F1. Śmierć, którą trudno zaakceptować. Anthoine Hubert ciągle w pamięci kierowców

Materiały prasowe / Renault / Na zdjęciu: Anthoine Hubert
Materiały prasowe / Renault / Na zdjęciu: Anthoine Hubert

Gdyby nie tragiczny wypadek na torze Spa-Francorchamps, być może Anthoine Hubert właśnie szykowałby się do startów w Formule 1. Niespełna rok po tragedii Francuza jego przyjaciele wciąż nie potrafią się otrząsnąć.

W tym artykule dowiesz się o:

Anthoine Hubert zmarł 31 sierpnia 2019 roku wskutek obrażeń, jakich doznał w wypadku podczas wyścigu Formuły 2  na obiekcie Spa-Francorchamps. Prowadzony przez niego bolid wypadł z toru, po czym odbił się od band i wrócił na nitkę wyścigową. Tam z pełną prędkością wjechał w niego Juan Manuel Correa.

Hubert był członkiem akademii talentów Renault. Miał za sobą pierwsze sukcesy w F2 i Francuzi szykowali go do startów w Formule 1. Być może właśnie miałby w zanadrzu kontrakt na starty w F1 w roku 2021.

Rok po tragedii

Formuła 1 po niespełna roku od tragedii wróciła na Spa-Francorchamps. GP Belgii będzie okazją, by oddać hołd zmarłemu Francuzowi. Wyścig zostanie poprzedzony minutą ciszy, w trakcie weekendu zastrzeżony zostanie również numer 19, z którym startował Hubert.

ZOBACZ WIDEO: Liga Mistrzów. Wielki sukces Roberta Lewandowskiego. "To kapitalny ambasador Polski"

W czwartek byliśmy też świadkami wzruszających obrazków. W zakręcie Raidillon, gdzie doszło do śmierci Huberta, z kwiatami pojawił się Pierre Gasly. Kierowca Alpha Tauri znał się z rodakiem od lat. Wspólnie chodzili do szkoły, przez kilka lat zamieszkiwali nawet pokój. Byli przyjaciółmi.

- Trochę się martwiłem przed wizytą tutaj. Nigdy nie wiadomo, jak zareagujesz w takiej sytuacji. To był dla mnie trudny moment. Spa-Francorchamps to mój ulubiony tor. Tu wygrywałem pierwsze wyścigi F4, Formuły Renault i GP2 w swojej karierze. Jednak zeszły rok zmienił to wszystko - powiedział Gasly.

Francuz po roku od tragedii nadal nie może pogodzić się z tym, co się wydarzyło. - Gdy tylko stawiam nogę w padoku, wracają mi przed oczy obrazki z zeszłego roku. To są rzeczy, których nie chcę zaakceptować. Nawet podczas spaceru po torze wracają pewne myśli. Dochodzi do mnie, że to się naprawdę wydarzyło, że Anthoine nie żyje. Nie jest to łatwe - dodał Gasly.

W czwartek na miejscu tragedii pojawił się też Juan Manuel Correa. Amerykanin po roku od wypadku nadal nie odzyskał pełnej sprawności. Siła uderzenia była tak duża, że jego noga była zmiażdżona i połamana w kilkunastu miejscach. Lekarze długo walczyli o to, by uniknąć amputacji.

Correa na miejsce śmierci Huberta podjechał na wózku inwalidzkim. Podobnie jak Gasly, złożył tam kwiaty. "Nie wiem, co powiedzieć. Poza tym, że tęsknimy za tobą, kolego. Padok nie jest taki sam bez ciebie. Mam nadzieję, że patrzysz na nas z nieba i widzisz, ile znaczyłeś dla tak wielu ludzi" - napisał Correa w mediach społecznościowych, który ciągle wierzy, że wróci do ścigania. Chce to zrobić dla Huberta.

Koledzy dziękują Hubertowi

Anthoine Hubert, gdyby żył, we wrześniu skończyłby 24 lata. Jego koledzy z kartingowych torów nieco wcześniej dostali się do królowej motosportu - Pierre Gasly jest jego rówieśnikiem, Charles Leclerc skończy w tym roku 23 lata, George Russell ma 22 lata.

Jednak gdyby nie Hubert, to Gasly czy Leclerc nie prezentowaliby właśnie tak wysokiego poziomu. - Byliśmy kolegami, ale też rywalami. Nie osiągnąłbym tych wszystkich sukcesów, gdyby nie on. Dorastałem z nim, a on pchał mnie do przekraczania limitów. Nie tylko na torze, ale i poza nim. Dzięki Anthoine'owi stałem się lepszym kierowcą. Mogę mu być za to wdzięczny - przekazał Gasly.

Kierowca Alpha Tauri nie ukrywa, że chociaż od prawie roku Huberta nie ma wśród nas, to wspomnienia z nim związane ciągle do niego wracają. - Często o nim rozmawiam z przyjaciółmi, bo na przestrzeni lat stworzyliśmy zgraną paczkę. Idąc po torze miałem obrazki z tego wypadku. Chciałbym, aby on się nigdy nie wydarzył. Niestety, on tylko pokazał jak niebezpieczny jest nasz sport. Mimo to, wciąż trudno to zaakceptować - stwierdził francuski kierowca.

Podczas GP Belgii na bolidach F1, F2 i F3 znajdzie się specjalne logo AH19, nawiązujące do tragicznie zmarłego Francuza. Gasly postanowił też sięgnąć po specjalny kask. Malowaniem nawiązuje on do designu, z którego korzystał jego zmarły przyjaciel.

Wypadek Huberta był pierwszym śmiertelnym zderzeniem od czasu GP Japonii w roku 2014, w którym poważnych obrażeń głowy nabawił się Jules Bianchi. Francuz przez niemal rok znajdował się w śpiączce, po czym zmarł w szpitalu w Nicei.

Czytaj także:
Haas rusza na rynek transferowy. Zaprasza kierowców do siebie
Hamilton walczy z rasizmem, ale GP Belgii nie zbojkotuje

Komentarze (0)