Ubytki kadrowe
Zgodnie z przewidywaniami w oświęcimskim zespole zabrakło chorego Waldemara Klisiaka. Jego miejsce na środku pierwszego ataku zajął Wojciech Stachura. - Nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Muszę przyznać, że zagrał dobry mecz. Chylę czoła przed Mariuszem Jakubikiem, który wystąpił w meczu z wysoką gorączką (38,6 st. - przyp red) - tymi słowami Ladislav Spisiak podsumował występy "Staszka" i "Jakuba".
W drużynie z Sanoka nie wystąpili kontuzjowani: Roman Gurican, Tobiasz Bigos i Dawid Słowakiewicz, a także zawieszony przez WGiD na sześć spotkań Martin Vozdecky. Tego ostatniego próbował zastąpić Lubomir Korhon, ale trzeba przyznać, że w spotkaniu z Unią nie spisał się najlepiej. - Może był dziś mniej widoczny, ale miał inne zadania na lodzie. Poza tym to nie ten sam typ zawodnika co Vozdecky. Korhon nie jest typowym egzekutorem, to gracz z świetnym przeglądem pola - stwierdził drugi trener sanoczan Marek Ziętara.
Po prostu hit
Kibice zgromadzeni w Hali przy Chemików 4 obejrzeli kawałek niezłego hokeja. Było dosłownie wszystko: świetny doping, wiele widowiskowych akcji, pięć goli, a także kilka świetnych bramkarskich parad.
Spotkanie Unii z Sanokiem było też określane jako pojedynek słowackiej myśli szkoleniowej. Na trenerskich ławkach zasiedli starzy, dobrzy znajomi: Ladislav Spisiak i Milan Jancuska. W trzecim pojedynku przyjaciół lepszy okazał się szkoleniowiec Aksam Unii, który doskonale rozpracował drużynę swojego kolegi. - Wiedziałem jakim systemem lubi grać Milan, dlatego ustawiłem swój zespół tak, aby zniwelować zagrożenie - uśmiechał się trener Spisiak.
Jego podopieczni lepiej weszli w mecz i już w 4. minucie objęli prowadzenie. Do odbitego krążka najszybciej dojechał Robert Krajci i precyzyjnym strzałem z nadgarstka nie dał żadnych szans Michałowi Plaskiewiczowi. Sanocki golkiper w pierwszej odsłonie miał sporo pracy i ze swoich interwencji mógł być naprawdę zadowolony. W 7. minucie doskonale wyłapał kąśliwe uderzenie Petera Tabacka, świetnie poradził sobie też ze strzałami Marka Modrzejewskiego i Jakuba Radwana. - Dobrze, że szybko wyszliśmy na prowadzenie, przez resztę pierwszej tercji grało nam się na pewno łatwiej - stwierdził 29-letni Krajci.
Oświęcimianie byli szybsi, bardziej zdecydowani i z łatwością wjeżdżali do tercji rywala. Nie zapominali też o zabezpieczeniu tyłów, a ich odważna gra forecheckingiem z pewnością nie ułatwiała zadania sanoczanom, którzy w pierwszej tercji oddali tylko sześć strzałów. - Nastawialiśmy się na defensywę. Wiedzieliśmy, że Sanok ma dobrych napastników, którym nie można zostawić odrobiny wolnej przestrzeni - powiedział szkoleniowiec gospodarzy.
Początek drugiej odsłony należał do sanoczan, którzy zaczęli sobie poczynać coraz śmielej, a po pięknej akcji Tomasza Malasińskiego i Dariusza Gruszki doprowadzili do wyrównania. - Na szczęście po takim ciosie potrafiliśmy się pozbierać - przyznał opiekun oświęcimian.
Skuteczny Jaros
Radość sanoczan trwała zaledwie przez sześć minut, gdyż na listę strzelców po samotnym rajdzie wpisał się Marcin Jaros. Kibice znowu oszaleli ze szczęścia i z wielką pasją wyartykułowali nazwisko strzelca drugiego gola. Trzeba jednak dodać, że "biało-niebiescy" jeszcze przed przerwą mogli podwyższyć prowadzenie. Grzegorz Piekarski dobrym podaniem wypuścił w bój Jakuba Radwana, a ten mając przed sobą Michała Plaskiewicza padł jak rażony piorunem. Sędzia główny pozostał niewzruszony, choć oświęcimscy kibice mieli inne zdanie. Podzielał je także sam poszkodowany. - Zawsze walczę do końca, a tutaj dziwnym sposobem straciłem równowagę i uderzyłem głową w bramkę. Co tu dużo mówić, moim zdaniem sędzia podjął złą decyzję - przyznał filigranowy skrzydłowy.
- Na szczęście pan Dzięciołowski mylił się w dwie strony. W porównaniu do ostatniego spotkania z Sanokiem, w którym bardzo nas skrzywdził, troszkę się poprawił - przyznał Ladislav Spisiak, opiekun gospodarzy.
Zaraz po przerwie kapitalnej okazji nie wykorzystał Robert Krajci. 29-letni Słowak nie zdołał przerzucić krążka nad leżącym Plaskiewiczem. W 48. minucie więcej zimnej krwi zachował Marcin Jaros. Podczas gry swojego zespołu w podwójnej przewadze huknął z lewego koła bulikowego i krążek znalazł się w siatce. - Ten moment zdecydował o losach spotkania - stwierdził Marek Ziętara. - Muszę jednak przyznać, że sytuacja z karą dla Krzyśka Zapały dalej jest dla mnie niezrozumiała. Przecież sędzia główny nie sygnalizował na nasz zespół drugiego wykluczenia, a gra toczyła się dalej. Dopiero w przerwie odesłał Krzyśka na dwie minuty. Cóż, wydaje mi się, że panu Dzięciołowskiemu zabrakło dzisiaj odpowiedniego czucia gry - stwierdził drugi trener Ciarko KH Sanok.
Nerwowa końcówka
Hokeiści z Podkarpacia postawili wszystko na jedną kartę i rzucili się do frontalnych ataków. W 54. minucie na samotne spotkanie z Przemysławem Witkiem pojechał Tomasz Malasiński, ale nie potrafił zaskoczyć świetnie dysponowanego Witka. Oświęcimski bramkarz skapitulował tylko raz, po strzale Martina Ivicica, który na dodatek odbił się od kija Marka Modrzejewskiego. - W ostatnich pięciu minutach Przemek uratował nam zwycięstwo. Nie żałuję że na niego postawiłem - stwierdził Ladislav Spisiak.
- Mecz był bardzo ciężki, jednak najważniejsze są dla nas trzy punkty - podsumował Marcin Jaros, autor dwóch bramek. Podobne zdanie miał Robert Krajci. - Mieliśmy zwyciężyć i ta sztuka nam się udała. Cieszy też to, że powiększyliśmy przewagę punktową nad sanoczanami.
- To był naprawdę dobry, wyrównany mecz. Trzeba jednak przyznać, że w końcówce potrafiliśmy podnieść się po stracie bramki i osiągnąć nawet lekką przewagę - ocenił Marek Ziętara.
Aksam Unia Oświęcim - Ciarko KH Sanok 3:2 (1:0, 1:1, 1:1)
1:0 - Robert Krajci (Lukas Riha, Miroslav Zatko) 4'
1:1 - Dariusz Gruszka (Tomasz Malasiński) 29' 4/4
2:1 - Marcn Jaros 36' 4/5
3:1 - Marcin Jaros (Wojciech Stachura, Peter Gallo) 48' 5/3
3:2 - Martin Ivicic (Krzysztof Zapała) 55'
Składy:
Aksam Unia: Witek - A. Kowalówka, Gallo; Jaros (2), Stachura, Tabacek (2) - Gabryś, Zatko; Riha (2), Modrzejewski, Krajci (6) - Dronia, Piekarski; Wojtarowicz, Jakubik (4), Radwan oraz Połącarz i Sękowski.
Trener: Ladislav Spisiak
Ciarko KH: Plaskiewicz - Suur (2), Rąpała (4); Gruszka, Dziubiński (2), Malasiński - Ivicic (4), Kubat; Korhon, Zapała (4), Radwański (4) - Koseda, Owczarek (2); Wilusz, Milan, Mermer.
Trener: Milan Jancuska
Kary: Aksam Unia - 16 min, Ciarko KH - 22 min.
Sędziowali: Dzięciołowski - Młynarski i Klich. Kary: 16 - 20.
Widzów: 2.200.