Igrzyska olimpijskie pełne były skandali. Lała się krew, szaleńcy atakowali, polityka triumfowała

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Igrzyska olimpijskie to czas niezwykłych emocji, momentami niekoniecznie sportowych. Dla naszych czytelników przygotowaliśmy zestawienie najbardziej niechlubnych wydarzeń w historii tego turnieju.

1
/ 10
Na zdjęciu: Zawodnicy biorący udział w maratonie
Na zdjęciu: Zawodnicy biorący udział w maratonie

Saint Louis, USA, 1904

Amerykański lekkoatleta, Fred Lorz, po przebiegnięciu 14 km maratonu, resztę dystansu pokonał w aucie swojego menadżera. Na metę wbiegł jako pierwszy, ale przyciśnięty przyznał się do oszustwa i został zdyskwalifikowany. Zwycięzcą maratonu został Thomas Hicks. Godnym uwagi jest fakt, że w trakcie biegu jego trener podawał mu strychninę w białku jajka, którą zawodnik popijał brandy.

Co ciekawe, cztery lata wcześniej triumfatora maratonu Michela Theato oskarżono, że wykorzystał znajomość topografii Paryża, by skrócić sobie trasę biegu. Nie udowodniono mu jednak oszustwa.

2
/ 10
Na zdjęciu: igrzyska olimpijskie w nazistowskich Niemczech
Na zdjęciu: igrzyska olimpijskie w nazistowskich Niemczech

Berlin, Niemcy, 1936 rok

Rywalizacja w Berlinie była najbardziej upolityczniona w historii olimpijskich zmagań. Adolf Hitler wykorzystał sportowe zmagania do promowania nazizmu i chorej ideologii. Stając na podium, niemieccy sportowcy byli zobowiązani do wykonania nazistowskiego salutu.

Dyktator posunął się krok dalej, wykluczając z udziału w zmaganiach Gretel Bergmann. Specjalistka od skoku wzwyż została wykluczona, z uwagi na pochodzenie. Była żydówką, w związku z tym Hitler nie mógł pozwolić sobie na to, by jego kraj reprezentował ktoś taki. Jej miejsce zajęła, a właściwie zajął zawodnik występujący jako Dora Ratjen. Niemiecka zawodniczka okazała się mężczyzną. Co ciekawe, oszust zajął w konkursie dopiero czwarte miejsce.

ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Zawodnicy i zawodniczki już po ślubowaniu. Humory dopisywały

3
/ 10
fot. youtube.com/ Na zdjęciu: Zakrwawiony Ervin Zador
fot. youtube.com/ Na zdjęciu: Zakrwawiony Ervin Zador

Melbourne, Australia, 1956 rok

Podczas igrzysk w Melbourne w 1956 roku o waterpolistach mówił cały świat. Wszystko za sprawą pojedynku Węgier z ZSRR. Miesiąc przed meczem Armia Czerwona spacyfikowała powstanie na Węgrzech. Śmierć poniosło 2,5 tysiąca osób. Ervin Zador, jeden z kadrowiczów, wyjechał nawet z obozu przygotowawczego do Budapesztu i po powrocie zdał kolegom relację z pola walki.

W takiej atmosferze Madziarzy przystąpili do spotkania z Sowietami. Węgrzy nie unikali prowokacji. Zaczęło się od słów, skończyło na walce wręcz. Nie wytrzymał Walentin Prokopow, który odpowiedział na zaczepki rywali. Lider Madziarów, Ervin Zador, otrzymał cios w okolicę łuku brwiowego. Zalał się krwią, a woda błyskawicznie przybrała czerwoną barwę.

Doszło do regularnej bijatyki zawodników, podobno również kibiców. Sędzia przerwał spotkanie przy wyniku 4:0 dla Madziarów, a zdjęcia krwawiącego Zadora stały się symbolem igrzysk w Melbourne.

4
/ 10
foto: youtube.com. Na zdjęciu: skandaliczny gest amerykańskich sportowców
foto: youtube.com. Na zdjęciu: skandaliczny gest amerykańskich sportowców

Meksyk, Meksyk, 1968 rok

W Meksyku w 1968 roku na świeczniku znaleźli się triumfatorzy biegu na 200 metrów. Bynajmniej nie z powodów sportowych. Podczas dekoracji złoty medalista, Tommie Smith i trzeci na mecie John Carlos unieśli w górę ręce zaciśnięte w pięść i przyodziane w czarne rękawiczki.

