U Jarroda Lyle'a białaczkę wykryto gdy miał 17 lat. Przeszedł chemioterapię, która zakończyła się sukcesem. Po pięciu latach nastąpił nawrót choroby i znów Australijczyk ją pokonał.
Niestety, drugi nawrót okazał się zbyt silny. W środę poinformowano o śmierci golfisty w wieku 36 lat. Ostatnie godziny spędził on w domu, wśród rodziny i najbliższych.
Lyle pozostawił w żałobie dwie kilkuletnie córki oraz żonę. Ta wyznała, że tuż przed śmiercią jej mąż powiedział: "Nie miałem dużo czasu i mam nadzieję, że go nie zmarnowałem".
"Dziękujemy wszystkim za ogromne słowa wsparcia, jakie płynęły w naszym kierunku w ostatnich miesiącach. To miało bardzo pozytywny wpływ na mojego męża" - napisała w oświadczeniu.
Lyle był przez lata stałym uczestnikiem serii PGA Tour, dwukrotnie triumfował też w zawodach Nationwide Tour.
ZOBACZ WIDEO: Jakie kolejne wyzwania przed Andrzejem Bargielem? "Potrzebuję poczuć głód powrotu w góry"
[color=#000000]
[/color]