Krakowianie poszli za ciosem - relacja z meczu Comarch Cracovia - GKS Tychy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po bramkach Leszka Laszkiewicza i Grzegorza Pasiuta, hokeiści Comarchu Cracovii pokonali GKS Tychy 2:1. Było to drugie zwycięstwo podopiecznych Rudolfa Rohacka w finale Polskiej Ligi Hokejowej i krakowianie potrzebują jeszcze dwóch zwycięstw do zdobycia złotych medali.

W tym artykule dowiesz się o:

Spotkanie rozpoczęło się od akcji Rudolfa Vercika w 2. minucie meczu, jednak naciskany przez obrońców Comarchu Cracovii Tyszanin nie zdołał oddać strzału. Chwilę później wynik otworzyć mógł Sławomir Krzak, lecz pomylił się z dwóch metrów. W szóstej minucie emocje sięgnęły zenitu i zawodnicy nie potrafili ich powstrzymać, w efekcie czego doszło do bójki. Rafał Radziszewski bił się z Frantiskiem Barklikiem, który zbyt agresywnie zaatakował krążek będący już w jego ręku. Do walki włączyli się też inni zawodnicy, wobec czego zarówno ta dwójka, jak i Filip Drzewiecki i Michał Woźnica usiedli na ławkę kar.

Gra była zacięta, jednak brakowało akcji mogących zakończyć się bramką. Dopiero w 13 minucie, kiedy na ławce kar usiedli Bondarevs i Noworyta. Dzięki podwójnej przewadze szanse mieli tyszanie, ale i Ladislav Paciga i Tomasz Proszkiewicz nie zdołali pokonać Radziszewskiego. W ostatniej minucie tercji bramkę próbował jeszcze zdobyć Rudolf Vercik, ale bez rezultatów. Zakończyła się ona bezbramkowym remisem.

Już w pierwszej minucie drugiej części gry gospodarze wyszli na prowadzenie. Stało się to dzięki grze braterskiego duetu. Leszek Laszkiewicz podał krążek do Daniela Laszkiewicza, ten oddał mu gumę i Leszek Laszkiewicz strzelił celnie z czterech metrów na bramkę Arkadiusza Sobeckiego.

Po tym trafieniu za wszelką cenę wyrównać chcieli tyszanie. Strzały oddawali Tomasz Wołkowicz, Tomasz Proszkiewicz, Michał Woźnica, czy też Robin Bacul, ale albo nie trafiali oni w światło bramki, albo na posterunku stał Radziszewski. Przewaga GKS-u przyniosła rezultat w postaci bramki. W 35 minucie strzałem z bliskiej odległości popisał się Paciga, wyrównując wynik spotkania.

Już minutę później krakowianie mogli ponownie wyjść na prowadzenie. Mocny strzał oddał Sebastian Witowski, a krążek odbił przed siebie Sobecki. Następnie tyszanie przeprowadzili kontrę, ale tym razem Barklikowi zabrakło milimetrów, by wbić krążek do bramki Radziszewskiego. Pod koniec szanse mieli tyszanie - najpierw Adam Bagiński pojechał sam na sam, a następnie znakomity strzał oddał Mariusz Jakubik, ale na trzecią tercję oba zespoły wychodziły z równymi szansami na odniesienie zwycięstwa.

Pierwszą dogodną szansę na strzelenie bramki w ostatniej części gry miał Filip Drzewiecki w 47 minucie. Strzał wychowanka Stoczniowca z 4 metrów obronił jednak Sobecki. Przewagę w tej części gry mieli krakowianie, jednak tempo gry spadło. Gdy wydawało się, że obie drużyny będą grać zachowawczo, akcję przeprowadził Grzegorz Pasiut, który na raty pokonał Sobeckiego. Chwilę później na ławkę kar powędrował Sebastian Kowalówka i nie mający nic do stracenia tyszanie mocniej zaatakowali. Na 75 sekund przed końcem zdjęli oni nawet bramkarza. Ich szaleńcze ataki do końca tercji nie przyniosły jednak rezultatu i drugi mecz wygrała Comarch Cracovia.

Comarch Cracovia - GKS Tychy 2:1 (0:0, 1:1, 1:0)

1:0 - Leszek Laszkiewicz (Daniel Laszkiewicz) 21'

1:1 - Ladislav Paciga (Adrian Parzyszek, Sebastian Gonera) 35'

2:1 - Grzegorz Pasiut (Jozef Mihalik) 54'

Comarch Cracovia: Radziszewski (Rączka) - Csorich, Bondarevs, L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz - Škorvanek, Kłys, Verčik, Mihalik, Radwański - Noworyta, Witowski, Piotrowski, Kowalówka, Drzewiecki - Wajda, Skinnari, Cieślicki, Pasiut, Rutkowski.

GKS: Sobecki (Witek) - Gonera, Jakeš, Bacul, Parzyszek, Paciga - Mejka, Majkowski, Proszkiewicz, Garbocz, Sarnik - Kotlorz, Śmiełowski, Bakrlik, Bagiński, Woźnica - Prochazka, Banachewicz, Jakubik, Krzak, Wołkowicz.

Kary: Cracovia - 22 min, GKS - 12 min

Widzów: 1800.

Stan rywalizacji: 2:0 dla Comarchu Cracovii.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)