Gest miał być znakiem solidarności z radykalną organizacją - Czarnymi Panterami. Walczyła ona o odrębność Afroamerykanów jako grupy społecznej. Przewodniczący MKOl, Avery Brundage piętnował ich zachowanie, a sami zawodnicy po incydencie zostali wykluczeni z igrzysk. Manifestacja Black Power zrywała z ideą Coubertein’a, według której zawody miały być wolne od polityki.

5
/ 10
foto: united archives. Na zdjęciu: igrzyska olimpijskie w Monachium
foto: united archives. Na zdjęciu: igrzyska olimpijskie w Monachium

Monachium, Niemcy, 1972 rok

W czasie letnich igrzysk olimpijskich w Monachium w 1972 r., członkowie palestyńskiej organizacji Czarny Wrzesień wzięli za zakładników 11 członków izraelskiej drużyny olimpijskiej. W wyniku zamachu i nieudanej próby odbicia zginęło 11 sportowców. Po masakrze rozważano nawet przerwanie zawodów, ale igrzyska ostatecznie kontynuowano.

Na tym samym turnieju w finale koszykarskich zmagań Amerykanie 3 sekundy przed końcem meczu ze Związkiem Radzieckim prowadzili 50:49. Trener Sowietów poprosił o czas, jednak podjął decyzję zbyt późno. Sędziowie kazali wznowić grę, po czym na sekundę przed końcem ogłosili przerwę na żądanie szkoleniowca ZSRR.

Na tablicy ponownie pojawiły się trzy sekundy, z czym nie zgadzali się Amerykanie. Sowieci dostali drugie życie. Zaplanowali akcję i wykonali ją koncertowo. Po przerzucie przez całe boisko piłkę przejął Aleksander Biełow i trafił spod kosza. Równo z syreną. ZSRR wygrał 51:50. Zawodnicy ze Stanów Zjednoczonych długo nie mogli pogodzić się z decyzją. Składali protesty, odmawiali przyjęcia medali. Wszystko na nic. Wynik został utrzymany.

6
/ 10
Na zdjęciu: Władysław Kozakiewicz
Na zdjęciu: Władysław Kozakiewicz

Moskwa, Rosja, 1980 rok

Władysław Kozakiewicz był wygwizdywany przez kibiców, którzy sprzyjali w konkursie swojemu rodakowi - Konstantinowi Wołkowowi. Polakowi to tylko dodało skrzydeł. Nasz rodak oddał zwycięski skok na na wysokość 5,78 m. ustanawiając rekord świata i po wszystkim pokazał publice, co o nich myśli.

Jego gest przeszedł do historii jako "gest Kozakiewicza". Po wszystkim podobno i samego Edwarda Gierka interweniował ambasador Rosji w Warszawie, domagając się przeprosin i odebrania Polakowi medalu. Kozakiewicz przekonywał jednak, że "takiego wała" pokazuje zawsze poprzeczce po udanym skoku.

7
/ 10
foto: PAP/Grzegorz Michałowski. Na zdjęciu Roy Jones Junior
foto: PAP/Grzegorz Michałowski. Na zdjęciu Roy Jones Junior

Seul, Korea Południowa, 1988 rok.

Zanim Roy Jones Jr został mistrzem świata w czterech kategoriach wagowych, brylował na amatorskich ringach. Pojechał do Seulu jako pewniak do złota. Po drodze do finału robił z rywalami, co chciał. Miał wygrać w cuglach i pewnie tak by się stało, gdyby nie fakt, że stanął naprzeciwko reprezentanta gospodarzy.

Park Si-Hun, Koreańczyk bez znacznych sukcesów, nie zdziałał wiele. Jones Jr zadał niemal trzy razy więcej ciosów, niemiłosiernie okładał Azjatę. Dla sędziów to nie wystarczyło. Nawet Park Si-Hun wydawał się zaskoczony, gdy arbiter uniósł jego rękę w geście triumfu. W 1997 roku ujawniono, że trójka sędziów, która wskazała Koreańczyka jako zwycięzcę, miała sprzyjać gospodarzom. By uniknąć takich sytuacji w przyszłości, po igrzyskach zmieniono system punktowania w boksie amatorskim.

