Przegrywała 0:5. Trener zdradził, co wtedy powiedział Polce

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: radość sztabu i Julii Szeremety
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: radość sztabu i Julii Szeremety

- To, jaki Julka miała spokój między rundami, było czymś niesamowitym - mówił zachwycony trener Tomasz Dylak po wygranej walce Julii Szeremety o finał olimpijski w boksie w kategorii do 57 kilogramów. Nasza młoda gwiazda znów zachwyciła kibiców.

Z Paryża Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Trwa piękny sen Julii Szeremety na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. W środowy wieczór, na ringu ustawionym na korcie centralnym kompleksu tenisowego im. Rolanda Garrosa, nasza znakomita pięściarka awansowała do finału kategorii do 57 kg, pokonując po niejednogłośnej decyzji sędziów reprezentantkę Filipin Nesthy Petecio.

20-latka po raz kolejny pokazała niezwykle efektowny styl walki, nie bała się wchodzić w wymiany czy też w zwarcia z silną rywalką.

Trener naszej młodej gwiazdy Tomasz Dylak wyznał po pojedynku, że przeciwniczka niczym nie zaskoczyła polskiej ekipy.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Stanęła w obronie polskich siatkarek. "Trudno było oczekiwać"

- Wiedzieliśmy dokładnie, jak będzie wyglądać walka. Że będziemy ryzykować, że zanim Julka złapie swój rytm, to nadzieje się na kilka mocnych ciosów. I tak było - przegraliśmy pierwsze dwie minuty, ale w ostatniej widziałem że zaczęła czytać rywalkę, łapać rytm - tłumaczył polskim dziennikarzom.

Szkoleniowiec wyznał, jakie zachowanie jego zawodniczki zrobiło na nim największe wrażenie podczas walki o finał.

- To, jaki Julka miała spokój między rundami, było czymś niesamowitym. Mając 20 lat, walcząc z wicemistrzynią olimpijską, przegrywając 0-5 po pierwszej rundzie, uśmiechała się i tylko kiwała głową, że będzie robić to, co powiedziałem - kręcił głową z niedowierzaniem.

- Co jej mówiłem? Że musi uważać na mocne ciosy, że powinna wydłużać akcje, może nawet ryzykować i wchodzić w dłuższe serie i kończyć je ciosem. I nawet żeby wchodziła w klincz, może dzięki temu wygraliśmy, bo rywalka się tym frustrowała. Krzyczeliśmy do niej, że rywalka gubi rytm po tych klinczach. Może nie było to ładne, ale trzeba było to wyszarpać taktycznie.

Kolejne zwycięstwa zrobiły z 20-latki gwiazdę olimpijskiej reprezentacji, co Tomasz Dylak widzi już każdego dnia.

- Cieszymy się ogromnie tym, jak ludzie się zachowują wobec Julki. W wiosce olimpijskiej nie może normalnie przejść, każdy ją zaczepia, musimy chodzić bokami. Julka się cieszy z tego zainteresowania, my też. To będzie dziewczyna, która pociągnie polski boks - zapewnił.

Czy popularność sprawiła, że sztab kadry próbuje odciąć zawodniczkę od zewnętrznych bodźców, takich jak czytanie internetu?

- Staramy się pilnować, bo boimy się tego, co może przeczytać w internecie. To bardzo wrażliwa dziewczyna. Ale to jednocześnie młoda osoba, trochę uzależniona od telefonu, więc trochę łapiemy balans. Gdybyśmy jej zabrali telefon, mogłaby być niezadowolona - śmiał się młody trener naszej reprezentacji.

Rywalką Julii Szeremety w walce o złoto będzie Yu Ting Lin z Tajwanu, górująca wyraźnie nad Polką wzrostem. Co mówi przed pojedynkiem o złoto Tomasz Dylak? Przypomnijmy, że reprezentantka Tajwanu budzi kontrowersje podobne jak Algierka Imane Khelif (WIĘCEJ TUTAJ).

- Na papierze wszyscy będą mówić, że Julka nie ma szans, to będzie najcięższa jej walka w życiu, ale się o nią nie boje. Ułożymy taką taktykę, że spróbujemy ukraść dwie rundy, trzeba będzie to dobrze przemyśleć taktycznie. Musimy to zrobić, czysty boks nie wystarczy. Będą wielkie kontrowersje na pewno. Przewiduję to przed finałem. Ale jesteśmy na to przygotowani.

W przypływie szczerości trener kadry wyznał, że sam był ciekawy, czy jego zawodniczka zda sprawdzian w półfinale i jak zareaguje na walkę na korcie centralnym Rolanda Garrosa.

- Bałem się trochę jak zareaguje, to był jej największy sprawdzian w życiu. Mówiłem nawet w sztabie: zobaczymy, czy Julka jest naprawdę taka wielka, czy pod naporem Filipinki pęknie. I nie pękła, skradła Rolanda Garrosa i jest lepsza od Igi - zakończył uradowany.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty