie wiemy, kiedy znów zaczniemy normalne życie. Jednak tak jak napisał Szekspir w "Hamlecie", nawet jeśli to nie wydarzy się teraz, ważne jest bycie gotowym. Zapewniam, że my jako Ferrari jesteśmy przygotowani na wznowienie sezonu - dodał Camilleri.
Ferrari już w zimowych testach, jakie odbyły się pod koniec lutego w Barcelonie, nie błyszczało. Zespół liczył, że wskutek ciężkiej pracy poprawi swoją konstrukcję i dogoni czołówkę F1. Koronawirus wywrócił jednak te plany do góry nogami.
Aby zminimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa wśród pracowników Ferrari, personel ma zostać poddany testom na obecność COVID-19. Dodatkowo regularnie będzie sprawdzana temperatura osób zatrudnionych przez firmę z Maranello i pojawiających się w fabryce. Maję one też otrzymać specjalną aplikację, która pozwoli im monitorować stan zdrowia.
Według wstępnych założeń nowy sezon F1 miałby ruszyć w lipcu, ale wyścigi odbywałyby się bez udziału publiczności.
Czytaj także:
Lewis Hamilton nadal nie zgodził się na obniżkę pensji
Tegoroczny kalendarz F1 trafił do kosza