Piątek przyniósł werdykt ws. głośnych protestów Renault przeciwko Racing Point. Francuzi od początku roku twierdzili, że zespół z Silverstone złamał regulamin Formuły 1, bo skopiował wybrane części Mercedesa z sezonu 2019. Dlatego Renault złożyło w tym sezonie trzy protesty dotyczące układu hamulcowego w modelu RP20.
FIA uznała, że inżynierowie Racing Point faktycznie skopiowali rozwiązania stosowane przez Niemców, czym złamali regulamin F1. Ekipa musi zapłacić 0,4 mln euro kary i straciła 15 punktów do klasyfikacji konstruktorów F1.
Inne zespoły nie są jednak zadowolone z tego werdyktu. Przede wszystkim dlatego, że kara dla Racing Point tyczy tylko GP Styrii, a za stosowanie kontrowersyjnych części w GP Węgier i GP Wielkiej Brytanii Racing Point otrzymał tylko reprymendę. Ponadto team może nadal korzystać z dotychczasowego rozwiązania, choć jest ono skopiowane od Mercedesa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w takiej roli kolegi Roberta Lewandowskiego z Bayernu jeszcze nie widziałeś. Poszło mu świetnie
"Motorsport" ustalił, że Ferrari, McLaren i Renault zamierzają odwołać się od decyzji FIA. Ekipy mają 96 godzin na wniesienie oficjalnego pisma. Sprawę rozpatrywać będzie wówczas Międzynarodowy Sąd Apelacyjny FIA.
Również Racing Point nie zgadza się z werdyktem sędziów i nieustannie twierdzi, że opracował elementy tylnego układu hamulcowego na bazie zdjęć 3D, wykonanych przez fotografów-szpiegów w padoku. W takie zapewnienia nie wierzą stewardzi, którzy porównali dane projektowe modeli Racing Point RP20 i Mercedesa W10.
Mattia Binotto, szef Ferrari, podczas rozmowy z dziennikarzami zwrócił uwagę na to, że protest Renault dotyczy tylko tylnego układu hamulcowego, podczas gdy cały bolid RP20 jest łudząco podobny do zeszłorocznego Mercedesa i budzi to spore kontrowersje. Ciągle istnieje zatem podejrzenie, że niemiecki zespół udostępnił konkurencji swoje dane projektowe, co byłoby złamaniem regulaminu F1.
Czytaj także:
Robert Kubica ma złe wieści
DTM. Kibice wracają na trybuny