Mistrz Polski się nie poddaje - relacja z meczu Comarch Cracovia - Aksam Unia Oświęcim

Krakowianie od pierwszej minuty zagrali tak, jak życzył sobie tego ich czeski szkoleniowiec. Skupieni, dokładnie rozgrywający swoje ataki, licząc na błędy przeciwnika. To zaskoczyło gości z Oświęcimia, którzy przegrali pierwsze spotkanie, ale losy małopolskiej rywalizacji nie są jeszcze przesądzone.

Pierwszy sygnał do ataku dał Petr Dvořak uderzając kąśliwie z prawej strony, ale "gumę" do boku zbił oświęcimski bramkarz. W odpowiedzi Radek Prohazka sprawdził refleks Rafała Radziszewskiego. W 5 minucie mieliśmy olbrzymie zamieszanie pod bramką Przemysława Witka, ale ani Piotr Sarnik, ani Damian Słaboń nie potrafili czysto uderzyć krążka. Wreszcie w 11 minucie podanie Patryka Wajdy przedłużył Łukasz Rutkowski i guma wjechała do bramki gości. Na niespełna 5 minut przed końcem tercji próbkę swoich nieprzeciętnych umiejętności pokazał David Kostuch uderzając z backhandu. W chwilę później tylko umiejętnością Przemysława Witka oświęcimianie zawdzięczali to, że przegrywali zaledwie 0:1. W 18 minucie w efekcie błędu defensywy gości w dogodnej sytuacji znalazł się Dvořak, ale jego strzał obronił bramkarz Unii. Kilkadziesiąt sekund później grający w przewadze gospodarze zdobyli drugą bramkę, a na raty Witka pokonał Damian Słaboń.

Drugą tercję dobrze rozpoczęli gracze z Oświęcimia. Najpierw prosto w Radziszewskiego uderzył Sebastian Kowalówka, a w chwilę później strzał Prohazki ofiarna interwencja skasował jeden z krakowskich defensorów. W odpowiedzi minimalnie przestrzelił Leszek Laszkiewicz. W 28 minucie oświęcimianie mieli doskonałą szansę na zdobycie bramki grając przez blisko 100 sekund w podwójnej przewadze. Nie potrafili jednak nawet założyć zamka, który pogrążyłby gospodarzy. Potem gra się wyrównała i nadal przy Siedleckiego obserwowaliśmy dobre i szybkie spotkanie. Dominującą stroną byli jednak krakowianie, którzy co chwile przeprowadzali groźne ataki i Przemysław Witek uwijał się jak w ukropie. Na kilkanaście sekund przed końcem tercji Petr Tabaček wykorzystał okres gry w przewadze i podanie Lucaša Řihy zdobywając kontaktowe trafienie.

W trzeciej tercji spotkanie nie straciło na atrakcyjności. Gospodarze atakowali, a unici odgryzali się szybkimi kontrami. Gospodarze uważniej grali w defensywie starając się zablokować dostęp do bramki Radziszewskiego. Z minuty na minutę oświęcimianie grali coraz odważniej co powodowało, że kontry mistrzów Polski były coraz groźniejsze. Wreszcie po błędzie Szymona Urbanika Aron Chmielewski uderzył w poprzeczkę, a odbity krążek do bramki skierował Sebastian Biela. Mistrzowie Polski prowadzili już 3:1 i nic nie wskazywało na to, że hokeiści Unii są w stanie odmienić losy tego spotkania. Na 2 minuty przed końcem szkoleniowiec gości zdecydował się wziąć czas i wycofał bramkarza. W efekcie między parkanami Radziszewskiego krążek wturlał się do bramki Cracovii i na kilkadziesiąt sekund przed końcem Unia zdobyła drugą bramkę. Do końcowej syreny goście starali się zdobyć wyrównujące trafienie, ale nie znaleźli drogi do bramki Rafała Radziszewskiego.

Rywalizacja pomiędzy dwiema drużynami z Małopolski przenosi się teraz do Oświęcimia i możemy być pewni, że to nie koniec emocji.

Comarch Cracovia - Aksam Unia Oświęcim 3:2 (2:0, 0:1, 1:1)
 
1:0 - Łukasz Rutkowski (Patryk Wajda) 11’
2:0 - Damian Słaboń (Leszek Laszkiewicz) 19’ 5/4
2:1 - Petr Tabaček (Lucaš Řiha, Tomasz Połącarz) 40’ 5/4
3:1 – Sebastian Biela (Aron Chmielewski) 51’
3:2 - Marcin Jaros (Mikołaj Łopuski) 59'

Składy:

Cracovia: Radziszewski (Raszka) - Wajda, Besch, Laszkiewicz (2), Słaboń, Sarnik - Prokop (4), Immonen, Martynowski, Dvořak, Kostuch - A. Kowalówka (2), Witowski, Sucharski(2), Rutkowski, Piotrowski - Kulik, Sznotala, Kosidło, Biela, Chmielewski.

Unia: Witek (Zborowski) - Urbańczyk (2), Połącarz, Riha, Tabaček (2), Krajci (2) - Gabryś (2), Kasperczyk, Jakubik (4), S. Kowalówka, Wojtarowicz - Noworyta, Piekarski, Łopuski, Prohazka, Stachura - Cinalski, Valusiak (2), Piotrowicz, Jaros, Modrzejewski.

Kary: Cracovia - 10, Unia - 14.
Sędziowie: Paweł Meszyński , Maciej Pachucki
Widzów: ok. 2300.

Źródło artykułu: