Polka była jedną z faworytek rywalizacji w short tracku na dystansie 500 metrów. To koronna konkurencja Natalii Maliszewskiej, w której wygrywała zawody Pucharu Świata. Walkę o olimpijski medal uniemożliwiło jej jednak zakażenie koronawirusem. Była nadzieja, że Polka w ostatniej chwili zdąży uzyskać negatywny wynik, ale ostatecznie nie została dopuszczona do rywalizacji.
Wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie. Maliszewska była jednym z czterech reprezentantów Polski, którzy zostali zakażeni koronawirusem i skierowani na przymusową izolację. Warunkiem z jej wyjścia i możliwości startu były dwa negatywne wyniki testów.
Maliszewska tego warunku nie spełniła. Miała wyniki na granicy, ale jednak pozytywne. Były mistrz olimpijski z Montrealu 1976 Jacek Wszoła uważa, że zawiniła nie tylko zawodniczka, ale również PKOl.
- Uważam, że trochę to słabo wyszło w jej przypadku, ale to nie tylko jej wina, również PKOl i ślubowania, na które poszła. Po co to było komu potrzebne w czasie pandemii? Skoro Putin i Biden z przywódcami Europy spotykają się online i nikomu to nie przeszkadza, dlaczego sportowcy nie mogą ślubować w takiej formie? To było głupie - powiedział Wszoła.
Wszystko wskazuje na to, że igrzyska w Pekinie nie są dla Maliszewskiej zupełnie stracone. Reprezentantka naszego kraju została zgłoszona do startu na dystansie 1000 i 1500 metrów. Kwalifikacje w tej pierwszej konkurencji odbędą się już 9 lutego.
Czytaj także:
"Proszę to koniecznie opublikować". Dostaliśmy też zdjęcie
Polka nie pojawiła się na starcie. Wielki dramat
ZOBACZ WIDEO: Polak dokonał niemożliwego. Mateusz Sochowicz wystartuje na igrzyskach mimo fatalnego wypadku