Ferrari straci sponsora z Rosji? Za firmą ciągną się kontrowersje
W świecie F1 dużo mówi się o zerwaniu umowy Haasa z rosyjskim Uralkali i Dmitrijem Mazepinem. Jednak problemy ma też Ferrari. Czy Włosi będą zmuszeni do zakończenia współpracy z Kaspersky? Firma już w przeszłości była łączona z Kremlem i służbami.
Jednak Uralkali nie jest jedyną firmą z Rosji obecną w Formule 1. Od ponad dekady z Ferrari współpracuje Kaspersky. Jeszcze w grudniu obie strony chwaliły się podpisaniem nowego kontraktu i rozszerzeniem współpracy.
Koniec współpracy Ferrari z Rosjanami?
- Nasze dwie firmy mają wiele wspólnego, łączy nas chociażby polityka dążenia do doskonałości technologicznej i kultura pracy zespołowej. Dzięki temu Kaspersky od ponad dekady odgrywa kluczową rolę dla Ferrari, chroniąc nasze dane na torze, jak i w fabryce - mówił przy tej okazji Mattia Binotto, szef Ferrari.
ZOBACZ WIDEO: To się nazywa gest! Gwiazda sportu pochwaliła się luksusowym prezentemKaspersky ma rosyjskich właścicieli, ale jako firma zarejestrowana jest w Londynie i prowadzi działalność na całym świecie. Tyle że jej główna siedziba tak naprawdę znajduje się... w Moskwie. Jej założyciel, Jewgieniej Kaspierski, ma majątek szacowany na 1,3 mld dolarów.
Kaspersky prowadzi działalność w wielu krajach świata. Jednak powiązania z Rosją, która została wykluczona z systemu SWIFT i objęta sankcjami ze strony Zachodu po zaatakowaniu Ukrainy, mogą wpędzić rosyjskie przedsiębiorstwo w niemałe turbulencje.
Czy Kaspersky pomagało służbom?
W przeszłości Kaspersky znajdowało się już na czołówkach gazet. W roku 2012 dziennikarz Noah Shachtman napisał w magazynie "Wired", że założyciel firmy jest mocno powiązany z Kremlem i Putinem. Kaspierski zaprzeczył tym doniesieniom, jednak trzy lata później podobne zarzuty względem jego osoby powtórzył "Bloomberg". Połączył on też cenionego informatyka z rosyjskim wojskiem i wywiadem.
Szokujące informacje w roku 2017 przekazał zaś "The Wall Street Journal", z którego ustaleń wynikało, że rosyjska służba bezpieczeństwa (FSB) za pomocą oprogramowania Kaspersky'ego wykradała cenne informacje z komputerów swoich użytkowników. Gdy dowiedział się o tym amerykański wywiad, Departament Bezpieczeństwa Krajowego zakazał korzystania z produktów Kaspersky Lab na komputerach urzędników w USA.Kaspersky krytycznie odniosło się do zarzutów o współpracy z FSB i zapowiedziało zwiększenie kontroli swoich produktów, zweryfikowanie kodu źródłowego swojego oprogramowania i przeniesienie części podstawowej infrastruktury z Rosji do Szwajcarii.
- To polowanie na czarownice - odpowiadał właściciel firmy i zarzuty Amerykanów nazywał "bezpodstawną paranoją". Zdaniem Kaspierskiego, władza postanowiła znaleźć kozła ofiarnego, po tym jak rosyjskie służby miały ingerować przy okazji wyborów prezydenckich w USA w roku 2016.
Czytaj także:
Rosjanom się upiekło! Skandaliczna decyzja federacji
"Sport powinien być poza polityką". Rywal Kubicy nie zgadza się z zakazem startów