W grudniu ubiegłego roku prezes Naprzodu Janusz Grycner spotkał się z władzami HC GKS-u Katowice w celu nawiązania współpracy między tymi zespołami, która dotyczyłaby nie tylko pierwszych zespołów, ale także grup młodzieżowych. - Chcemy na wzór innych miast połączyć nasze siły - mówi kierownik katowickiego GKS-u Dariusz Domogała. - W ubiegłym sezonie młodzieżowa drużyna Naprzodu jak i HC GKS-u w ogólnopolskiej olimpiadzie nie osiągnęły sukcesów i już wtedy ówczesny trener grup młodzieżowych z Janowa, Krzysztof Kulawik zasugerował współpracę - kontynuuje kierownik pierwszoligowej drużyny.
Obecnie juniorzy młodsi katowickiej GieKSy zjednoczyli siły z Orlikiem Opole i wspólnie zakwalifikowali się do ogólnopolskiej olimpiady młodzieży. - Jednak czy jest sens jeździć aż do Opola, skoro dwa katowickie kluby dzieli zaledwie pięć kilometrów? - zastanawia się Dariusz Domogała, a katowicki hokej głodny jest sukcesów we wszystkich grupach wiekowych. Gdyby zjednoczyć siły obu tych klubów to współpraca przyniosłaby obustronną korzyść, gdyż wypromowany zostałby śląski hokej oraz katowicki hokej pozyskałby dodatkowe fundusze z ministerstwa.
Dużymi krokami zbliża się najważniejsza część sezonu, a mianowicie play-off. Czy katowicki GKS może liczyć w tej części sezonu na wsparcie kolegów zza między? Jak mówi kierownik GKS-u, szansa jest zawsze, jednak oba kluby maja inne cele w tych rozgrywkach. Naprzód chce powalczyć o pierwszą czwórkę, natomiast GKS chciałby powrócić do hokejowej elity, a wszystko wyjdzie w czasie trwania tej części sezonu.
Jednak pozostaje pewna niedogodność, gdyż kibice Naprzodu i GKS-u są wrogo do siebie nastawieni, bowiem Ci pierwsi sympatyzują z chorzowskim Ruchem, natomiast Ci drudzy kibicują katowickiej GieKSie. - Kibice to jedna strona medalu, natomiast szkolenie młodzieży i głód sukcesów na arenach sportowych to druga strona - kończy kierownik HC GKS-u.