Lewis Hamilton prowadził w GP Wielkiej Brytanii od startu i kontrolował sytuację. Jednak w samej końcówce kierowcy Formuły 1 zaczęli mieć problemy z oponami, które zmieniali dość wcześnie - podczas neutralizacji wywołanej wypadkiem Daniiła Kwiata.
Trudów wyścigu na dwa okrążenia przed metą nie wytrzymała opona u Valtteriego Bottasa. Wtedy Red Bull Racing postanowił wezwać na dodatkowy pit-stop Maxa Verstappena, bo Holender był już pewien drugiego miejsca, a w ten sposób zyskał jeszcze szansę na ekstra punkt dla autora najszybszego okrążenia. Verstappen stracił u mechaników kilkadziesiąt sekund, a w tym czasie również u Hamiltona doszło do eksplozji opony.
Gdyby nie zatem decyzja Red Bulla o pit-stopie, to właśnie Verstappen wygrałby wyścig o GP Wielkiej Brytanii. - Aż do ostatniego okrążenia wszystko przebiegało zgodnie z planem. Opony były świetne, a Valtteri naciskał na mnie bardzo mocno. Zarządzałem odpowiednio oponami. Gdy usłyszałem, że coś się stało Bottasowi, to popatrzyłem na swoje ogumienie i wydawało mi się, że wszystko jest w porządku - relacjonował po wyścigu Hamilton.
ZOBACZ WIDEO: Lotos PZT Polish Tour. Paula Kania-Choduń: Tenis w końcu sprawia mi przyjemność
- Bolid jechał normalnie, nie było żadnych problemów. Myślałem, że wszystko jest pod kontrolą. Aż nagle coś się stało. Serce aż podskoczyło mi do gardła, bo nigdy nie wiesz jak poważna jest sytuacja. Nacisnąłem hamulec i zrozumiałem, że opona już spadła z felgi. Potem zostało mi już tylko jechać i próbować utrzymywać prędkość - dodał aktualny mistrz świata F1.
Hamilton nie ukrywał, że jest świadom szczęścia, jakie go spotkało w niedzielę. - Czasem jest tak, że podczas takiej jazdy złamie się przednie skrzydło i uszkodzi też inne rzeczy. Dlatego modliłem się, by do czegoś takiego nie doszło, aby mnie ta sytuacja zbyt mocno nie wyhamowała. Było blisko, ale dzięki Bogu daliśmy radę - stwierdził Hamilton.
Pete Bonnington, inżynier Hamiltona, na ostatnim okrążeniu na bieżąco informował go o topniejącej przewadze nad Verstappenem. - Oh, było blisko, aby skończyło się to wielkim g… - przyznał kierowca Mercedesa.
Czytaj także:
Kubica płaci frycowe w DTM. Znów bez punktów
Nieoficjalnie. Kimi Raikkonen ma zakończyć karierę