Tokio 2020. Patrycja Yamaguchi: Organizatorzy podają, że igrzyska na pewno się odbędą

Newspix / AFLO/Newpix.pl / Tokio 2020
Newspix / AFLO/Newpix.pl / Tokio 2020

- Większość Japończyków z nadzieją czeka na igrzyska. To, że będą się odbywać z zachowaniem rygorów sanitarnych, kwitują swoim ulubionym stwierdzeniem: shikata ga nai - nic nie można poradzić - mówi nam Patrycja Yamaguchi z Nippon Travel Agency.

Patrycja Yamaguchi to Polka mieszkająca od 20 lat w Japonii. Od ponad dekady prowadzi serwis podróżniczy ryoko.pl oraz blog "Japonia Przewodnik". Planuje i doradza klientom w kwestiach podróży po Japonii. Z ramienia Nippon Travel Agency, której jest przedstawicielem, zajmuję się obsługą delegacji olimpijskich na Tokio 2020 z różnych krajów z Europy. Jest współautorką książki "Japonia. Przewodnik Osobisty" wydanej w grudniu 2020.

W rozmowie z WP SportoweFakty Yamaguchi opowiada o sytuacji w kraju na 100 dni przed startem igrzysk olimpijskich Tokio 2020 i środkach ostrożności, jakie organizatorzy wdrożyli lub wdrożą w związku z pandemią koronawirusa.

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Niedawno podróżowała pani z Polski do Japonii. Trudno się teraz dostać do tego kraju? 

Patrycja Yamaguchi: Japońskie Ministerstwo Zdrowia, Pracy i Opieki Społecznej od początku pandemii prowadzi bardzo restrykcyjną politykę dotyczącą wjazdu do Japonii. Nie tylko dla podróżujących z zagranicy turystów, biznesmenów czy studentów, ale także rezydentów oraz obywateli Japonii. Obecnie do tego kraju mogą wjechać jedynie stali rezydenci i obywatele, ale muszą przejść dość skomplikowaną procedurę oraz 14-dniową kwarantannę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę

Ja przyleciałam do Japonii w sobotę po kilkumiesięcznym pobycie w Polsce. Musiałam posiadać negatywny wynik testu RT-PCR wydany na specjalnym formularzu Ministerstwa Zdrowia. Po przylocie spędziłam na lotnisku prawie cztery godziny, przechodząc od stanowiska do stanowiska, gdzie wypełniałam kolejne formularze, które były sprawdzane i akceptowane przez kolejnych urzędników. Musiałam ściągnąć trzy aplikacje na telefon: Skype do kontaktu z oficerami kontrolującymi przebieg kwarantanny, OEL - aplikację potwierdzającą moją lokalizację oraz COCOA - aplikację potwierdzającą ewentualny kontakt z zakażoną osobą. Osoby, które nie posiadają telefonu, na który można ściągnąć aplikacje są zobowiązane do wypożyczenia odpowiedniego sprzętu na lotnisku.

Wszystko było sprawdzane przynajmniej trzy razy przez różnych urzędników. Następnie zrobiono mi kolejny test, mimo że miałam wynik z Polski sprzed 48 godzin.
Podczas kontroli paszportowej wprowadzili zasadę "double check" czyli podchodzimy do dwóch urzędników na wypadek, gdyby pierwszy coś przeoczył.

Osoby podróżujące z krajów, gdzie stwierdzono przypadki mutacji wirusa, jak na przykład z Polski, muszą zatrzymać się trzy doby w hotelu na lotnisku. Po upłynięciu tego czasu przeprowadzany jest kolejny test i jeśli wynik jest negatywny, mogą udać się do domu, by dokończyć 14-dniową kwarantannę.

Mnóstwo procedur. 

I urzędników. Byłam zaskoczona liczbą osób pracujących na lotnisku. Przy każdym stanowisku są przynajmniej trzy osoby. Jedna obsługująca klienta i dwie sprawdzające, czy procedura przebiega poprawnie.

