Po tym jak Rosja zaatakowała Ukrainę, Zachód zareagował na wojnę licznymi sankcjami, które dotknęły oligarchów powiązanych z Władimirem Putinem. Na liście podmiotów objętych restrykcjami znalazł się m.in. Dmitrij Mazepin, który budował swoje imperium na rynku nawozów sztucznych za zgodą i przy wsparciu prezydenta Rosji.
Władze UE, Wielkiej Brytanii i USA uznały, że Mazepin nie byłby w stanie zgromadzić kilku miliardów dolarów majątku, gdyby nie wstawiennictwo Putina. Razem z oligarchą sankcjami objęty został także jego syn - Nikita.
W Dzienniku Urzędowym UE podkreślono, że obaj czerpią zyski ze współpracy ze zbrodniczym reżimem, bo bez majątku 23-latek nie dotarłby do Formuły 1.
Sankcje doprowadziły do tego, że w ostatnich dniach włoski urząd zajął rezydencję należącą do Mazepinów. Z ekskluzywnego kompleksu na Sardynii korzystała cała rodzina, spędzając tam m.in. wakacje. Jego wartość wyceniono na 114 mln dolarów.
Jednak były kierowca Haasa nie martwi się zamrożeniem części majątku. - Szczerze powiedziawszy, nie wyleję z tego powodu łez. Ogólnie rzecz biorąc, teraz nie jest to aż tak ważne. W przyszłości zastanowimy się, co możemy zrobić w kwestii sankcji i willi - powiedział Nikita Mazepin w CNN.
Mazepin stracił miejsce w F1 na początku maca, kilka dni po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wówczas Haas zerwał współpracę nie tylko z nim, ale również z firmą należącą do jego ojca - Uralkali. W następstwie tych wydarzeń Rosjanie zażądali zwrotu 13 mln dolarów, jakie przelali na konto ekipy F1 przed startem sezonu 2022.
Haas zapowiedział, że nie zwróci Uralkali pierwszej transzy sponsorskiej. Co więcej, Amerykanie domagają się wypłaty 8,6 mln dolarów odszkodowania. Taką kwotę zespół miał otrzymać w dalszej fazie sezonu F1. Zdaniem ekipy, do rozwiązania współpracy doszło z winy Rosjan, bo ich powiązania z Putinem stawiały Haasa w niekorzystnym świetle. Dlatego, zgodnie z zapisami umowy, zespół oczekuje wypłaty pełnej kwoty sponsorskiej.
Sprawa Haas-Mazepin może skończyć się w sądzie.
Czytaj także:
Red Bull znalazł przyczynę awarii. "Złożony problem"
Ferrari zmienia zdanie. Zaskakująca decyzja