Podhale postawiło Aksam Unii ciężkie warunki

W meczu 24. kolejki Polskiej Ligi Hokejowej Aksam Unia Oświęcim pokonała w Nowym Targu miejscowy MMKS Podhale 6:5. Decydującą o losach spotkania bramkę zdobył na cztery minuty przed końcem Robert Krajczi.

To była prawdziwa wymiana ciosów. Skazywane na pożarcie Podhale skutecznie postawiło się mającej medalowe aspiracje oświęcimskiej Unii. Po pierwszej tercji hokeiści spod znaku "Szarotki" sensacyjnie prowadzili 3:2.

- Ten mecz źle się dla nas rozpoczął. Podhale zaskoczyło nas agresywną grą - zaznaczył Mikołaj Łopuski. - Na szczęście z czasem opanowaliśmy sytuację. Zagraliśmy dobrze przede wszystkim w ofensywie i udało się odwrócić losy tego meczu - dodał.

Biało-niebiescy o losach spotkania przesądzili w trzeciej odsłonie. W 56. minucie fantastycznym rajdem popisał się Robert Krajczi. Słowacki skrzydłowy na pełnej szybkości zakręcił nowotarskimi defensorami i precyzyjnym strzałem zaskoczył Tomasza Rajskiego.

- To było bardzo ciężkie spotkanie. Byliśmy troszkę zmęczeni ciężkim meczem z Sanokiem i dzisiaj tej energii nam zabrakło - przyznał Charles Franzen.

- Podhale zawiesiło nam wysoko poprzeczkę. Na nasze szczęście w końcówce udało nam się zadać decydujący cios. Chciałbym pogratulować Podhalu walki od pierwszej do ostatniej minuty. Walczyli z olbrzymim duchem i sercem. Myślę, że jak będą grać w ten sposób w innych meczach, to zdobędą jeszcze wiele punktów - przyznał szwedzki szkoleniowiec.

Trener Jacek Szopiński znów musiał przełknąć gorzką pigułkę. Jednak tym razem nie miał większych pretensji do gry swoich podopiecznych. - Mamy długą listę chorych i kontuzjowanych zawodników, a mimo to podjęliśmy w tym meczu walkę. Niczego nie mogę zarzucić chłopakom, bo walczyli na tyle na ile potrafili - stwierdził.

Opiekun Podhala dodał też, że szósta bramka zdobyta przez oświęcimian całkowicie podcięła jego ekipie skrzydła. - Była ona skutkiem przegranego pojedynku jeden na jeden. Gdyby w tej sytuacji Krajczi nie posłał gumy do siatki, to dowieźlibyśmy remis do końcowej syreny. A w dogrywce mogłoby być różnie - zaznaczył szkoleniowiec gospodarzy.

Komentarze (0)