Już w 16 sekundzie meczu doszło do spięcia pomiędzy zawodnikami, wobec czego Milan Furo usiadł na ławkę kar. Nie przeszkodziło to jednak Maciejowi Urbanowiczowi, zdobywcy trzech bramek w sobotnim meczu w przeprowadzeniu ciekawej akcji jeszcze w pierwszej minucie spotkania. W piątej minucie kolejną szansę mieli biało-niebiescy. Krążek z niebieskiej linii zagrywał Paweł Benasiewicz, ale przedłużenie tego zagrania przez Urbanowicza nie stanowiło większego problemu dla Rafała Radziszewskiego.
W dziewiątej minucie spotkania, tuż po zejściu na karę Daniela Laszkiewicza Energa Stoczniowiec Gdańsk przeprowadziła znakomitą akcję. Podopieczni Henryka Zabrockiego szybko ustawili zamek, krążek podawał Roman Skutchan, a strzałem z bliskiej odległości popisał się Michał Smeja. Chwilę później po raz kolejny doszło do pozasportowego starcia pomiędzy hokeistami. Tym razem było blisko bójki pomiędzy Urbanowiczem, a Filipem Drzewieckim, który jeszcze niedawno był zawodnikiem Stoczniowca. Przewaga gdańszczan nie podlegała dyskusji i co chwila zawodnicy znad morza zapędzali się pod bramkę Radziszewskiego. Jednym z nich był Mikołaj Łopuski, który jednak nie wykończył dobrze strzału w 11 minucie spotkania.
Kolejną znakomitą akcję gdańszczanie przeprowadzili w 18 minucie. Gra toczyła się w tercji Cracovii, ale po błędzie jednego z obrońców Cracovii krążek przejął Łopuski, który wyszedł sam na sam z Radziszewskim, zmusił bramkarza z Krakowa do położenia się na lodzie i mimo ataków obrońców Cracovii wbił krążek do bramki, ustalając wynik I tercji na 2:0.
Druga część meczu zaczęła się bardzo optymistycznie dla hokeistów z Krakowa, którzy przez ponad minutę grali w dwuosobowej przewadze. Szybko to wykorzystali i po znakomitym strzale sprzed niebieskiej linii bramkę kontaktową zdobył wychowanek Stoczniowca, obecnie grający w Cracovii - Marian Csorich. Riposta gdańszczan była natychmiastowa. Już w 24 minucie po szybkiej akcji i zamieszaniu w szeregach krakowskiej obrony, bramkę ma 3:1 zdobył Piotr Poziomkowski.
W 29 minucie szanse na strzelenie bramki miał Leszek Laszkiewicz, ale po jego strzale na bramkę Przemysława Odrobnego, reprezentacyjny bramkarz Stoczniowca uratował zespół przed stratą bramki. Ataki zawodników Rudolfa Rohacka się nasilały szczególnie, że po karze dla Łukasza Zachariasza grali oni w dwuminutowej przewadze. Nie wykorzystali oni tej sytuacji, ale chwilę później po kontrowersyjnej sytuacji karę dwóch minut dostał następny zawodnik z Gdańska, tym razem Roman Skutchan. Mimo to krakowianie nie zdobyli bramki, za to swoją okazje miał w 34 minucie zawodnik z Gdańska - Mateusz Strużyk, który jednak strzelił prosto w bramkarza.
Sędziowie niedzielnego spotkania byli bardzo szczegółowi i co chwilę zawodnicy z Gdańska lądowali na ławce kar. W kolejnej z przewag dogodną szansę do strzelenia bramki miał Łotysz Igors Bondarevs, który w 36 minucie strzelał z linii niebieskiej. Odrobny musiał odbijać krążek przed siebie, ale na szczęście dla bramkarza z Gdańska obrońcy wyjaśnili sytuację. W 38 minucie doszło do kompletnej przemiany sytuacji zespołu z Krakowa. Najpierw Filip Drzewiecki dograł krążek do Grzegorza Pasiuta, a ten wykończył sytuacje pokonując Odrobnego strzałem w krótki róg, a kilkanaście sekund później z bliskiej odległości gdańskiego bramkarza pokonał Michał Piotrowski, strzelając wyrównującą bramkę dla swojej drużyny, dzięki czemu to zawodnicy Rudolfa Rohacka mogli wychodzić na przerwę w lepszych nastrojach. - Nie wytrzymaliśmy ostatnich dwóch minut i zabrakło dyscypliny. Za pierwszym razem zawodnik zamiast rozgrywać krążek sam go wyprowadzał, za drugim my podaliśmy krążek Cracovii i pojechali 3 na 1, co przeciwnik wykorzystał - podsumował po spotkaniu trener Zabrocki.
Od początku trzeciej części gry oba zespoły grały zachowawczo i brakowało podbramkowych sytuacji. Zdecydowaną przewagę mieli jednak krakowianie, którzy przez pierwszych 9 minut tercji praktycznie cały czas prowadzili grę w tercji rywala. Pierwszą groźną akcję w tej części gry miał Leszek Laszkiewicz w 46 minucie meczu, ale jego strzał podczas gry w przewadze obronił Przemysław Odrobny. Dopiero w 50 minucie spotkania do głosu doszli gdańszczanie. Najpierw strzelał Milan Furo, zaś chwilę później Josef Vitek. Nie przyniosło to jednak rezultatu. Decydującą o awansie do finału PLH bramkę zdobyli jednak krakowianie. W 56 minucie po zespołowej akcji i znakomitym dograniu Bondarevsa bramkę zdobył Damian Słaboń. Pod koniec meczu gdańszczanie wycofali bramkarza, ale to nic nie dało i mecz zakończył się zwycięstwem Comarchu Cracovii, która czeka teraz na przeciwnika. - Zarówno Tychy, jak i Podhale mają swoje plusy i minusy. Czekamy na przeciwnika. Jest to duży plus, bo będziemy mieli kilka dni więcej na regenerację sił - skomentował po meczu Rohacek.
Energa Stoczniowiec Gdańsk - Comarch Cracovia 3:4 (2:0, 1:3, 0:1)
1:0 - Michał Smeja (Roman Skutchan) 9' PP
2:0 - Mikołaj Łopuski 18'
2:1 - Marian Csorich (Daniel Laszkiewicz) 21' PP2
3:1 - Piotr Poziomkowski 24'
3:2 - Grzegorz Pasiut (Filip Drzewiecki) 38'
3:3 - Michał Piotrowski (Mariusz Dulęba) 38'
3:4 - Damian Słaboń (Igors Bondarevs, Leszek Laszkiewicz) 56' PP
Składy:
Energa Stoczniowiec: Odrobny (Soliński) - Wróbel (2), Benasiewicz, Urbanowicz (2), Zachariasz (4), Furo (4) - Rompkowski, Skrzypkowski, Łopuski (2), Rzeszutko, Vitek - Smeja (2), Lesniak (4), Skutchan (2), Hurtaj, Jankowski - Bigos, Ziółkowski, Sowiński, Poziomkowski, Strużyk.
Comarch Cracovia: Radziszewski (Rączka) - Csorich, Bondarevs, L.Laszkiewicz, Słaboń, D.Laszkiewicz (2) - Dudas, Skinnari, Vercik, Mihalik (4), Radwański - Witowski, Dulęba, Piotrowski, Kowalówka, Drzewiecki (2) - Wajda, Kłys, Cieślicki, Pasiut, Rutkowski.
Kary: Energa Stoczniowiec - 22 min, Comarch Cracovia - 8 min.
Strzały: Energa Stoczniowiec - 21, Comarch Cracovia - 40.
Sędziowie: Marczuk, Dzięciołowski, Kubiszewski, Smura.
Najlepszy zawodnik gospodarzy: Przemysław Odrobny.
Najlepszy zawodnik gości: Igors Bondarevs.
Widzów: 2500.