Jego śmierć poruszyła Tigera Woodsa. Nie żyje Steve DiMeglio

Getty Images / David Cannon/ Douglas P. DeFelice / Na dużym zdjęciu Steve'DiMeglio, na małym Tiger Woods
Getty Images / David Cannon/ Douglas P. DeFelice / Na dużym zdjęciu Steve'DiMeglio, na małym Tiger Woods

Na początku 2025 roku świat golfa pogrążył się w żałobie. W wieku 63 lat zmarł znany dziennikarz Steve DiMeglio. W mediach społecznościowych upamiętnił go sam Tiger Woods.

W tym artykule dowiesz się o:

W 2022 roku u Steve'a DiMeglio zdiagnozowano nowotwór odbytnicy. Choroba później rozprzestrzeniła się na wątrobę mężczyzny. Wiadomość o jego śmierci obiegła świat 1 stycznia.

DiMeglio był cenionym w środowisku dziennikarzem. Przez wiele lat relacjonował wydarzenia związane z PGA Tour. Wyróżniał się wielką pasją do tego sportu. Początkowo pisał dla "USA Today", a potem był kojarzony głównie z należącym do tego pisma magazynem "Golfweek".

Żal z powodu śmierci 63-latka wyraził w mediach społecznościowych Tiger Woods. Jeden z najsłynniejszych golfistów w historii był bliskim przyjacielem DiMeglio.

"Niestety świat golfa stracił dziś część naszej rodziny, ukochanego pisarza golfowego Steve'a DiMeglio. Zawsze byłem bardzo blisko Steve'a. Pisaliśmy SMS-y i rozmawialiśmy o tym, że musi walczyć o poprawę, abyśmy mogli zobaczyć się na Bahamach w zeszłym miesiącu. I tak się stało. Jestem za to bardzo wdzięczny. To bardzo smutny dzień dla całego golfa. Naprawdę straciliśmy przyjaciela" - pisał w serwisie X.

Woods poznał DiMeglio w 1996 roku. Od tego czasu zawodnik i dziennikarz utrzymywali przyjacielskie relacje.  Na śmierć 63-latka zareagowało też PGA Tour - najważniejsza organizacja w świecie golfa.

"PGA Tour łączy się ze światem golfa w żałobie po stracie naszego przyjaciela, dziennikarza golfowego Steve'a DiMeglio. Był stałym bywalcem naszych wydarzeń przez prawie dwie dekady. Zdobył uwielbienie graczy, zainspirował nas wszystkich swoją wyjątkową perspektywą, humorem i miłością do gry, nawet w trakcie swojej niedawnej, żmudnej walki z rakiem" - napisano w serwisie X organizacji.

Komentarze (0)