F1: 1000. wyścig w historii. Najwięksi kierowcy. Fangio, Senna, Schumacher i... Kubica

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Grand Prix Chin będzie 1000. wyścigiem w historii Formuły 1. Kolejne pokolenia kibiców oklaskiwały Fangio, Laudę, Sennę, Prosta czy Schumachera. Swojego idola doczekali się też Polacy w postaci Roberta Kubicy.

1
/ 8

1000. wyścig F1 w historii 

Pierwszy wyścig Formuły 1 rozegrany został w roku 1950 na Silverstone. Wtedy nikt nie zakładał, że seria przekształci się w najbardziej prestiżowy cykl międzynarodowych wyścigów samochodowych.

Grand Prix Chin będzie 1000. imprezą w historii F1. W tym okresie wiele się zmieniło w królowej motorsportu. Stała się ona dyscypliną pełną przepychu, przyciągającą miliarderów i ogromne pieniądze. Niektórzy porównują ją do obwoźnego cyrku, bo obecnie F1 ściga się na pięciu kontynentach.

Jedno pozostaje niezmienne. F1 hoduje kolejnych kierowców, którzy swoimi umiejętnościami zachwycają świat i naznaczają daną generację.

2
/ 8

W roku 2013 został wybrany najlepszym kierowcą wszech czasów według czasopisma "Autosprint". Zdominował F1 na początku jej istnienia. Zapisał na swoim koncie aż pięć tytułów mistrzowskich (1951, 1954-1957), co przez lata było uważane za wynik nie do pobicia.

Jego kariera była naznaczona dziwnymi wydarzeniami. W roku 1952 nie spał przez dwie doby, bo przed Grand Prix Włoch brał udział w wyścigu w Irlandii Północnej. Zaraz po jego zakończeniu ruszył w podróż w kierunku Monzy. Na obiekcie był pół godziny przed rozpoczęciem rywalizacji. Już na drugim okrążeniu padł z przemęczenia i rozbił samochód. Złamał wtedy swój kręgosłup.

Swój ostatni tytuł zdobył mając aż 46 lat i 41 dni. Stał się tym samym najstarszym mistrzem świata w historii. Biorąc pod uwagę obecne realia, trudno oczekiwać, aby ktoś poprawił ten rezultat.

W lutym 1958 roku został porwany przez kubańskich rebeliantów podczas wizyty w Hawanie. Został wypuszczony na wolność po kilkudziesięciu godzinach.

Fangio swoje sukcesy zawdzięczał Juanowi Peronowi, który w tamtych latach rządził Argentyną. Dyktator postanowił uczynić z kierowcy symbol reżimu. To on przekazał mu środki na starty w Europie.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Szanse Roberta Kubicy w zespole Williamsa? Musimy zejść na ziemię

3
/ 8

[b][tag=5681]

Niki Lauda[/tag][/b]

Kierowca, który kojarzony jest ze względu na tragiczny wypadek na Nurburgringu, z którego ledwo uszedł z życiem. Wydarzenia z roku 1976 roku oraz rywalizacja o tytuł pomiędzy Nikim Laudą a Jamesem Huntem zostały przedstawione w filmie "Wyścig" reżyserstwa Rona Howarda. To tylko zwiększyło zainteresowanie historią wypadku Laudy.

Tyle że Austriak to też jeden z lepszych kierowców w historii F1. Z trzema tytułami mistrzowskimi na koncie (1975, 1977, 1984). Nie bał się odważnych decyzji, a jego kariera zaczęła się od tego, że płacił za starty ekipom.

Jest też przykładem tego, że w F1 można odnieść sukces nawet po przerwie w startach. W roku 1979 miał dość jazdy niekonkurencyjnym samochodem i pożegnał się z królową motorsportu. Poświęcił uwagę swoim... liniom lotniczym. Długo jednak nie wytrzymał bez adrenaliny. Wrócił do F1 w sezonie 1982, by później znów zostać mistrzem świata.

4
/ 8

[b][tag=14782]

Ayrton Senna[/tag][/b]

Przez wielu ekspertów i kolegów z toru uważany za najlepszego kierowcę wszech czasów. Na jego koncie znalazły się trzy tytuły mistrzowskie (1988, 1990-1991). Być może byłoby ich więcej, gdyby nie tragiczna śmierć na włoskiej Imoli. Do wypadku Brazylijczyka doszło 1 maja 1994 roku.

Jego statystyki mogą robić wrażenie. Wystartował w 160 Grand Prix, a aż 81 razy stawał na podium. Wywalczył też 65 pole position. Należy przy tym pamiętać, że nie zawsze miał do dyspozycji zwycięski samochód.

Jego śmierć w Brazylii wywołała narodową tragedię. Rząd ogłosił wówczas trzydniową żałobę narodową, a sam pogrzeb miał charakter państwowy.

W chwili śmierci Senna był m.in. najmłodszym potrójnym mistrzem świata, najwięcej zwycięstw w jednym sezonie (8) i najwięcej startów z pierwszej linii (87).

Co ciekawe, Senna jest patronem ulicy w Wałbrzychu. Mieści się przy niej Muzeum Górnictwa i Sportów Motorowych.

5
/ 8

[b][tag=1479]

Alain Prost[/tag] [/b]

Odwieczny rywal Senny, a ich zażarta rywalizacja rozgrzewała fanów do czerwoności. W trakcie swojej kariery czterokrotnie zostawał mistrzem świata (1985, 1986, 1989, 1993).

O niebywałych umiejętnościach Francuza świadczy fakt, że niemal w każdym sezonie był lepszy od swojego partnera zespołowego. W debiutanckim sezonie zdobył mniej punktów od Johna Watsona, ale z powodu kontuzji nie wystartował we wszystkich wyścigach.

W roku 1984 był gorszy od Nikiego Laudy o ledwie... pół punktu i w ten sposób przegrał walkę o tytuł. Z kolei w sezonie 1988 we wszystkich wyścigach zgromadził więcej "oczek" niże Senna, ale nie został mistrzem świata. Bo do wyników zaliczano 11 z 16 najlepszych występów.

Rok później między Prostem a Senną znów iskrzyło, bo w Grand Prix Japonii Francuz doprowadził do kolizji. W efekcie Brazylijczyk ominął szykanę i wrócił na tor, co dało mu zwycięstwo. Jednak sędziowie po burzliwej naradzie postanowili go zdyskwalifikować. Dało to tytuł Prostowi, a Senna nigdy się z tym nie pogodził.

Rok później Senna zdecydował się na podobny manewr w Japonii. Po zawodach nawet przyznał, że celowo wypchnął rywala z toru, zapewniając sobie tym samym tytuł.

6
/ 8

[tag=6305]

Michael Schumacher[/tag]

Kierowca, który być może talentem ustępował Sennie czy Prostowi, ale to on zapisał się w historii jako najlepszy kierowca F1. Ma na swoim koncie siedem tytułów mistrzowskich (1994-1995, 2000-2004). Do tego wygrał rekordowe 91 wyścigów.

Kariera "Schumiego" nie rozpoczęłaby się, gdyby nie... pieniądze. To kolejny przykład kierowcy, który na początkowym etapie startów musiał ratować się płaceniem za starty. Gdy w roku 1991 Bertrand Gachot trafił do więzienia i zespół Jordana szukał zastępstwa, menedżerowie Schumachera zapłacili brytyjskiej ekipie ok. 150 tys. dolarów.

W jego karierze nie brakowało kontrowersyjnych sytuacji. Jak chociażby celowe wjechanie w Jacquesa Villeneuve'a w roku 1997, gdy walczył z Kanadyjczykiem o tytuł. Chociaż twierdził, że było inaczej, to FIA wykluczyła go z całych mistrzostw i pozbawiła tytułu wicemistrzowskiego.

Wielokrotnie podporządkowywał sobie Ferrari, w efekcie czego kibice byli świadkami team orders i niezbyt efektownych "manewrów wyprzedzania". Odczuł to zwłaszcza Rubens Barrichello. Za ten fakt Schumacher i Ferrari byli wielokrotnie krytykowany przez ekspertów, bo nikt wcześniej nie wprowadził w F1 tak jasnego podziału na kierowcę numer jeden i dwa.

Niektórzy podziwiali za to jego zdolność jazdy w deszczu. Dobitnie to pokazuje statystyka z 2003 roku. Do tego momentu Schumacher miał wygranych 17 z 30 deszczowych wyścigów. Doczekał się przydomku "Regenkoenig", czyli król deszczu.

7
/ 8

Gdy Schumacher ogłaszał koniec kariery, w Formule 1 ze swojego pierwszego podium w karierze cieszył się Robert Kubica. Do tamtych wydarzeń doszło na włoskiej Monzy w roku 2006.

Dla kibiców motorsportu w naszym kraju nazwisko krakowianina zawsze będzie mieć szczególne znaczenie. Kubica był i zapewne na długie lata pozostanie jedynym Polakiem w królowej motorsportu.

Nie zapisał na swoim koncie żadnego tytułu mistrzowskiego, ale też los go nie oszczędził. Gdy w lutym 2011 roku miał wypadek w Ronde di Andora, był już po słowie z Ferrari, co tylko potwierdzało jego talent i możliwości.

Z drugiej strony, stał się bohaterem jednego z większych powrotów w historii F1 i całego sportu. Mimo poważnych ograniczeń fizycznych i ośmioletniej przerwy, w sezonie 2019 reprezentuje barwy Williamsa w F1.

W samych superlatywach na temat Kubicy wielokrotnie wypowiadali się Lewis Hamilton, Nico Rosberg czy Fernando Alonso, określając go mianem najtrudniejszego rywala z jakim przyszło im się mierzyć. Kubica w tym momencie ma na swoim koncie jedną wygraną w F1. Odniósł ją 8 czerwca 2008 roku w Kanadzie.

8
/ 8

[b][tag=47]

Lewis Hamilton[/tag][/b]

Jedyny kierowca, który może zagrozić obecnym rekordom Schumachera. Ma już na swoim koncie pięć tytułów mistrza świata (2008, 2014-2015, 2017-2018), a ciągle jest aktywny zawodowo. Pokonał już "Schumiego" w klasyfikacji wygranych kwalifikacji. Po pole position sięgał 84 razy i jest w stanie wyśrubować to osiągnięcie.

Schumacher znajduje się przed Hamiltonem również w klasyfikacji zwycięstw w poszczególnych wyścigach. Jednak i w tym aspekcie jego przewaga nad Brytyjczykiem maleje. Niemiec triumfował 91 razy, podczas gdy Hamilton ma już na swoim koncie 74 wygrane.

Świetne statystyki Hamiltona to nagroda za odważną decyzję, jaką podjął on przed sezonem 2013. Wtedy Brytyjczyk opuścił McLarena, który dał mu szansę zadebiutować w F1 i pozwolił wywalczyć pierwszy tytuł mistrzowski. O ile eksperci wątpili w transfer do Mercedesa, o tyle okazał się on strzałem w dziesiątkę. W roku 2014 w F1 rozpoczęła się bowiem dominacja Niemców, która trwa aż po obecne czasy.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (8)
avatar
Bartek Świątkiewicz
11.04.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Obecność na tej liście kierowcy bez tytułu mistrza świata to jakiś żart. F1 to nie tylko umiejętność kierowania, ale też umiejętność wykonywania dobrych ruchów w karierze, przez co Fernando ma Czytaj całość
avatar
k73
11.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tylko Senna. Jeździł w F1 w czasach V10 Turbo z ponad 1000 KM, z ręcznymi skrzyniami biegów i bez wspomagania kierownicy. Tańczył bolidami na granicy przyczepności, bo wtedy nie dominowały aero Czytaj całość
piotr_sl
10.04.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kubica w tym zestawieniu to chyba jakiś żart.  
avatar
przemop33
10.04.2019
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Kubica tak pasuje do pozostałych jak maluch do ferrari. Schumacher nr 1.  
avatar
2PAG KSF
10.04.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Tylko Ayrton Senna