Jak informowaliśmy w środę, władze PZHL są w bardzo trudnej sytuacji. Związek ma prawie roczne zaległości wobec zawodników i trenerów reprezentacji Polski. Szefowie PZHL nie mają z czego im płacić, bo nie ma stałych sponsorów.
Bardzo duża część środków, którymi dysponuje PZHL, to dotacje z ministerstwa sportu. Jak udało się nam dowiedzieć, Witold Bańka wezwał kierownictwo PZHL na rozmowy. Ma pytania dotyczące dysponowania funduszami. Działacze mają się stawić o godzinie 10. W środowisku hokejowym pojawiła się nawet informacja o tym, że minister może chcieć ustanowić komisarza, ale takiej mocy on nie ma. W razie rażących naruszeń mógłby co najwyżej zagrozić cofnięciem dotacji. Taki scenariusz był przerabiany przy okazji wydarzeń w Polskim Związku Kolarskim. Tyle, że wtedy do złej sytuacji finansowej, doszedł dodatkowo skandal obyczajowy.
Kłopoty finansowe PZHL nie są tajemnicą, ale problemem jest to, że - według naszych informacji - sytuacja stale się pogarsza. W listopadzie związek musiał opuścić swoją siedzibę przy Bitwy Warszawskiej w stolicy i przeniósł się do tańszego lokalu. Prezes Dawid Chwałka tłumaczył, że nie można mówić o eksmisji.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Kot: Bardzo chciałbym, żeby trener Horngacher został. Należy mu się wysoka podwyżka