W środę (15 maja) reprezentacja Polski rozegrała czwarte spotkanie na mistrzostwach świata elity w Ostrawie. Biało-Czerwoni musieli uznać wyższość Słowacji, która wygrała 4:0 (relacja z tego meczu dostępna jest pod TYM LINKIEM).
Porażka mogłaby być jeszcze wyższa, gdyby nie kapitalna dyspozycja Tomasa Fucika. Bramkarz Polaków już przy okazji wtorkowego meczu z reprezentacją Francji dał popis swoich niemałych umiejętności (jego fenomenalną interwencję zobaczysz TUTAJ).
W środowym starciu ze Słowacją 30-latek ponownie z dobrym skutkiem strzegł bramki Biało-Czerwonych. Na szczególne wyróżnienie zasługuje parada z dziewiątej minuty pierwszej tercji.
ZOBACZ WIDEO: Czerkawski po karierze miał mnóstwo zajęć. Teraz zdradza, kim jest dziś
Wtedy to sam na sam z Fucikiem wyszedł Tomas Tatar. Polak wybronił uderzenie Słowaka, a następnie podbił krążek, czym uniemożliwił rywalowi dobitkę (wideo z tej akcji możesz zobaczyć na końcu artykułu).
Niewiele jednak brakowało, a golkiper... przelobowałby sam siebie. Szczęście uśmiechnęło się jednak do Fucika. "Parada bramkarska turnieju?" - czytamy na profilu Polsatu Sport w mediach społecznościowych.
Niestety bramkarz reprezentacji Polski przedwcześnie musiał zakończyć spotkanie. Po kolejnej udanej obronie, na 9 minut przed końcem meczu, zastąpił go David Zabolotny. Powód? Jak przekazali komentatorzy Polsatu Sport, Fucika najprawdopodobniej złapał silny skurcz.
Na pocieszenie Fucik został wybrany najlepszym zawodnikiem w drużynie reprezentacji Polski.
Przypomnijmy, że Fucik to czeski bramkarz, który dwa dni przed startem mistrzostwa świata elity odebrał polski paszport. Doświadczony bramkarz od sześciu sezonów występuje bowiem w naszej lidze, a jego żona jest Polką.