Tadeusz Obłój (trener Stoczniowca): Z wyniku jestem zadowolony, a nie jestem zadowolony z dwóch tercji, które chłopcy zlekceważyli. W trzeciej części gry udowodnili, że kuźnia talentów jest na Pomorzu. Wygraliśmy trzeci raz z ubiegłorocznym Mistrzem Polski. Cieszy mnie, że wystawiłem młodego bramkarza w końcówce. Chciałbym wyróżnić Pawła Skrzypkowskiego. Gratuluję trenerowi Podhala, który przyjechał z młodą drużyną. Atmosfera w naszej drużynie jest wspaniała. Nie lekceważymy żadnego przeciwnika, potrafimy też być lepsi od takiego zespołu, jak Jastrzębie. Graliśmy ciałem, a teraz nie było tego widać. Byłem zawiedziony chłopcami, którzy wygrali wysoko w Janowie.
Filip Drzewiecki (Stoczniowiec Gdańsk): Od oceniania spotkania jest trener. Moje spostrzeżenia są takie, że gra była taka, jaka była. To był Puchar Polski i potraktowaliśmy to jako mocniejszy trening. W piątek gramy ważny mecz z Sanokiem, a liga jest ważniejsza. Trzeba się zgrać, bo gra jest bardzo chaotyczna, jest wiele niecelnych podań i indywidualnych akcji. Jak się zgramy, to będzie dobrze.
Jacek Szopiński (trener MMKS-u Podhale): Gratuluję zwycięstwa Stoczniowcowi. Mamy serię przegranych meczy mimo że nie graliśmy w pełnym składzie, bo ośmiu zawodników zostało w domu, to nie jest to żadne tłumaczenie. Ten mecz mogliśmy wygrać, była na to szansa, a mecz był wyrównany. Przełomowym momentem była pierwsza część trzeciej tercji, gdy nie strzeliliśmy bramki w podwójnej przewadze. Gdybyśmy ją wykorzystali i strzelili na 3:3, mecz mógłby się potoczyć zupełnie inaczej. Wydaje mi się, że brakuje naszym zawodnikom odpowiedzialności, było za dużo kar i nie pozwoliło to gonić rywala do końca. Stoczniowiec nas wypunktował i wygrał spokojnie mecz.
Paweł Połącarz (MMKS Podhale Nowy Targ): Na pewno graliśmy trochę lepiej niż w poprzednich spotkaniach ze Stoczniowcem, a nie mieliśmy kilku podstawowych zawodników, których z różnych powodów nie było. Wynik mógł być lepszy, ale gra do końca nie cieszy. Będziemy się starali w następnych meczach.