Amerykański Dorilton Capital został nowym właścicielem Williamsa. Firma dokonała jednak transakcji poprzez powiązaną spółkę - BCE Limited. W padoku Formuły 1 pojawiły się plotki, że w akcję ratowania ekipy z Grove mógł się włączyć Bernie Ecclestone. Skrót BCE to bowiem inicjały byłego szefa F1.
- Widziałam te plotki. Rozmawiałam z panem Ecclestonem na początku tygodnia i zapytałam go czy te artykuły to jego sprawka. Żartowaliśmy z tego. Prawda jest taka, że Bernie nie ma nic wspólnego z tą transakcją. Dorilton Capital jest niezależną firmą, a Bernie Ecclestone nie jest nowym właścicielem - powiedziała w piątek przy okazji GP Belgii Claire Williams.
Proces poszukiwania nowego inwestora dla Williamsa trwał kilka miesięcy. Brytyjka przyznała, że był to "bardzo emocjonalny okres". Firma od 1977 należała bowiem do rodziny Williamsów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała
- Przy tego rodzaju środowisku, nigdy nie jest łatwo podejmować decyzji o sprzedaży firmy. Jesteśmy jednak bardzo zadowoleni z tego, że udało nam się pozyskać nowego inwestora dla Williamsa. Zwłaszcza że mówimy o firmie, która jest wielkim pasjonatem sportu - dodała Williams.
- Dorilton Capital ma spore ambicje dotyczącego tego, gdzie chcą widzieć ten zespół, jakie środki chcą zainwestować. Wiedzą też jak przywrócić blask tej ekipie. Dla nas było oczywiste, że Williams potrzebuje nowego inwestora, aby zapewnić mu świetlaną przyszłość w F1 - stwierdziła Brytyjka.
Dziennikarze zapytali też Williams o to, czy pozostanie na stanowisku po tym jak ekipa zmieniła właściciela. - Jestem tu w swojej roli, takiej jak zwykle. Wykonuję swoją pracę. Na razie wszystko działa jak do tej pory - podsumowała szefowa stajni z Grove.
Czytaj także:
Haas rusza na rynek transferowy. Zaprasza kierowców do siebie
Hamilton walczy z rasizmem, ale GP Belgii nie zbojkotuje