Zadecydowały karne - relacja z meczu JKH GKS Jastrzębie - Comarch Cracovia

Jastrzębie chciało przed własną publicznością zmazać plamę z meczów z Oświęcimiem i GKS Tychy. Cracovia po przegranej z Podhalem także chciała odbudować morale. W Jastrzębiu mieliśmy więc doskonałe spotkanie, w którym szala zwycięstwa przechylała się to na jedną, to na druga stronę.

Przemysław Urbański
Przemysław Urbański

Spotkanie rozpoczęli gospodarze od groźnego strzału Szymona Marca. Po chwili jednak na ławkę kar trafił Tomasz Kulas i rozpoczęło się oblężenie bramki Kamila Kosowskiego. Wynik meczu mógł otworzyć powracający po kontuzji Aron Chmielewski, ale minął się z krążkiem wrzuconym przez Mariusza Dulębę. Potem na lodzie obserwowaliśmy sporo podań, szybkie akcje z obu stron oraz kary. Strzałów jednak było jak na lekarstwo. Pechowa dla mistrzów Polski mogła okazać się 13 minuta kiedy to strzałami z bliskiej odległości próbował zdobyć gola Peter Lipina. Na wysokości zadania stanął młody bramkarz Pasów Ondřej Raszka, który dwukrotnie był górą w starciu z doświadczonym napastnikiem. Na 4 minuty przed końcem prowadzenie dla gości mógł zdobyć Nicolas Besch, krążek po strzale francuskiego obrońcy zatrzymał się na poprzeczce. Po pierwszej tercji mieliśmy więc bezbramkowy remis, który odzwierciedlał to co działo się na lodowisku.

Druga tercja przebiegała według podobnego scenariusza jak pierwsza. Jastrzębianie podpatrzyli od Podhala sposób na Cracovię i zagęścili okolice niebieskiej linii w swojej tercji. W połowie spotkania goście z Krakowa zaczęli sobie coraz odważniej poczynać. Najpierw bliski pokonania Kosowskiego był Joel Lenius, po chwili mógł zrobić to Damian Słaboń. Bramkarz gospodarzy był jednak tego wieczoru dobrze dysponowany, podobnie jak jego vis a vis - Raszka. Emocje zaczęły się dopiero w 36 minucie. Najpierw błąd Raszki wykorzystał Adrian Labryga, a w chwilę później na 2:0 podwyższył Filip Drzewiecki. Gospodarze widząc, że Cracovia nie może dojść do siebie po tych dwóch ciosach za wszelką cenę dążyli do zdobycia 3 bramki. Nie zdołali tego uczynić do końca tercji.

Od początku trzeciej części zaatakowały Pasy. Mistrz Polski nie mając nic do stracenia postanowił zaryzykować. Bliski zdobycia kontaktowej bramki był Leszek Laszkiewicz, ale przeniósł krążek nad poprzeczką. W końcu na ławkę kar trafił Richard Bordowski, a w dwie minuty później tuż przy słupku wsunął gumę do sieci Łukasz Kosidło. Jastrzębie nadal grało swoje i próbowało podwyższyć prowadzenie, na drodze gospodarzy stanął jednak Raszka. Tymczasem kolejna kara gospodarzy i mistrz Polski doprowadził do remisu. Mierzonym strzałem gumę w sieci umieścił Patrik Prokop i mecz rozpoczełą się od nowa.

Mimo prób z obu stron wynik nie uległ zmianie ani do końca trzeciej tercji, ani do zakończenia dogrywki. O wyniku tego meczu zadecydowały rzuty karne, w których skuteczniejsze były Pasy. Decydujące trafienie należało do niezawodnego Leszka Laszkiewicza i podopieczni Rudolfa Rohačka wrócili pod Wawel w dobrych humorach.


JKH GKS Jastrzębie - Comarch Cracovia (0:0, 2:0, 0:2. 0:0d, 0:1k)

1:0 - Adrian Labryga (Błażej Salamon) '36
2:0 - Filip Drzewiecki (Mateusz Bryk, Bartosz Dąbkowski) '37
2:1 - Paweł Kosidło (Patrik Prokop, Petr Dvořak) '48
2:2 - Patrik Prokop (Łukasz Wilczek) '56 5/4

Składy:
JKH: Kosowski (Elżbieciak) - Labryga, Bryk, Danieluk, Lipina, Bordowski (2) - Górny, Ivicić (2), Urbanowicz, Drzewiecki, Marzec - Rompkowski (2), Dąbkowski, Kulas (2), Kąkol, Strużyk - Pastryk, Kogut, Salomon, Słodczyk (2).

Cracovia: Raszka (Radziszewski) - Wajda (4), Besch (2), Laszkiewicz, Słaboń, Sarnik - Prokop, Wilczek, Chmielewski, Dvorak, Lenius - Kowalówka, Dulęba, Piotrowski, Biela, Martynowski (2) - Sznotala, Witowski, Postek, Rutkowski, Kosidło.

Kary: JKH - 10, Cracovia - 8.

Sędziowie: Grzegorz Dzięciołowski.

Widzów: ok. 1000.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×