F1. George Russell zniszczył plany Lewisa Hamiltona. "Musi sobie uświadomić, że świat płonie"

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: George Russell
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: George Russell

Lewis Hamilton nadal nie podpisał kontraktu z Mercedesem. Aktualny mistrz świata F1 domaga się podwyżki, ale może jej nie otrzymać. Niemcy mają bowiem świadomość, że w razie potrzeby George Russell wykona równie dobrą robotę.

George Russell przy okazji GP Sakhir zastąpił Lewisa Hamiltona, gdy ten walczył z koronawirusem i tym samym "zniszczył" plany Brytyjczyka dotyczące negocjacji nowej umowy z Mercedesem. Takie jest zdanie Christijana Albersa, który w przeszłości sam ścigał się w Formule 1.

- Russell dosłownie i w przenośni zniszczył plan Hamiltona - powiedział Albers w "De Telegraaf", który nie potrafi zrozumieć, dlaczego aktualny mistrz świata F1 tak zaciekle walczy o podwyżkę i kolejne miliony dolarów.

- Co to dla niego mieć kolejne 10 milionów dolarów? Przecież świat płonie i on musi sobie uświadomić, że dotychczasowy model biznesowy już nie działa. To, co teraz się dzieje nie jest dobre dla wizerunku samego Hamiltona - dodał Holender.

Lewis Hamilton obecnie ma zarabiać ok. 45 mln dolarów za sezon. Brytyjczyk w nowej umowie oczekuje podwyżki. Jego pensja miałaby przekroczyć 50 mln dolarów za rok. Dodatkowo pojawiają się plotki, że 36-latek chciałby mieć udział w zyskach zespołu z Brackley. Dla Niemców to za dużo. Zwłaszcza że Brytyjczyk poprzedni kontrakt podpisywał w czasach przed kryzysem gospodarczym.

Podobnie sytuację ocenił Arturo Merzario, który przed laty ścigał się w F1 i zasłynął tym, że wyciągnął Nikiego Laudę z płonącego bolidu podczas wyścigu na Nurburgringu. - Być może Hamilton wierzył, że jego zastępcy trudno będzie wznieść się na wysoki poziom. Tymczasem Russell pokazał właśnie taki w GP Sakhir - ocenił Merzario w "Sportal".

- Prawdopodobnie jest coś prawdy w tym, że Hamilton nie chce też Russella na partnera w zespole w roku 2022. Wszyscy w wyścigach znają zasadę, że kolega z ekipy jest pierwszym rywalem, jakiego musisz pokonać. Hamilton musi jednak mieć świadomość, że sytuacja się zmienia. Wcześniej czy później, jako kierowca, dojdziesz do momentu, w którym wyprzedzą cię młodsi. Tak jest w każdej pracy - dodał Merzario.

Czytaj także:
Kontrowersyjny sponsor wraca do F1
Alfa Romeo pokaże się światu w Warszawie

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawią piłkarze Legii w Dubaju

Źródło artykułu: