Gdy pokonuje się najpierw Sokoły Toruń 12:4, a później KH Sanok 4:3 można nie myśleć o sensie, lub jego braku, rozgrywania Pucharu Polski. Jednak w niedzielnym meczu najważniejsza dla sosnowiczan była ich postawa, która zachwyciła wszystkich zgromadzonych na Stadionie Zimowym. - Dotychczas trener co tydzień lub dwa wdrażał jakieś zagrania taktyczne, dopiero ostatnio trenowaliśmy pressingiem i w tym meczu przyniosło to efekt. Atakowaliśmy dwoma napastnikami i rywale mieli poważny problem, żeby wyjść z tercji - wyjaśnił przyczyny wygranej Piotr Sarnik.
Zagłębie poczyniło wielkie postępy od momentu rozgrywania Międzynarodowego Turnieju na swoim lodowisku. Jednak do tego, by gra była bardzo dobra, brakuje jeszcze trochę, a mianowicie dokładności i zgrania. - Każdy trener i każda drużyna chciałaby cały sezon grać na równym poziomie, ale bardzo trudno jest go utrzymać. Myślę, że z biegiem czasu będziemy się zgrywać - zgodził się Sarnik. - Ciągle ktoś nam wypada ze składu, więc trener ma poważne problemy z ustawieniem. Wszyscy byli w tym meczu podporządkowani jednej taktyce - dodał.
Jeśli jednak sosnowieccy hokeiści będą z meczu na mecz grać lepiej, to w lidze mogą poważnie pokrzyżować plany faworytom. - Nie chcę deklarować, że będzie lepiej, bo to jest sport i wiadomo, że różne rzeczy dzieją się na lodzie - studził zapały Sarnik. Mimo to zawodnik jest optymistą jeśli chodzi o formę swojej drużyny. - Jest okres, że się wygrywa, ale jest też okres, gdy gra nie idzie i trudno podnieść się z tego momentu. Myślę, że wszystko idzie na razie w dobrym kierunku i będziemy grać coraz lepiej. Musi być jeszcze pełny skład i trener musi mieć wykrystalizowane piątki - zakończył Piotr Sarnik.