17 lat temu, w zimnej Moskwie. Jedyne futsalowe Euro Polaków

Przenikliwy mróz. Wszystko ogromne, jak to w Rosji - hala, hotel, drogi. Wizyta na Placu Czerwonym i w Mauzoleum Lenina. A na boisku gol, którego nikt w kraju nie widział. Tak Polacy wspominają turniej z 2001 r. Odpadli z niego po trzech porażkach.

Michał Fabian
Michał Fabian
futsalowa reprezentacja Polski z 2001 r na ME w Moskwie Materiały prasowe / Robert Walczak / Na zdjęciu: futsalowa reprezentacja Polski z 2001 r. na ME w Moskwie
30 stycznia futsalowa reprezentacja Polski rozpocznie udział w mistrzostwach Europy w Słowenii. Drużyna prowadzona przez Błażeja Korczyńskiego zmierzy się w grupie z aktualnym wicemistrzem świata i Europy - Rosją (30.01.) oraz brązowym medalistą poprzednich ME - Kazachstanem (1.02.).

Biało-Czerwoni powracają na Euro po bardzo długiej przerwie. W mistrzostwach Starego Kontynentu grali tylko raz - w 2001 r. w Moskwie. - Żadnej klątwy, w stylu Zbigniewa Bońka z MŚ w Meksyku, nie rzucałem - uśmiecha się w rozmowie z WP SportoweFakty Roman Sowiński, który przez siedem lat był selekcjonerem futsalowej kadry. W przeddzień Euro 2018 rozmawiamy z nim, a także z innymi bohaterami wydarzeń sprzed 17 lat.

Historyczny awans w Zabrzu

O futsalu, zwanym wcześniej piłką nożną pięcioosobową, Polacy usłyszeli w 1992 r. Reprezentacja Polski wystąpiła w mistrzostwach świata w Hongkongu, zajmując w nich ósme miejsce. Później już nigdy nie zakwalifikowała się na mundial, choć kadra pod wodzą Sowińskiego była blisko sukcesu w 2000 r. Na turnieju eliminacyjnym w Zabrzu musiała zremisować w ostatnim meczu z jedną z potęg tej dyscypliny, Rosją. Przegrała 1:2, marnując w ostatnich sekundach znakomitą okazję do wyrównania.

- Widać było, że zespół jest gotowy do walki z najlepszymi. Otarliśmy się o awans na MŚ, ale - jak to się mówi - co się odwlecze, to nie uciecze. W tym samym Zabrzu, w październiku 2000 r, graliśmy kolejne eliminacje, do mistrzostw Europy w Rosji. W decydującym meczu pokonaliśmy Portugalię 3:0 i historyczny awans stał się faktem - mówi Roman Sowiński. Ta sama Portugalia, dwa miesiące później, zdobyła brązowy medal mistrzostw świata w Gwatemali.

- Teraz w mistrzostwach Europy gra dwanaście zespołów, wtedy grało osiem. Znaleźć się w tej "ósemce" to była już naprawdę duża sztuka. Sam awans był sporym sukcesem - przypomina nam kapitan tamtego zespołu, Krzysztof Kuchciak, rekordzista pod względem liczby występów w futsalowej kadrze (107 meczów), obecnie komentator futsalu w Polsacie Sport.

Młody-gniewny Korczyński vs "zwierz" Koridze

Euro 2001 odbywało się w Moskwie, a Polacy trafili do silnej grupy - z Hiszpanią, Ukrainą i Chorwacją. - Z jednej strony po wygranych eliminacjach mówiliśmy: "Jedziemy po medal". Z drugiej, nie do końca wiedzieliśmy, czego się można spodziewać. W Rosji zobaczyliśmy, że futsal w innych krajach jest na zdecydowanie wyższym poziomie. Przyjechały tam zawodowe teamy. Dla nas była to kwestia nieosiągalna. Trochę nas to deprymowało. Można powiedzieć, że byliśmy amatorami, którzy trafili do świata wielkiej "małej piłki" - wspomina Robert Walczak, przez wiele lat dziennikarz TVP Sport i TVP3 Katowice, który był rzecznikiem prasowym tamtej reprezentacji, a obecnie jest współwłaścicielem organizacji sportów walki Polish Fight Night.

ZOBACZ WIDEO: Emocjonujący powrót Bayernu! Gol i asysta "Lewego". Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

W naszej kadrze byli piłkarze, którzy łączyli grę w hali z grą na trawie. Dla Hiszpanów czy Ukraińców była to rzecz nie do pomyślenia. - W 2001 r. dla naszych chłopaków futsal był przygodą życia. Wielką frajdą dla wszystkich. Był Krzysztof Filipczak, Krzysztof Kuchciak, Jarosław Kaszowski (który później wsławił się przejściem z Piastem Gliwice od Klasy B do Ekstraklasy - przyp. red.), był także Błażej Korczyński, obecny selekcjoner, wówczas młody-gniewny, zbierający fajne recenzje. To było niesamowite, że obok naszych mogliśmy zobaczyć megagwiazdy futsalu. Rosjanina Jeremienkę czy Ukraińca Koridze. Ten drugi to kawał futsalowego zwierza - wspomina Robert Walczak.

Na poniższym zdjęciu: Paweł Dulęba i Jarosław Kaszowski (zawodnicy kadry z 2001 r.) oraz Robert Walczak (w środku; rzecznik prasowy).

Na inaugurację Euro Biało-Czerwoni grali z Chorwacją, czyli - teoretycznie - najłatwiejszym z trójki rywali. Zamiast udanego otwarcia było rozczarowanie. Przegraliśmy 1:2, stawiając się pod ścianą. - Gdyby nie ta debiutancka trema, to Chorwacja była z całą pewnością w naszym zasięgu - podkreśla Roman Sowiński.

Hiszpanie byli w szoku. Ale szybko się otrząsnęli

W drugim meczu rywalem Polaków byli mistrzowie świata Hiszpanie. Kto oglądał transmisję z tego meczu w Eurosporcie, zapewne zapamiętał niecodzienną sytuację na początku II połowy. Drużyna Romana Sowińskiego przegrywała 0:2, ale bramkę kontaktową zdobył Krzysztof Jasiński. Realizator serwował powtórki tego gola, gdy nagle telewidzowie zobaczyli Hiszpanów wznawiających grę od środka i wynik… 2:2. Pomyłka? Nie!

- Do tej pory nad tym ubolewam, że nigdzie nie mogę zobaczyć mojej bramki - śmieje się w rozmowie z WP SportoweFakty Krzysztof Kuchciak. Tuż po golu Jasińskiego Hiszpanie wznowili grę, Polacy przejęli piłkę, a "Kenny" uderzeniem z dystansu kompletnie zaskoczył bramkarza rywali. - To był strzał z czubka buta, z ok. 15 metrów, bramkarz nie zareagował. Hiszpanie byli troszeczkę zszokowani - dodaje Kuchciak.

Faworyt szybko się jednak otrząsnął i bezlitośnie rozprawił z Polakami. Radosław Grądowski zobaczył czerwoną kartkę, Hiszpanie wykorzystali grę w przewadze, a potem padały kolejne gole. Ostatecznie przegraliśmy 2:8. Mimo dwóch przegranych Biało-Czerwoni zachowywali szanse na awans do półfinału. Musieli jednak w ostatnim spotkaniu pokonać Ukrainę różnicą czterech goli.

- Podjęliśmy ryzyko. Do przerwy prowadziliśmy 2:1. Gdybyśmy mieli wygrać ten mecz nisko albo zremisować, zakładam, że dalibyśmy radę. Jednak po przerwie musieliśmy zagrać otwarty futsal. Znów przytrafiła nam się czerwona kartka. Ukraińcy trafiali, kontrowali. Skończyło się dość wysoką porażką 3:8. Można tylko żałować, że układ gier był taki a nie inny. Hiszpanie byli poza naszym zasięgiem. Później okazało się, że w finale spotkały się dwie drużyny z naszej grupy (Hiszpania pokonała Ukrainę 2:1 - przyp. red.) - wspomina Sowiński. Polacy zakończyli turniej po fazie grupowej, zostali sklasyfikowani na ósmym miejscu.

NA DRUGIEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN., CO ZASKOCZYŁO POLSKĄ KADRĘ W MOSKWIE, W JAKICH OKOLICZNOŚCIACH RZECZNIK KADRY SPOTKAŁ... LEGENDY BAYERNU I JAK WYGLĄDAŁO SPOTKANIE BIAŁO-CZERWONYCH PO LATACH

Czy drużyna z 2001 r. była najlepszą futsalową reprezentacją Polski w historii?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×