Pierwszy raz miał on okazję uczestniczyć w zawodach ice racingu. Oprócz udziału w testach samochodu rajdowego i pokazowego przejazdu dla publiczności, udało mu się obejrzeć kilka sobotnich wyścigów.
Anita Mazur: Panie Tomku był pan gościem siódmej edycji Ice Racing Sanok Cup. Dla pana było to pierwsze spotkanie z tą dyscypliną sportu. Jak ocenia pan tę imprezę?
Tomasz Kuchar: Powiem szczerze, że zrobiło to na mnie niesamowite wrażenie. Już w telewizji wygląda to bardzo imponująco, ale na żywo robi wrażenie ogromne. Ice racing strasznie mi się podoba i dziwię się, że kolejna, tak widowiskowa i atrakcyjna dyscyplina sportu jest tak mało popularna, przede wszystkim w Polsce, ale też, z tego co się orientuję, w innych krajach.
Co zrobiło na panu największe wrażenie?
- Największe wrażenie na mnie, na moim pilocie Danielu Dymurskim i członkach zespołu, którzy byli ze mną w Sanoku, zrobiła przyczepność na torze, szczególnie kiedy był jeszcze czysty, niezniszczony, nie było luźnych kawałków lodu. To jest niewiarygodne jak szybko te motocykle przyspieszają i z jaką niesamowitą prędkością mogą jeździć po zakrętach bez najmniejszego uślizgu.
Pierwszy raz miał pan okazję jeździć po lodowisku. Czym różni się jazda po takiej nawierzchni od jazdy chociażby po śniegu?
- To jest kompletnie coś innego. Po pierwsze w naszej dyscyplinie sportu bardzo ciężko spotkać, nawet jak jedziemy na rajdzie, który jest rajdem zimowym, tak piękny, gładki i wypielęgnowany lód. Oczywiście zdarzają się partie lodowe, ale są to krótkie odcinki. Po drugie nie ma szans, żeby znaleźć u nas nawierzchnię, która będzie tak gładka jak ta na lodowisku. Tu nie chodzi o samą wierzchnią warstwę lodu, tylko po prostu rajdy są organizowane najczęściej w terenie górzystym, bo jest to atrakcyjne i bardzo często samochody odrywają się od ziemi, skaczą i lądują. Ciężko utrzymać się na drodze, tym bardziej, że ta przyczepność jest zmienna z metra na metr, a zdarza się nawet, że jest inna w każdym zakręcie. Jazda po lodowisku jest mniej stresująca i bardziej przewidywalna, bo ta przyczepność jest mniej więcej identyczna na całej szerokości toru. Oczywiście jak zaczyna się pojawiać trochę luźnego, rozsypanego śniegu, albo kawałków lodu to przyczepność staje się troszeczkę gorsza. Jednak jak już wspomniałem na całym torze jest ona zbliżona, przez co jedzie się bezstresowo i po prostu łatwiej. Frajda jest ogromna, robi to niesamowite wrażenie, zarówno ze środka samochodu jak z zewnątrz. Było mi bardzo miło jak wysiadłem z samochodu rajdowego po naszym przejeździe pokazowym, poszedłem na trybunę obejrzeć kilka biegów i ludzie mówili, że bardziej podoba im się moja jazda, niż jazda chłopaków na motocyklach. Wynika to z tego, że samochód po pierwsze potrafi jeździć bokiem, czego motor ice racingowy nie robi, a po drugie rajdówka w związku z tym, że ma gorszą przyczepność i krótsze kolce, to dużo obraca kołami, zostawiając za sobą potężny pióropusz lodowego pyłu, co wygląda zjawiskowo.
Rozmawialiśmy przed zawodami i już wtedy pan stwierdził, że bezsprzecznie szybszy będzie motocykl. Czy jednak spodziewał się pan, że Grzesiek Knapp aż tak szybko będzie w stanie wyprzedzić na trasie rajdówkę?
- Spodziewałem się szczerze mówiąc nawet większej różnicy. Jednak nie ma co porównywać motocykla, który razem z zawodnikiem waży dwieście kilogramów, do samochodu, który wraz z dwoma osobami na pokładzie (jeździłem z pilotem, i to nie najlżejszym :-) - z tego miejsca pozdrawiam mojego kolegę, który jeździł ze mną na prawym fotelu – Rafała Jemielitę z redakcji Automaniaka) waży w granicach tony dwustu pięćdziesięciu kilogramów. Myślę, że rajdówka nie miała najmniejszych szans i powiem szczerze, że spodziewałem się takiej, a nawet jeszcze większej różnicy. Ale tutaj chodziło o widowisko, o to żeby wszystkim się podobało i żeby telewizja mogła zrealizować fajny materiał do Automaniaka.
Kolce w oponach pańskiego samochodu były ledwo widoczne, te w oponach Grzegorza miały trzy centymetry. Czy gdyby auto było wyposażone w dłuższe kolce, podobnej długości jak motocykl, udałoby się nawiązać bardziej wyrównaną walkę?
- Być może różnica byłaby dużo mniejsza, ale dlaczego samochód tak strasznie odstawał w konfrontacji z motocyklem? Po pierwsze trakcja, czyli krótsze kolce, a po drugie to waga, o której przed chwilą wspomniałem. Wydaje mi się, że gdybym miał większe kolce, które byłyby w stanie mocniej się w tą nawierzchnię wgryźć, to pewnie różnica byłaby trochę mniejsza. Natomiast w dalszym ciągu pozostaje różnica w wadze obu pojazdów, rajdówka jest sześciokrotnie cięższa niż motocykl. Fizyka jest nieubłagana i myślę, że mimo wszystko i tak nie miałbym szans na równorzędną walkę z Grześkiem.
Najczęściej z tym sportem jest tak, że jak już raz zobaczysz go na żywo to jest to miłość od pierwszego wejrzenia. Czy zatem Tomasza Kuchara będzie można spotkać na kolejnych edycjach lodowego ścigania?
- Żyję w takich czasach, że niestety nie mam dosłownie wolnych pięciu minut, patrząc przynajmniej na mój kalendarz z ostatnich miesięcy. Można powiedzieć, że żyję na walizkach, między Wrocławiem, gdzie mieszka moja rodzina, Warszawą , gdzie tak naprawdę mieszka większość naszych sponsorów, partnerów i znajomych, Debrznem, gdzie posiadamy swój stacjonarny ośrodek doskonalenia techniki jazdy, a różnymi miejscami, gdzie uczestniczymy w eventach sportowych, jak na przykład w miniony weekend Sanok. Z tym czasem jest naprawdę bardzo krucho, będzie mi ciężko znaleźć chwilę, aby pojawić się na kolejnych edycjach ice racingowego ścigania.Jednak daję słowo i zaklinam się na wszystko, że stanę na głowie, żeby wygenerować sobie tyle wolnego, abym mógł do was przyjechać po raz kolejny. Naprawdę bardzo, bardzo mi się to podobało. Stąd też prośba z mojej strony do organizatorów, jak tylko będzie ustalony termin kolejnej edycji, bądź też termin innych zawodów, niekoniecznie w Sanoku, chociaż przyznam szczerze, że Sanok mi się strasznie spodobał, to proszę mnie informować. W swoim kalendarzu będę mógł zaznaczyć tę datę, jako taką, gdzie nie mogę dostać żadnej innej aktywności do zrobienia. Wtedy wzrastają szanse bym mógł przyjechać do was, pooglądać i pokibicować. Niewątpliwie prawdą jest, że ten sport wkręca. Mam nadzieję, że pojawię się na zawodach po raz kolejny i że ice racing będzie rósł w siłę, będziemy mieć coraz mocniejszych zawodników i więcej miejsc w Polsce, gdzie częściej będzie można oglądać wyścigi motocyklowe na lodzie. Bardzo serdecznie dziękuję za miłe przyjęcie i pozdrawiam wszystkich!