Od początku sezonu 2020 padok Formuły 1 żyje sprawą bolidu Racing Point, który jest łudząco podobny do zeszłorocznego Mercedesa. FIA udowodniła ekipie z Silverstone, że skopiowała ona od Niemców tylny układ hamulcowy i tym samym złamała regulamin F1. Racing Point otrzymał za to karę 0,4 mln euro i stracił 15 punktów do klasyfikacji konstruktorów F1.
Ferrari i Renault domagały się jednak surowszej kary dla konkurenta z Silverstone. Tymczasem w tym tygodniu Francuzi nagle wycofali się ze swojego stanowiska i zapowiedzieli, że dla nich sprawa jest zamknięta, po tym jak FIA obiecała wprowadzić jasne przepisy zabraniające kopiowania części w roku 2021.
Tym samym Ferrari pozostało osamotnione na placu boju, ale kilka źródeł z padoku F1 jest zdania, że również Włosi odpuszczą sobie wojowanie z Racing Point i wycofają swój protest.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała
"Wyglądało to tak, że Ferrari nie chce odpuścić tej sprawy, ale niejasne jest to, czy Włosi chcą działać samodzielnie i wojować w pojedynkę przeciwko Racing Point. Dlatego nie można wykluczyć, że sprawa zostanie zakończona z myślą o szeroko pojętym interesie tego sportu" - napisał w "Auto Motor und Sport" dziennikarz Tobias Gruner.
Afera związana z Racing Point ma ogromny wpływ na wyniki F1. Skopiowanie rozwiązań stosowanych przez Mercedesa sprawiło, że ekipa z Silverstone poprawiła swoje tempo względem ubiegłego sezonu. Obecnie zajmuje ona trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1 - nie przeszkodziło jej w tym nawet zabranie 15 "oczek" przez FIA.
W klasyfikacji panuje jednak ogromny ścisk, bo trzecie Racing Point ma obecnie 63 punkty, czwarty McLaren - 62, a piąte Ferrari - 61. Tymczasem wysokość nagród finansowych w F1 obliczana jest m.in. na podstawie pozycji w mistrzostwach.
Czytaj także:
Briatore o problemach ze zdrowiem: Koronawirus? To tylko zapalenie prostaty
Nico Hulkenberg blisko Haasa