Michał Kowalski: Twoja drużyna nie zakwalifikowała się do fazy play off. Domyślam się, że jesteś tym rozczarowany…
Igor Bobcek: Zgadza się, jestem trochę rozczarowany. Liczyłem, że uda nam się wejść do czołowej czwórki i powalczyć o wyższe cele w PLH. Tak się jednak nie stało i jestem zawiedziony, myślę, że tak jak każdy inny zawodnik drużyny.
Czego według ciebie zabrakło wam, by awansować do play off? Może trochę szczęścia?
- Tak, jest to też pewien powód. Ale głównie zaważyły na tym wyjazdowe spotkania w Oświęcimiu, a także w Jastrzębiu. Wystarczyło pokonać jedną z tych ekip, a gralibyśmy o medale.
Jak dokładnie doszło do twojego transferu do GKS-u?
- GKS Tychy zgłosił się do mnie z ofertą, którą zdecydowałem się przyjąć. Kiedyś już grałem w Polsce i to mi trochę pomogło. Wiedziałem, że tyski zespół cieszy się w waszym kraju dużym uznaniem i respektem.
Czy wiedziałeś cokolwiek innego o GKS przed transferem?
- Siedem lat temu grałem już w Polsce, więc pamiętałem mniej więcej jak wygląda wasza liga. Liga nieco mnie zaskoczyła, dominowało w niej bowiem pięć drużyn. Sam poziom rozgrywek na pewno się podniósł w stosunku do tego, co było kiedyś.
Wielu mówi, że poziom PLH jest niski…
- Według mnie nie jest z tym tak źle…
Gracie teraz o piąte miejsce w lidze. Czy w związku z tym, że cele były dużo wyższe, nie macie jakichś problemów z motywacją?
- Problemów większych nie mamy. Wiadomo, cele były wyższe i chcieliśmy grać o złoto. Jednak to jest sport, przegraliśmy w sportowej walce. Porażki czasami też potrafią budować wyniki.
Czy jakieś rzeczy w polskiej lidze cię zaskoczyły?
- Zaskoczyło mnie tu parę rzeczy, ale tak jak już wspomniałem trochę wiedziałem o PLH, bo kiedyś już tu grałem. Liga jest wyrównana i 5 najmocniejszych zespołów zajmie zapewne czołowe miejsca w kolejności.