W ostatnich tygodniach nasiliły się plotki o zwolnieniu pierwszego szkoleniowca Zagłębia Sosnowiec - Mariusza Kiecy. Wydawało się, że dwa ważne zwycięstwa z wyżej notowanymi rywalami (3:0 z Unią Oświęcim i 3:1 z GKS-em Tychy) zamknęły spekulacje na ten temat. Nic bardziej mylnego. W poniedziałek 31 października na światło dzienne wyszedł fakt, że trenerowi zostało wręczone miesięczne wypowiedzenie, natomiast drugi trener Krzysztof Podsiadło zostanie na swoim stanowisku. Tymczasem zarząd szuka nowego pierwszego szkoleniowca.
Na giełdzie nazwisk są trzy kandydatury, dość głośno było o przejęciu Zagłębia przez dotychczasowego dyrektora sportowego Spółki Andrzeja Nowaka, który jednak dość pewnie uciął wszelkie spekulacje. Natomiast do gry powraca dość znana osobistość w hokejowym świecie. - Mamy trzy kandydatury, jedną z nich jest trener Jan Vavrecka. Mogę tylko powiedzieć, że ja nie będę przejmował zespołu. Chciałbym, by nowy szkoleniowiec rozpoczął pracę już od 7 listopada, a przynajmniej od początku grudnia, czyli przed miesięczną przerwą, by mógł spokojnie poznać drużynę przed play-offami. Naszym celem jest utrzymanie, Mariusz Kieca dużo zrobił, jednak brakuje nam czegoś, coś musimy zmienić - przekazał Nowak.
Jedną z opcji dla Zagłębia jest miesięczna praca Kiecy, który po upływie tego czasu może odejść lub nie, zarządowi może się bowiem nie udać podpisać umowy ze znanym trenerem, gdyż wiadomo, że Spółka ma problemy finansowe - Jeśli komuś wydaje się, że rozegramy kilka dobrych spotkań i ktoś mnie poprosi, bym jednak został i ja się zgodzę, to jest w dużym błędzie. Widzę, że niedawno nastała myśl, by mnie zwolnić i wygląda na to, że niezależnie od wyniku i tak pożegnałbym się z pracą. Podjęto taką decyzję, koniec kropka. Tutaj chyba nasza gra nie miała większego znaczenia - powiedział Kieca.
W podobnej sytuacji jest jeden z zawodników, którego sprowadzenie przed sezonem wywołało radość wśród sosnowieckich kibiców oraz działaczy, którym udało się sfinalizować ten transfer. Napastnik dopiero powrócił na lód po kontuzji, a już może zacząć szukać nowego pracodawcy. Mowa o Robercie Kosteckim, który również otrzymał miesięczne wypowiedzenie. W klubie tę decyzję argumentują dość abusrdalnie. - To jest forma mobilizacji dla zawodnika, jeśli przez ten miesiąc udowodni, że warto na niego stawiać, to będziemy chcieli, żeby został w Sosnowcu - powiedział Nowak.
O takiej formie mobilizacji można powiedzieć dosadnie i prosto, lecz każdy ma prawo do własnej opinii na ten temat. Jedno jest pewne - w klubie nie wszyscy dostają wypłaty na czas, zawodnik powracający po kontuzji nagle dostaje miesięczne wypowiedzenie. Wniosek nasuwa się sam - w Spółce zaczynają się dziać złe rzeczy. Oby dla dobra sosnowieckiego hokeja nie na tyle złe, by drużyna spadła do I ligi i zakończyła swój żywot na kartach historii polskiego hokeja.