Już od pierwszych sekund spotkanie zapowiadało się na bardzo zacięte. Pierwszą groźną sytuację mieli przyjezdni już w pierwszej minucie. Jednak to sosnowiczanie otworzyli wynik meczu po mocnym strzale pod poprzeczkę Marcina Kozłowskiego (1:0). Taki obrót spraw podrażnił tyszan, którzy rzucili się do ataku. Mimo wielu bramkowych sytuacji, na tablicy wciąż widniał ten sam wynik. Główny powód to nieskuteczność zawodników GKS-u, ale również bardzo dobra postawa między słupkami Tomasza Dzwonka. W 17 minucie obronił on strzał Michała Kotlorza. Jednak gospodarze również nie potrafili wykorzystać wielu akcji, po których mógł paść dla nich gol.
W drugiej odsłonie spotkania jedno było pewne - hokeiści GKS-u będą robić wszystko, co w ich mocy, by wyjść na prowadzenie i tym samym udowodnić, że nie byli faworytami tylko na papierze. Już w 22 minucie instynktowna obrona Arkadiusza Sobeckiego uchroniła ich od straty drugiej bramki. Wydarzenia na lodzie coraz bardziej wskazywały, że sosnowiczan zmobilizowały ostatnie wydarzenia w ich klubie. Przez cały czas to bowiem oni byli w natarciu. Dopiero w 33 minucie Marcin Jaros dopiął swego i bardzo mocnym strzałem pokonał tyskiego golkipera (2:0). Trzy minuty później podczas gry w przewadze w odpowiedzi strzelał Sebastian Gonera. Jednak jeszcze lepszej sytuacji w 37 minucie nie wykorzystał Roman Simicek, który w akcji sam na sam skierował krążek tuż obok bramki.
Trzecia tercja była już ostatnią szansą GKS-u na pozostanie w meczu. Ich celem było więc doprowadzenie do dogrywki. Jednak od początku gra była wyrównana. Dopiero w 44 minucie Sebastian Gonera zdołał po raz pierwszy w tym spotkaniu pokonać bramkarza rywali (2:1). Od tego momentu tyszanie wrzucili wyższy bieg i praktycznie nieprzerwanie atakowali. Dopięli oni swego w 52 minucie, gdy Roman Simicek doskonale wymierzył i pokonał Tomasza Dzwonka (2:2). Nie minęło nawet 60 sekund a Zagłębie odzyskało prowadzenie dzięki strzałowi Martina Voźnika (3:2). Natomiast w 54 minucie znów na tablicy mógł widnieć remis, ale sędziowie nie uznali bramki dla GKS-u, bo padła ze spalonego. Niedługo z tyskich hokeistów wyszła nieporadność i zagubienie, nie potrafili bowiem stworzyć stuprocentowej sytuacji, po której doprowadziliby do dogrywki. W 58 minucie o czas poprosił tyski szkoleniowiec. Na 54 sekundy przed końcową syreną sędziowie zebrali się, by przeanalizować materiał wideo. Werdykt oznaczał tylko jedno - na Stadionie Zimowym będzie dogrywka.
Dodatkowe minuty gry lepiej rozpoczęli gospodarze, ale nie byli w stanie pokonać Arkadiusza Sobeckiego. Jednocześnie ich rywale również mieli problemy ze skutecznością. Wynik nie mógł być inny. Mimo że dogrywka była wyrównana, nadszedł czas na rzuty karne. W tym momencie z zawodników obu drużyn wyszła niemoc, spowodowana najprawdopodobniej zmęczeniem grą. Na 20 strzałów trafili bowiem tylko trzy razy! O jedno trafienie lepsi byli sosnowiczanie, a to za sprawą Piotra Sarnika (4:3).
KH Zagłębie Sosnowiec - GKS Tychy k. 4:3 (1:0, 1:0, 1:3, d. 0:0, k. 2:1)
1:0 Marcin Kozłowski (Jarosław Dołęga) 3'
2:0 Marcin Jaros (Piotr Sarnik) 33' (5/4)
2:1 Sebastian Gonera (Michał Kotlorz) 45' (5/4)
2:2 Roman Simicek (Łukasz Sokół) 52' (4/4)
3:2 Martin Voźnik (Marcin Jaros, Piotr Sarnik) 52' (4/5)
3:3 Roman Simicek 59' (6/5 - GKS wycofał bramkarza)
Decydujący karny dla Zagłębia: Piotr Sarnik
Zagłębie: Dzwonek - Cychowski (4), Kulik (4), Sarnik, Voźnik (2), Jaros (2) - Duszak (2), Kuc, Dołęga, T. Kozłowski, M. Kozłowski - Jaskólski (2), Banaszczak, Podsiadło (2), Twardy (6), Kisiel
GKS: Sobecki - Kotlorz (2), Gonera, Witecki (2), Parzyszek (2), Vitek (2) - Jakes (4), Sokół (2), Woźnica, Simicek, Bagiński - Csorich, Mejka (4), Banachewicz (2), Garbocz, Galant
Kary: Zagłębie - 24 min; GKS - 20 min
Sędziowali: Grzegorz Dzięciołowski (główny) oraz Patryk Kasprzyk, Marek Syniawa (liniowi)