Przyjaciel Putina ma problemy. Może stracić mnóstwo pieniędzy

Materiały prasowe / kremlin.ru / Na zdjęciu: Władimir Putin (po lewej) i Dmitrij Mazepin
Materiały prasowe / kremlin.ru / Na zdjęciu: Władimir Putin (po lewej) i Dmitrij Mazepin

Dmitrij Mazepin w opałach. Haas nie chce zwrócić oligarsze pieniędzy, jakie ten wpłacił na początku sezonu 2022. Równocześnie ekipa F1 domaga się odszkodowania. Nawet rosyjscy prawnicy nie wykluczają, że Haas wygra ewentualny proces.

To niespodziewany zwrot akcji w relacjach Dmitrija Mazepina z Haasem. Gdy na początku marca zespół Formuły 1 ogłosił zerwanie współpracy z rosyjską firmą Uralkali, co było następstwem inwazji tego państwa na Ukrainę, oligarcha straszył Amerykanów pozwem sądowym. Zapowiadał, że będzie żądał zwrotu pieniędzy, jakie wpłacił na konto ekipy F1 na początku 2022 roku.

W czwartek stało się jasne, że Haas nie zamierza zwracać Mazepinowi 13 mln dolarów. Co więcej, zespół przeszedł do kontrofensywy i zażądał 8,6 mln dolarów odszkodowania.

Miliarder z Rosji ma nad czym myśleć, bo nawet tamtejsi prawnicy nie wykluczają, że Haas uzyska korzystny dla siebie wyrok sądowy. - W tej sytuacji wiele zależy od obowiązującego prawa i miejsca, w którym rozstrzygany będzie spór. Podejrzewam, że sprawa trafi do sądu w Wielkiej Brytanii albo USA - powiedziała "Championat" mecenas Anna Anseliowicz, która zajmuje się prawem sportowym.

ZOBACZ WIDEO: "Trafiony, zatopiony". Nieprawdopodobna skuteczność mistrzyni olimpijskiej

Chociaż w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę, Zachód potępił Władimira Putina i żyjących blisko niego oligarchów, to sąd powinien zachować neutralność. - Sądy gospodarcze nie orzekają w oparciu o kontekst polityczny, najczęściej skupiają się na postanowieniach umowy. W innym przypadku naraziłoby to na szwank cały światowy system stosunków gospodarczych - stwierdziła Anseliowicz.

Co dokładnie znalazło się w umowie pomiędzy Haasem a firmą Mazepina? Amerykanie powołali się na klauzulę, która pozwala na zakończenie współpracy w momencie, gdy działanie Uralkali wpływa negatywnie na wizerunek zespołu. Ich zdaniem, szkodliwe dla Haasa są powiązania oligarchy z Putinem, niepotępienie rosyjskiej inwazji na Ukrainę i znalezienie się Mazepina na liście podmiotów objętych sankcjami Zachodu.

Haas domaga się 8,6 mln dolarów odszkodowania od Mazepina, bo taką kwotę miał jeszcze otrzymać od rosyjskiego oligarchy w ramach drugiej transzy sponsorskiej w sezonie 2022. Pierwsza, w wysokości 13 mln dolarów, została już opłacona na początku roku.

- Ważne jest to, że nie firma podlega sankcjom, a jej właściciel. Umowa sponsorska Haasa nie została zawarta z Mazepinem, dlatego nie wszystko jest w tym przypadku takie proste - oceniła rosyjska mecenas.

- Czy roszczenia Haasa względem Uralkali mają podstawy? Wszystko zależy od warunków umowy. Trudno to komentować, bo jej nie widziałam. Jednak potencjalnie tak. Jeśli w dokumentach jest odpowiedni zapis, a sąd uzna, że Haas miał prawo rozwiązać kontrakt sponsorski w tej sytuacji, to wówczas można zasądzić odszkodowanie. Tyle że Haas musiałby się o nie ubiegać w osobnym procesie, zdobywając najpierw korzystny dla siebie wyrok ws. zerwania umowy - podsumowała Anseliowicz.

Dmitrij Mazepin został sponsorem Haasa w roku 2021, zapewniając w ten sposób miejsce w F1 swojemu synowi - Nikicie. Rosyjski miliarder przelał na konta amerykańskiej ekipy w pierwszym sezonie współpracy ok. 25-30 mln dolarów, ratując ją przed bankructwem. Na podobną kwotę opiewała umowa sponsorska w tegorocznej kampanii.

Wskutek inwazji Rosji na Ukrainę, Haas nie tylko zerwał współpracę z Uralkali, ale też wyrzucił ze swoich szeregów 23-letniego kierowcę z Moskwy. Nikita Mazepin wierzy jednak w powrót do F1. Gdyby okazało się to niemożliwe, jego plan B polega na rozpoczęciu kariery w rajdach terenowych.

Czytaj także:
Zaczyna płacić za znajomość z Putinem. Tego nie przewidział
Ekipa spod Warszawy chce podbić wyścigi