Bonus - to słowo odmieniane było przed meczem na wszystkie przypadki. Nowy przepis zrobił wiele zamętu w rozgrywkach. Tyszanie mają patent na Cracovię w tym sezonie. Dzięki temu, że wygrali z podopiecznymi Rudolfa Rohaczka po raz piąty, gdy napotkają krakowian w fazie play- off, będą prowadzili już 1:0.
Gospodarze rozpoczęli mecz najlepiej jak tylko można. Pierwszą dogodną okazję zmarnował Filip Drzewiecki, gdy po jego uderzeniu krążek odbił się od metalowego obramowania bramki tyszan. Chwilę później GKS prowadził 1:0. Pozostawiony bez opieki Jakub Witecki strzałem po lodzie zaskoczył bramkarza Cracovii, Marka Rączkę. Dwie minuty później wynik podwyższył grający jak za najlepszych swoich lat Sławomir Krzak.
Goście, którzy ostatnio wbili 10 bramek JKH Jastrzębie, tym razem gubili się w akcjach ofensywnych. Nawet, gdy mieli jednego zawodnika więcej na lodzie, nie potrafili zagrozić bramce Arkadiusza Sobeckiego, który znowu zagrał na swoim wysokim poziomie. Hokeistom z Krakowa pomogli jednak zawodnicy GKS-u: Sebastian Gonera i Tomasz Proszkiewicz. Ten pierwszy w niegroźnej sytuacji wybił krążek poza taflę i zarobił dwie minuty kary. Goście grali w podwójnej przewadze, a po wrzutce Leszka Laszkiewicza, krążek odbił się od łyżwy Proszkiewicza i zmylił bramkarza GKS-u.
Niedługo trwała radość gości. Tyszanie w osłabieniu zaatakowali rywali w ich tercji, krążek wyłuskał Ladislav Paciga i oddał go nadjeżdżającemu Robinowi Baculowi. Czech z zimną krwią pociągnął z nadgarstka w samo okienko bramki Cracovii.
Hokeiści Cracovii atakowali w sposób coraz bardziej przewidujący. Nieliczne strzały pewnie wyłapywał Sobecki, a jego kolejne udane interwencje zniechęcały gości. Za to tyszanie mogli grać z kontry, stosując taktykę, za pomocą której trzykrotnie wygrywali na lodowisku w Krakowie. Gdy czwartą bramkę zdobył ponownie Krzak, na trybunach słychać było już tylko kibiców GKS-u.
Fani Cracovii obserwowali już tylko jak tyszanie z łatwością wymieniają podania w tercji rywali, nie poznając własnej drużyny, tak dobrze grającej w ostatnich meczach. Swoich zawodników nie poznawali także kibice z Tychów. Dwa ostatnie mecze przysporzyły ich o bóle zębów, ale tym razem GKS zagrał tak, jak na kandydata do tytułu przystało.
Pod koniec meczu wynik zmniejszył jeszcze Mikołaj Łopuski. Gościom nie pomogło wycofanie bramkarza. Tyszanie osiągnęli swój cel: wygrali i mają bonus. Tylko nie wiadomo, czy w najważniejszej fazie rozgrywek trafią na Cracovię. Jeśli już, to dopiero w finale...
GKS Tychy - Cracovia Kraków 4:2 (3:1, 1:0, 0:1)
1:0 - Jakub Witecki (Sławomir Krzak) 6'
2:0 - Sławomir Krzak (Tomasz Proszkiewicz, Michał Kotlorz) 8'
2:1 - Leszek Laszkiewicz (Damian Słaboń, Marian Csorich) 17'
3:1 - Robin Bacul (Ladislav Paciga) 19'
4:1 - Sławomir Krzak (Jakub Witecki) 30'
4:2 - Mikołaj Łopuski (Martin Dudas, David Musial) 58'
Składy:
GKS: Sobecki - Gonera, Śmiełowski, Bacul, Galant, Paciga - Kotlorz, Jakes, Proszkiewicz, Krzak, Witecki - Sokół, Mejka, Wołkowicz, Bagiński, Woźnica - Banachewicz, Maćkowak, Matczak.
Cracovia: Rączka - Csorich, Wajda, L.Laszkiewicz, Słaboń, D.Laszkiewicz - Dudas, Dulęba, Radwański, Musial, Łopuski - Noworyta, Kłys, Piotrowski, Pasiut, Drzewiecki - Guzik, Bondarevs, Rutkowski, Biela, Witowski.
Kary: GKS - 28 minut, Cracovia - 22 minuty.
Sędziowali: Przemysław Kępa, Tomasz Przyborowski, Marek Syniawa.
Najlepszy zawodnik GKS-u: Jakub Witecki.
Najlepszy zawodnik Cracovii: Mikołaj Łopuski.
Widzów: 1800.