Z lotniska osoby, które muszą pozostać przez trzy dni w hotelu, są przewożone specjalnym autokarem. Okna autokaru są szczelnie zasłonięte firanami, a wnętrze wyłożone w całości foliami, które zmienia się po każdym kursie. Kierowca prowadzi autokar w plastikowym kombinezonie, masce, czepku i przyłbicy.

Bez względu na to, czy zostaje się na lotnisku trzy dni i przechodzi trzy testy, czy od razu jedzie do domu, nie można korzystać z komunikacji publicznej. Kursuje specjalny pociąg dla przyjezdnych z zagranicy i można z niego skorzystać rezerwując odpowiednio wcześniej. W jednym wagonie może jechać jedynie sześć osób. Po wyjściu z pociągu, który zawozi pasażerów do centrum Tokio, należy zarezerwować prywatny transfer do miejsca zamieszkania. Inną opcją jest rezerwacja prywatnego transferu z lotniska do domu lub hotelu. W obu przypadkach trzeba liczyć się z kosztami od 22 000 do 30 000 jenów czyli 770 do 1150 złotych, jeśli mieszkamy w Tokio.

W porównaniu z Europą Japonia ma stosunkowo niewiele przypadków zachorowań, ale z pani słów wynika, że Japończycy wciąż traktują pandemię niezwykle poważnie.

Pod koniec ubiegłego tygodnia podano, że liczba nowych przypadków znowu wzrasta i Japonia spodziewa się kolejnej fali zakażeń. W Tokio odnotowano 570 nowych przypadków, a w Osace 878, co spowodowało wprowadzenie tzw. medycznego stanu wyjątkowego. W praktyce stan wyjątkowy oznacza prośbę o powstrzymywanie się od wychodzenia z domu bez potrzeby. Szkoły, sklepy, baseny, restauracje i inne miejsca użyteczności publicznej pozostają otwarte.

Sami Japończycy podchodzą do pandemii bardzo poważnie i przestrzegają obostrzeń. Nie znaczy to jednak, że jest to naród, który ślepo wykonuje polecenia i zawsze żyje w zgodzie z prawem. Często słyszy się w mediach, że osoby na ważnych stanowiskach lub ich rodziny łamią zasady, organizując bankiety mocno zakrapiane alkoholem. Takie zachowania są piętnowane, a winni muszą publicznie wyrazić skruchę.

Życie jednak płynie prawie normalnie. Nadal kursują wypełnione po brzegi pociągi, a na stacjach w centrum Tokio przemieszcza się kilkumilionowy tłum.

Jakie są w tej chwili ograniczenia jeżeli chodzi o życie codzienne? Imprezy masowe już się odbywają? Kibice mogą oglądać widowiska sportowe z trybun? 

Imprezy masowe się odbywają przy ograniczonej liczbie uczestników. Ograniczenia są ustalane przez władze prefektur i mogą być inne w różnych częściach Japonii.

Czy przed igrzyskami w Japonii odbędą się jakieś sprawdziany, imprezy próbne? 

Organizatorzy Tokio 2020 zdecydowali się na wznowienie osiemnastu imprez testowych przygotowujących do igrzysk. Pierwszym wydarzeniem były zawody rugby na wózkach inwalidzkich i piłka wodna. Doping w trakcie tych zawodów jest zakazany, a jeśli odbywają się one w zamkniętej przestrzeni, pomieszczenia są wentylowane co 30 minut.

Jeśli chodzi o sprawdziany z udziałem zagranicznych sportowców, jedynym takim wydarzeniem związanym z przygotowaniami do Toki
o 2020 będzie mityng lekkoatletyczny na Stadionie Narodowym w Tokio 9 maja.

Czy Japończycy chcą doprowadzić do igrzysk za wszelką cenę, czy jednak wciąż jest ryzyko, że impreza zostanie odwołana?

Z informacji podawanych przez organizatorów wynika, że igrzyska odbędą się na pewno. Na początku marca poinformowano, że zagraniczni kibice zostaną wykluczeni z igrzysk, aby ograniczyć ryzyko wirusa. Decyzja o tym, ilu krajowych widzów będzie mogło oglądać imprezę na żywo, zapadnie w ciągu najbliższych dwóch tygodni.

Patrycja Yamaguchi od 20 lat mieszka w Japonii. Prowadzi serwis podróżniczy ryoko.pl oraz blog "Japonia Przewodnik"
Patrycja Yamaguchi od 20 lat mieszka w Japonii. Prowadzi serwis podróżniczy ryoko.pl oraz blog "Japonia Przewodnik"

Powinniśmy się spodziewać innych ograniczeń, poza wykluczeniem kibiców spoza Japonii?

Komitet Olimpijski Tokio 2020 przygotował już zasady uczestniczenia sportowców w igrzyskach. Sportowcy nie będą mogli opuszczać wioski olimpijskiej, będą testowani na obecność wirusa COVID-19 co cztery dni i muszą opuścić Japonię zaraz po zakończeniu konkurencji, w których brali udział.

Część sportowców może już wjechać do Japonii, by wziąć udział w zgrupowaniach i treningach. Nie mogą jednak korzystać z komunikacji publicznej. Ta zasada będzie obowiązywać również podczas trwania igrzysk. Zarówno sportowcy jak i akredytowani dziennikarze oraz goście, muszą zorganizować sobie prywatne transfery.

Wszyscy goście z zagranicy będą mieli zakaz korzystania z komunikacji publicznej, a dostęp do przestrzeni publicznej, takiej jak np. restauracje także może zostać ograniczony. Nie będzie zakazu korzystania z restauracji, ale prawdopodobnie będą obostrzenia dotyczące liczby osób w tych miejscach.

Organizatorzy przeznaczyli także 300 pokoi w hotelu położonym w pobliżu wioski olimpijskiej dla sportowców i członków personelu olimpijskiego, którzy uzyskają pozytywny wynik testu na koronawirusa. Jeśli ich stan nie będzie wymagał hospitalizacji, pozostaną w hotelu przez 10 dni i będą mieli dostępną opiekę medyczną 24 godziny na dobę. Planuje się również przygotowanie 30 specjalnych pojazdów, które mają chronić kierowców przewożących pacjentów z COVID-19 przed infekcją.

Przez pandemię serial pod tytułem "Organizacja igrzysk w Tokio" ciągnie się w nieskończoność. Czy Japończycy nie mają już dość tego olimpijskiego zamieszania?

Według mnie nie. Od momentu ogłoszenia w 2012 roku, że gospodarzem letnich igrzysk olimpijskich 2020 będzie Tokio, Japończycy z ogromnym entuzjazmem przygotowywali się do tego wydarzenia. Podobnie jak igrzyska w 1964 roku były symbolem wyjścia Japonii z kryzysu po II wojnie światowej, tak Tokio 2020 niosło ze sobą nadzieję na odbudowę prestiżu kraju. Większość Japończyków cieszy się na to wydarzenie i czekają z nadzieją na igrzyska. To, że będą się odbywać z zachowaniem rygorów sanitarnych kwitują swoim ulubionym stwierdzeniem: shikata ga nai - nic nie można poradzić.

Ale pewnie dużo mówią też o kosztach, jakie kraj poniósł z powodu przełożenia imprezy. 

Koszty organizacji igrzysk oraz ich przełożenia przekroczyły już 26 miliardów dolarów. Nie jest to jednak temat szeroko komentowany w mediach. W zasadzie od czasu zapadnięcia decyzji o odwołaniu imprezy w 2020 do czasu oficjalnego potwierdzenia, że igrzyska się odbędą w lipcu 2021, panowała cisza. Teraz temat się pojawia znowu na pierwszych stronach gazet, ale wydźwięk jest raczej pozytywny i dotyczy głównie przygotowań i dbania o bezpieczeństwo oraz zdrowie uczestników.

Czytaj także:
Igrzyska olimpijskie. Ile medali dla Polaków? Jedna liczba pojawia się szczególnie często
Nowe informacje ws. szczepionek dla polskich olimpijczyków. Jest lista, na której znalazło się ok. 1000 nazwisk

Źródło artykułu: