Japoński weteran pierwotnie planował zakończyć karierę w wieku 50 lat, ale złożył deklarację - jeśli jego rodzinne Sapporo zostanie gospodarzem igrzysk w 2026 roku, to do tego czasu będzie kontynuować skakanie. Wygląda na to, że nie będzie mu dane zrealizować obietnicy. Chyba że postanowi wystartować w 2030 roku.
Według japońskich mediów, Sapporo zamierza zorganizować igrzyska, ale za 12 lat. Na razie tej informacji nie potwierdza tamtejszy komitet olimpijski. Przedstawiciele MKOL przyznają, że japońskie miasto rzeczywiście chciałoby opóźnić swoją kandydaturę, choć zdaniem wielu ekspertów, było faworytem w wyścigu.
Oferta Sapporo nie u wszystkich ma wysokie notowania. Nie brakuje głosów, że Azja zbyt często pełni rolę gospodarza zmagań. W 2018 roku igrzyska odbyły się w koreańskim Pjongczangu, za cztery lata sportowców przyjmie Pekin.
W razie gdyby Japończycy zdecydowali się odłożyć swoje plany, to MKOL miałby zagwozdkę. Pozostali kandydaci nie gwarantują takiego poziomu, poza tym, wciąż nie wiadomo, czy złożą swoje propozycje. W Sionie i Calgary odbędą się referenda, Mediolan, Cortina d'Ampezzo i Turyn nie dostało wsparcia od władz, z identycznym problemem zmaga się Sztokholm. Tureckie Erzurum nie było raczej poważnie brane pod uwagę, oferta Grazu także nie cieszy się poparciem Austriaków. W tej sytuacji władze światowego olimpizmu być może będą zachęcać Japończyków do organizacji igrzysk w 2026 roku.
Wybór gospodarza zaplanowano na wrzesień 2019 r.
ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch będzie nadzorował remont skoczni w Zakopanem. Z Małyszem od dawna o to zabiegali