W katowickiej Satelicie trzeci mecz pomiędzy miejscowym Tauronem KH GKS-em a GKS-em Tychy oglądał komplet widzów, czyli nieco ponad tysiąc osób. Wejściówki na to spotkania rozniosły się w ekspresowym tempie. Kilka godzin po rozpoczęciu sprzedaży, niektórzy kibice mogli się już tylko obejść smakiem. Tym bardziej szkoda, że walka o złoto nie toczy się w sąsiadującym Spodku, który mógłby pomieścić oczywiście więcej osób. Takie przedsięwzięcie jest jednak niezwykle trudne dla katowiczan pod względem logistycznym, aczkolwiek możliwe, że do takiej sytuacji dojdzie w następnych latach.
Katowiczanie przystąpili do niedzielnego meczu z nożem na gardle. Wszystko za sprawą dwóch pierwszych spotkań w Tychach, gdzie nie strzelili ani jednej bramki i wysoko przegrywali. GKS Tychy był oczywiście głównym faworytem do złota, ale nikt nie spodziewał się takiego pogromu na starcie rywalizacji.
Gospodarze byli w niedzielę bardzo zdeterminowani i rozpoczęli mecz od mocnego uderzenia. W 4. minucie świetnym podaniem popisał się Martin Cakajik, który uwolnił z prawej strony Tomasza Malasińskiego, a ten tylko dograł do Bartosza Fraszki, który z najbliższej odległości pokonał Johna Murraya. Na odpowiedź gości nie czekaliśmy długo. W 6. minucie w dobrym miejscu znalazł się Bartłomiej Jeziorski, który dobił krążek wybity przez Shane'a Owena. Katowiczanie byli jednak dalej bardzo aktywni w ataku, co potwierdził Patryk Wronka, który w 8. minucie ponownie wyprowadził Tauron GKS na prowadzenie. Zawodnicy Toma Coolena mieli więcej okazji do umieszczenia krążka w bramce tyszan, ale dobrze w bramce spisywał się Murray.
Druga tercja była bardziej wyrównana. Posypało się także mnóstwo kar. Zarówno katowiczanie, jak i tyszanie w pewnym momencie grali nawet w podwójnym osłabieniu, lecz skutecznie się bronili. W tej części spotkania oglądaliśmy tylko jedną bramkę. Owen skapitulował w 33. minucie, kiedy to goście grali w przewadze. Klimienko wykorzystał wówczas spore zamieszanie pod bramką gospodarzy.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Piękny mundial. Zdjęcie rosyjskiej modelki podbija sieć
Tyszanie bardzo dobrze rozpoczęli ostatnią część trzeciego spotkania finałowego. W 44. minucie bez większych problemów Jakub Witecki wpakował krążek do bramki Owena, dzięki czemu goście objęli pierwsze prowadzenie w meczu. Drużyna z Tych po tym trafieniu przejęła kontrolę w trzeciej tercji. Katowiczanie próbowali oczywiście atakować, ale nie mieli oni wiele szans do wyrównania. Tyszanie natomiast realizowali swój plan i w 54. minucie powiększyli dorobek bramkowy. Na listę strzelców wpisał się wtedy Alex Szczechura. Hokeiści Tauron GKS-u jednak nie odpuszczali i niespełna trzy minuty przed końcem meczu, Tomasz Malasiński strzelił kontaktową bramkę. Ze zwycięstwa w Katowicach mogli się jednak cieszyć zawodnicy GKS-u Tychy, którzy zdołali odeprzeć atak gospodarzy w ostatnich sekundach.
Atmosfera w Satelicie była bardzo gorąca, mimo braku kibiców gości, którzy nie mogli przyjechać ze względów bezpieczeństwa. To jednak nie przeszkodziło katowiczanom w wyzywaniu przeciwników. Do spięć dochodziło również na lodzie, gdzie dochodziło do wielu rękoczynów pomiędzy zawodnikami obu drużyn. Jeśli chodzi o walkę o złoto, to GKS Tychy jest już bardzo blisko sięgnięcia po tytuł. Brakuje im tylko jednego wygranego spotkania. Mogą dokonać tego już w poniedziałek, gdzie w Satelicie odbędzie się czwarty mecz finałowy.
Tauron KH GKS Katowice - GKS Tychy 3:4 (2:1, 0:1, 1:2)
1:0 - Fraszko 4' (Malasiński, Cakajik)
1:1 - Jeziorski 6' (Komorski)
2:1 - Wronka 9' (Fraszko, Malasiński)
2:2 - Klimienko 33' (Szczechura)
2:3 - Witecki 44' (Galant)
2:4 - Szczechura 54' (Huovinen)
3:4 - Malasiński 58' (Vozdecky)
Stan finału PHL: 3:0 prowadzi GKS Tychy. (gra do czterech zwycięstw)