MŚ w hokeju: Czesi wypunktowani ze szwajcarską precyzją

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Szwajcarzy przed tym spotkaniem chcieli pokazać, że zwycięstwo z Kanadą 4:1 nie było przypadkiem. Wyszli na lód bardzo skupieni i zdeterminowani. Tych cech zabrakło Czechom, a zwłaszcza bramkarzowi Vokounovi i po końcowej syrenie to Szwajcarzy cieszyli się ze zwycięstwa.

W tym artykule dowiesz się o:

Szwajcarzy rozpoczęli to spotkanie w niesamowitym tempie. Od pierwszego wznowienia imponowali wolą walki i precyzją rozgrywania akcji. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w piątej minucie Martin Pluss wbił do pustej bramki krążek odbity przez Tomasa Vokouna. W chwilę później podopieczni trenera Vladimira Ruzicky mogli przegrywać już dwoma bramkami jednak fenomenalnie strzał Thibauta Monneta obronił Vokoun. Czesi wyglądali na totalnie zaskoczonych grą Szwajcarów i przez całą pierwszą tercję nie byli w stanie poważnie zagrozić bramce Martina Gerbera. Jak się później okazało decydujący moment meczu miał miejsce na niespełna sześć minut przed zakończeniem pierwszej tercji. Krążek we własnej tercji stracił Jiri Novotny. Nasi południowi sąsiedzi reklamowali faul. Sędzia jednak nie zareagował, a krążek niczym po sznurku wędrował pomiędzy graczami drugiej piątki Szwajcarów. Przed Vokounem znalazł się Damien Brunner, który zasygnalizował strzał, jednak wyłożył krążekAndreasowi Ambuhlowi, który umieścił gumę w sieci.

Nie wiadomo co działo się w czeskiej szatni po pierwszej tercji jednak na drugą podopieczni Ruzicky wyszli wyraźnie zdeterminowani. Odmiana ta została nagrodzona golem po czterech minutach. Genialnym podaniem za szwajcarską bramką popisał się Jakub Voracek, a Janowi Markowi pozostało jedynie zmieścić gumę pomiędzy parkanami Gerbera. Wydawało się, że Czesi wracają do gry. Tymczasem 7 minut później po raz kolejny w czeskiej bramce nie popisał się Vokoun. Prawym skrzydłem przedarł się Ambuhl i kiedy wszystkim wydawało się że będzie podawał, Szwajcar huknął jak z armaty i pokonał zaskoczonego bramkarza Czechów. Szczęście uśmiechnęło się do graczy zza naszej południowej granicy. Roman Cervenka wygrał wznowienie pod Szwajcarską bramką, do krążka dopadł Miroslav Blatak. Guma odbiła się jeszcze od kija Plussa i wpadła do bramki.

Wydawało się, że Czesi wrócili do gry. Okazji na wyrównanie wyniku mieli pod koniec drugiej tercji grając w podwójnej przewadze jednak razili nieskutecznością.

W trzeciej tercji podopieczni Seana Simpsona wykazali się niebywałą determinacją i mądrością gry. Spokojnie rozgrywali krążek w tercji przeciwnika powodując, że to Czesi bezsensownie miotali się po lodzie. Kiedy któryś z zawodników popełniał błąd w bramce pewnie bronił Gerber, który po spotkaniu mógł zapisać na swoje konto obronę 30 z 32 strzałów jakie oddali Czesi. Po końcowej syrenie nikt na SAP Arena nie miał wątpliwości, że w sobotni wieczór zwyciężył zespół nie tylko lepszy ale i dojrzalszy.

Zwycięstwo w tym meczu dało Szwajcarii prowadzenie w grupie F. Przed nimi teraz spotkanie z teoretycznie słabsza Norwegią. Czechów czeka także łatwiejszy mecz z Łotwą jednak jak już okazało się na tegorocznych mistrzostwach w tej fazie nie ma słabych zespołów.

Szwajcaria - Czechy 3:2 (2:0, 1:2, 0:0)

Bramki:

1:0 - Martin Pluss (Goran Bezina, Ivo Ruthemann) 5’

2:0 - Andreas Ambuhl (Damien Brunner, Thibaut Monnet) 15’

2:1 - Jan Marek (Jakub Voracek) 25’

3:1 - Andreas Ambuhl (Timo Helbling) 32’

3:2 - Miroslav Blatak (Roman Cervenka) 35’

Składy:

Szwajcaria: Gerber - Vauclair, Seger, Deruns, Pluss, Ruthemann - Hirschi, Bezina, Ambuhl, Monnet, Brunner - Du Bois, Josi, Savary, Lemm, Rommy - Helbling, Niederreiter, Jenni, Trachsler, Duca.

Czechy: Vokoun - Rozsival, Caslava, Cervenka, Klepis, Jagr - Rachunek, Gregorek, Marek, Rolinek, Voracek - Blatak, Nemec, Novotny, Vampola, Kaspar - Mojzis, Barinka, Hubacek, Ruzicka, Koukal.

Kary: Szwajcaria - 4, Czechy - 8

Sędziowali: Kadyrov (Rosja), Olenin (Rosja) oraz Dedioulia (Białoruś), Semionov (Estonia)

Widzów: 7206

Źródło artykułu: