Mówi prawdę o Michaelu Schumacherze. "Celowo mnie okłamał"

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Luca di Montezemolo i Michael Schumacher (po prawej)
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Luca di Montezemolo i Michael Schumacher (po prawej)

W ten weekend mija 30 lat od debiutu Michaela Schumachera w F1. Niemiec swój pierwszy wyścig zanotował w barwach Jordana. Jak się okazało, zanim dostał szansę w bolidzie, okłamał właściciela i szefa zespołu - Eddiego Jordana.

Jordan w połowie sezonu 1991 musiał szukać nowego kierowcy, bo Bertrand Gachot trafił do więzienia, po tym jak wcześniej zaatakował gazem pieprzowym taksówkarza w Londynie. Ekipa Formuły 1 z Silverstone potrzebowała przy tym gotówki, bo miała problemy finansowe.

W ten sposób Eddie Jordan postawił na Michaela Schumachera, którego menedżer Willi Weber był skory zapłacić ok. 150 tys. dolarów za danie szansy młodemu Niemcowi.

- Gdy przybyliśmy na tor Spa-Francorchamps, skonfrontowaliśmy się z ośmioma komornikami i policjantami. Zajęli naszą ciężarówkę i zamknęli ją, dopóki nie zapłaciliśmy na miejscu kwoty, którą byliśmy winni pewnym osobom - wspomniał w podcaście "F1 Nation" były szef ekipy z Silverstone.

ZOBACZ WIDEO: Odważne słowa! Mateusz Gamrot nie gryzie się w język: Gram grubo!

Eddie Jordan podkreślił, że pierwszy występ Michaela Schumachera w F1 to m.in. zasługa drobnego oszustwa. - Ludzie sobie nie zdają sobie sprawy, że Michael nie miał wtedy doświadczenia np. z piątkowych treningów. Nie miałem pojęcia, jak dobrym kierowcą jest, dopóki nie doszło do kwalifikacji - stwierdził Jordan.

- Do tego celowo mnie okłamał. Taki właśnie był Michael. Zapytałem go od razu, tak jak każdego innego kierowcę, czy kiedykolwiek wcześniej był na Spa-Francorchamps. Odpowiedział, że tak. Tyle że on się tam nigdy wcześniej nie ścigał. Zmylił mnie tą swoją odpowiedzią. Jednak skoro będąc kompletnym debiutantem, zakwalifikował się na siódmym miejscu, to mieliśmy sporą sensację - dodał Jordan.

Pieniądze na debiut Schumachera w F1 w roku 1991 wyłożył Mercedes, który wspierał go w innych seriach wyścigowych. Niemiec w debiucie pokonał w kwalifikacjach Andreę de Cesarisa o 0,7 s, który mógł pochwalić się sporym doświadczeniem. Dlatego ówczesny wynik był niespodzianką. - De Cesaris był naprawdę utalentowanym kierowcą. Często miał wypadki, ale akurat nie w naszej ekipie. Był fantastycznym gościem. Znałem go jeszcze z czasów Formuły 3, dlatego go zatrudniłem - wspomniał Jordan.

- Schumacher był z kolei u nas tylko dlatego, że przyniósł pieniądze z Mercedesa. Zespół był naprawdę zdesperowany i potrzebował tej gotówki - podsumował Brytyjczyk.

Czytaj także:
Lewis Hamilton traktowany jak król
Morderstwo Nathalie Maillet. Na jaw wychodzą nowe fakty

Komentarze (0)