Przez długi czas wydawało się, że głównym rywalem Radosława Piesiewicza w walce o stanowisko prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego będzie Andrzej Kraśnicki. W ostatniej chwili podjął on jednak decyzję o rezygnacji. Jednocześnie pojawiła się kandydatura Kewina Rozuma, prezesa Polskiego Związku Sumo. Dlaczego zdecydował się na taki ruch?
- Byłem oburzony tym, co się wydarzyło. W świecie sportu krążą pewne informacje, ludzie się znają i rozmawiają. Pewnie kiedyś wszystko pojawi się w przestrzeni publicznej i ludzie się dowiedzą, jak to wyglądało od podszewki - powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".
Następnie stwierdził, że Andrzej Kraśnicki wygrałby te wybory i pokusił się o opinię, że "coś musiało nim kierować", kiedy podjął decyzję o rezygnacji.
- Krąży informacja o odwiedzinach pana Andrzeja Kraśnickiego u polityka najwyższego szczebla. I po tej wizycie pan Andrzej zrezygnował. To nie jest przypadek - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni
Po chwili pokusił się o jeszcze mocniejsze słowa.
- Nagle ni z gruszki, ni z pietruszki zrezygnował i nie chciał walczyć z Piesiewiczem, który wcześniej wielokrotnie traktował go lekceważąco i pogardliwie. Mnie to wygląda jak brudny polityczny spektakl, a nie wyborczą walkę w duchu fair play - dodał Rozum, cytowany przez "PS".
Rozum powiedział też, że przed wygraniem wyborów Piesiewicz "kusił pieniędzmi związki sportowe". Jednocześnie podkreślił, że nie padały z jego strony żadne konkrety i merytoryczne argumenty.
Do decyzji o rezygnacji ze startu w wyborach Andrzej Kraśnicki odnosił się jakiś czas temu w rozmowie z WP SportoweFakty.
- To była moja autonomiczna decyzja. Po wielu latach pracy w PKOl doskonale wiedziałem, że moja wygrana może spowodować problemy z finansowaniem sportu - zaznaczał (czytaj więcej >>>).