Szlagier dla Cracovii, Unia traci fotel lidera - relacja z meczu Aksam Unia Oświęcim - Comarch Cracovia

Oświęcimscy kibice przeżyli prawdziwy dreszczowiec. Do ostatniej syreny ważyły się bowiem losy szlagierowego meczu 23. kolejki PLH. Ostatecznie Aksam Unia Oświęcim przegrała na własnym lodzie z Comarch Cracovią 3:4. - Takich spotkań powinno być zdecydowanie więcej, a wtedy polska liga nie byłaby taka szara - stwierdził Rudolf Rohacek, szkoleniowiec gości.

Gorszego początku "biało-niebiescy" nie mogli sobie wyobrazić. Cracovia szybko narzuciła im swój styl gry i już w 43. sekundzie objęła prowadzenie. Oświęcimscy obrońcy zostawili zbyt dużo wolnej przestrzeni Leszkowi Laszkiewiczowi. Lider „Pasów” miał sporo czasu, by przymierzyć i trzeba przyznać, że uderzył najlepiej jak tylko mógł - w samo okienko. - Napastnik musi wykorzystywać takie okazje. Przyznam, że Krzysiek mógł się lepiej zachować przy tym strzale - powiedział najskuteczniejszy strzelec Cracovii.

Podobnego zdania był też szkoleniowiec oświęcimian, który od razu dał szansę Przemysławowi Witkowi. - Nie mogłem podjąć innej decyzji. Obawiałem się, że "Zbora" może spalić się psychicznie - wyjaśnił po meczu Ladislav Spisiak.

Jego podopieczni w pierwszej odsłonie sprawiali wrażenie przestraszonych. Krakowianie, grający wysokim pressingiem, z łatwością odbierali im krążek. Akcje "Pasów" były płynniejsze, szybsze, a przede wszystkim groźniejsze. W 10. minucie z kapitalnej strony pokazał się Mikołaj Łopuski. Skrzydłowy Cracovii doskonale przedarł się przez zasieki obronne oświęcimian, lecz zabrakło mu odrobiny precyzji, by zaskoczyć Przemysława Witka. Pięć minut później więcej zimnej krwi zachował Grzegorz Pasiut, który wykorzystał niefrasobliwość oświęcimskich obrońców. Gospodarzy pogrążyć mógł jeszcze Petr Dvorak, ale genialną interwencją popisał się Przemysław Witek. 29-letni golkiper wyciągnął się jak struna i w ekwilibrystyczny sposób złapał krążek do raka.

- W pierwszej tercji zagraliśmy bardzo słabo, to prawda. Chyba troszkę przestraszyliśmy się Cracovii, ale gdy przegrywaliśmy już dwoma bramkami, wspólnie stwierdziliśmy, że nie mamy nic do stracenia - powiedział Peter Tabacek.

Efekt był natychmiastowy. W 24. minucie Marcin Jaros zostawił krążek rozpędzonemu Wojciechowi Wojtarowiczowi, a ten zawinął z nadgarstka i pokonał Rafała Radziszewskiego. Oświęcimianie rzucili się do ataku, ale krakowski bramkarz miał sporo szczęścia. Najpierw doskonale poradził sobie ze strzałem Modrzejewskiego, a w 35. minucie wygrał próbę nerwów z Lukasem Rihą. - Bramkarz musi mieć szczęście - uśmiechnął się na co dzień poważny Rudolf Rohacek.

Szkoleniowiec "Pasów" kręcił jednak głową, gdy stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał David Kostuch. W 39. minucie prowadzenie podwyższył Petr Dvorak, który odebrał krążek Przemysławowi Witkowi i zaskoczył go strzałem "od zakrystii". Krakowianie zeszli na drugą przerwę przy dwubramkowym prowadzeniu.

W trzeciej odsłonie oświęcimianie napierali, ale w swoich poczynaniach byli bardzo nieskuteczni. Najdogodniejszą okazję zmarnował Robert Krajci, który przegrał pojedynek sam na sam z Rafałem Radziszewskim. - W całym meczu nie radziłem sobie najlepiej. Prawda jest taka, że mogłem spokojnie strzelić co najmniej dwie bramki - krytycznie ocenił swoją postawę 29-letni Słowak.

W 54. minucie, gdy na ławkę kar powędrował Daniel Laszkiewicz, Ladislav Spisiak zagrał va banque. Zdjął Przemysława Witka i desygnował do gry dodatkowego napastnika. "Biało-niebiescy" szybko założyli zamek i zdobyli kontaktowego gola. Nadzieję w serca oświęcimskich kibiców wlał Adrian Kowalówka, który mocnym strzałem z linii niebieskiej zaskoczył Rafała Radziszewskiego.

- Przez dobre pięćdziesiąt minut mecz był pod naszą kontrolą i rywale niewiele mogli nam zrobić - ocenił Rudolf Rohaczek, trener Cracovii. - Potem głupie wykluczenie zarobił Daniel Laszkiewicz i sytuacja zaczęła nam się wymykać spod kontroli. Straciliśmy drugą bramkę i zafundowaliśmy sobie nerwówkę. No, ale tak to jest jak zawodnicy w kluczowym momencie zapominają o konsekwentnej grze w defensywie - dodał.

Oświęcimianie zaczęli łapać wiatr w żagle, ale ich wiarę w realizację założonej strategii przekreślił błąd przy zmianie. Goście dobrze rozegrali zamek, a Michał Piotrowski umieścił krążek w siatce. Jacek Rokicki początkowo bramki nie uznał. Nie zaufał też ani swojemu asystentowi, ani sędziemu bramkowemu, który od razu zapalił czerwoną lampkę. Gra zatem toczyła się dalej, aż do końcowej syreny.

I wtedy nastąpił zwrot akcji... Kiedy krakowianie fetowali sukces, a oświęcimscy zawodnicy dziękowali kibicom za doping, sędzia przejrzał zapis wideo. Po krótkiej analizie wskazał na środek tafli i emocje rozpoczęły się na nowo. Zrobiło się 2:4, a sędzia cofnął czas do 58. minuty i 23. sekundy. Fani, którzy zbyt wcześnie wyszli z lodowiska mogli tylko żałować, bo ich pupile zagrali z ambicją godną podziwu.

Za swój ofensywny szturm zostali tylko częściowo wynagrodzeni. Po strzale z linii niebieskiej Miroslava Zatki lot krążka zmienił Peter Tabacek, a to kompletnie zaskoczyło Rafała Radziszewskiego. "Biało-niebiescy" byli o krok od wyrównania, ale uderzenie Jarosa z wielkim trudem wybronił golkiper gości.

- Wielka szkoda, gdyby Marcin uderzył troszkę niżej "Radzik" nie miałby żadnych szans - ocenił opiekun gospodarzy, który nie był zadowolony z postawy swojego zespołu w pierwszej odsłonie. - Przed meczem uczulałem swoich zawodników, że w spotkaniu z takim rywalem jak Cracovia wszystko musi funkcjonować bez zarzutu. Niestety dziś tak nie było. Za dużo błędów popełniliśmy zwłaszcza w pierwszej tercji, w której straciliśmy dwie bramki. Możemy też żałować tego, że dogodnych sytuacji nie wykorzystali Lukas Riha i Robert Krajci - podsumował Ladislav Spisiak, trener oświęcimian. - Moim zdaniem remis byłby bardziej sprawiedliwy - zakończył Robert Krajci, którego opinię podzielił Peter Tabacek.

Aksam Unia Oświęcim – Comarch Cracovia 3:4 (0:2, 1:1, 2:1)

0:1 - Leszek Laszkiewicz (Grzegorz Pasiut) 1'

0:2 - Grzegorz Pasiut (David Kostuch, Rafał Martynowski) 15'

1:2 - Wojciech Wojtarowicz (Marcin Jaros) 24'

1:3 - Petr Dvorak (Leszek Laszkiewicz) 39'

2:3 - Adrian Kowalówka (Mariusz Jakubik, Wojciech Wojtarowicz) 55', 5/4

2:4 - Michał Piotrowski (Mikołaj Łopuski) 59', 5/4

3:4 - Peter Tabacek (Miroslav Zatko) 59', 6/5

Aksam Unia: Zborowski (od 0:43 Witek) – A. Kowalówka, Gallo; Jaros, Klisiak, Tabacek (2) – Gabryś, Zatko; Riha (2), Modrzejewski (2), Krajci (2) – Dronia, Piekarski; Wojtarowicz, Jakubik (8), Stachura oraz Sękowski.

Trener: Ladislav Spisiak.

Cracovia: Radziszewski – Wajda, Kłys; L. Laszkiewicz, Pasiut, D. Laszkiewicz (2) – Noworyta, Simka (2); Łopuski, Słaboń, Piotrowski – Dulęba, Prokop; Kostuch (2), Dvorak, Martynowski (2), oraz Landowski (2); Rutkowski, Witowski, Kosidło.

Trener: Rudolf Rohacek

Sędziowali: Rokicki – Kolusz, Długi.

Kary: 18 (w tym dwie minuty techniczne) – 10.

Źródło artykułu: