Liderzy Konferencji Zachodniej, Chicago Blackhawks, mieli trudne zadanie, bowiem udali się na spotkanie do Pittsburgha na konfrontację z tamtejszymi Penguins. Gospodarze tej potyczki to w tej chwili trzecia ekipa Wschodu i podobnie jak ich środowi rywale, mają zagwarantowany udział w fazie play-off.
Tym niemniej, spodziewano się ciekawego starcia w PPG Paints Arenie. Ci, którzy liczyli na sporą liczbę bramek, nie powinni czuć się zawiedzeni, bowiem w sumie padło ich 6. Mecz pod swoje dyktando już w pierwszej tercji ułożyli sobie hokeiści z Wietrznego miasta, którzy zdobyli aż 4 gole i nie stracili ani jednej bramki. Miejscowi odpowiedzieli dopiero w ostatniej tercji i to tylko jednym celnym trafieniem. Finalnie spotkanie zakończyło się zwycięstwem gości 5:1.
Teoretycznie zdecydowanie łatwiejsze zadanie niż Chicago Blackhawks mieli Washington Capitals , przewodzący w Konferencji Wschodniej. Zespół ze stolicy Stanów Zjednoczonych udał się do stanu Kolorado na rywalizację z Colorado Avalanche, drużyną sklasyfikowaną na ostatnim miejscu na Zachodzie. Wydawać by się więc mogło, że Capitals czeka spacerek. Tymczasem gospodarze postawili gościom twarde warunki i choć przegrali 3:5, w każdej tercji starali się dotrzymywać im kroku.
Poza meczami Washington Capitals i Chicago Blackhawks, rozegrano jeszcze dwa inne spotkania. Calgary Flames podejmowali Los Angeles Kings, natomiast Arizona Coyotes mierzyli się z St. Louis Blues. W obu tych rywalizacjach górą byli goście. Kings wygrali w Calgary 4:1, z kolei Blues rozprawili się z Kojotami 3:1.
Na czwartek zaplanowano dziewięć meczów National Hockey League.
Pittsburgh Penguins - Chicago Blackhawks 1:5 (0:4, 0:0, 1:1)
Calgary Flames - Los Angeles Kings 1:4 (1:1, 0:1, 0:2)
Colorado Avalanche - Washington Capitals 3:5 (1:2, 1:2, 1:1)
Arizona Coyotes - St. Louis Blues 1:3 (0:1, 0:1, 1:1)
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz: Taki sezon mógł nam się tylko wyśnić