Lewis Hamilton i przedstawiciele jego firmy Hamilton 44IP odwołali się do Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej w związku z używaniem nazwy "Hamilton" przez producenta zegarków. Mowa o przedsiębiorstwie Hamilton International, które powstało w 1892 roku w Pensylwanii w USA. Aż 93 lata przed narodzinami aktualnego mistrza świata Formuły 1.
Sąd odrzucił jednak argumenty przedstawicieli kierowcy Mercedesa. Sędzia prowadzący sprawę zauważył, że firma Hamilton 44IP "posiada prawa własności intelektualnej związane z kierowcą Lewisem Hamiltonem", ale równocześnie próba zablokowania produkcji zegarków pod taką nazwą Hamilton International jest "nieuzasadniona".
W decyzji sądu podkreślono, że zakwestionowany znak towarowy składa się jedynie ze słowa "Hamilton", a nie "Lewis Hamilton". Wyjaśniono też, że brandowanie firm swoim nazwiskiem jest dość powszechne zwłaszcza w krajach anglojęzycznych, a Hamilton International działało na długo przed narodzinami kierowcy F1. Dlatego w tym przypadku nie można mówić o próbie wykorzystania popularności 35-latka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta
"Nawet wnioskodawca wyraźnie przyznał, że zakwestionowany znak 'Hamilton' był używany od 1892 roku, czyli przed datą urodzenia Lewisa Hamiltona jako 'osoby fizycznej'" - napisał sąd w uzasadnieniu swojej decyzji.
Sprawa przeciwko Hamilton International ciągnęła się od roku 2017. Wtedy po raz pierwszy przedstawiciele Lewisa Hamiltona wnioskowali w sądzie o wydanie stosownego zakazu wobec producenta zegarków. Pracownicy firmy należącej do aktualnego mistrza świata F1 twierdzili, że Hamilton International "utrudnia uczciwą konkurencję na rynku". Gdy sąd odrzucił argumenty Brytyjczyka, ten w lutym 2020 roku złożył odwołanie.
Kierowca Mercedesa poprzez firmę Hamilton 44IP prowadzi szereg działań i interesów. Aktualny mistrz świata F1 jest bowiem ambasadorem wielu marek - m.in. wybranych firm odzieżowych i posiada nawet swoje kolekcje ubrań. Dlatego istnienie na rynku producenta zegarków Hamilton International utrudnia mu działalność w tym względzie. Część kibiców może bowiem kupować zegarki w przeświadczeniu, że nabywa produkty z kolekcji kierowcy F1.
Czytaj także:
Sebastian Vettel zdradził plany na przyszłość
Alfa Romeo da szansę nowemu kierowcy