8
/ 10
foto: PAP/Filippo Monteforte Na zdjęciu: Vanderlei de Lima zaatakowany przez szaleńca
foto: PAP/Filippo Monteforte Na zdjęciu: Vanderlei de Lima zaatakowany przez szaleńca

Ateny, Grecja, 2004 rok

W wieku 35 lat Vanderlei de Lima był o krok od historycznego sukcesu. Brazylijczyk urwał się od grupy i prowadził w biegu maratońskim podczas igrzysk w Atenach w 2004 roku. Do mety miał niecałe 6 km i kilkanaście sekund przewagi nad goniącymi. Biegacz nagle zniknął jednak z kadru. Wywiązała się szamotanina i de Lima wyswobodził się po kilkunastu sekundach. Dopiero powtórki wyjaśniły sytuację. Brazylijczyka zaatakował, jak się potem okazało, irlandzki demonstrant Neil Horan.

Nie dość, że maratończyk stracił kilkanaście sekund, to zdarzenie wybiło go z rytmu. Dość szybko dogonili go Włoch Baldini i Amerykanin Keflezeghi. Ostatkami sił obronił brązowym medal. Po biegu brazylijska federacja wnioskowała o przyznanie złota. Bezskutecznie. Po 12 latach spotkała go swoista forma zadośćuczynienia. De Lima zapalił bowiem znicz olimpijski w Rio de Janeiro.

9
/ 10
Getty Images / Na zdjęciu: Kryscina Cimanouska
Getty Images / Na zdjęciu: Kryscina Cimanouska

Tokio, Japonia, 2020 (2021) rok

Białoruska biegaczka bała się wracać do ojczyzny po aferze, która wybuchła w trakcie igrzysk olimpijskich 2020. Lekkoatletka została odsunięta przez białoruski komitet olimpijski od startu w igrzyskach w Tokio z powodu krytycznych opinii pod adresem rodzimych trenerów. Krótko po tym ogłosiła, że reżim w Mińsku próbuje zmusić ją, wbrew jej woli, do powrotu do kraju.

Białorusinka została otoczona opieką przez japońskie i polskie służby konsularne i ostatecznie otrzymała polską wizę humanitarną. Wcześniej jednak była jednak zmuszona do ucieczki z wioski olimpijskiej. Jak przyznała, otrzymała informację od trenerów, że może mieć "problemy" za swoje krytyczne komentarze.

10
/ 10

[b]

Na zdjęciu: symbol igrzysk olimpijskich
Na zdjęciu: symbol igrzysk olimpijskich

Paryż, Francja, 2024 rok.[/b]

Igrzyska olimpijskie w Paryżu jeszcze oficjalnie nie zostały otwarte, a już mamy kilka skandali. Już sama obecność na turnieju Stevena van de Velde, rywalizującego w siatkówce plażowej, musi budzić niesmak po tym, czego dokonał. Holender został skazany za gwałt, jakiego dopuścił się na 12-latce dwa lata wcześniej w Wielkiej Brytanii.

Jeszcze bardziej bulwersujący wydaje się to, do czego doszło przy okazji rywalizacji w fazie grupowej turnieju piłkarzy. Po 90 minutach było 2:1 dla Maroka. Z powodu licznych przerw, sędzia Glenn Nyberg ze Szwecji doliczył do 90 minut dodatkowe 15 minut. 24 sekundy po upływie tego czasu Argentyńczycy strzelili gola na 2:2. Chwilę później sędzia nakazał piłkarzom udać się do szatni. Paradoksalnie, nie oznaczało to końca, a jedynie przerwanie meczu.

Dwie godziny później sędzia wraz z piłkarzami wrócili na boisko, a sędzia Glenn Nyberg, po analizie VAR, anulował bramkę dla Albicelestes! Spotkanie zakończyło się wygraną ekipy z Afryki 2:1, jednak nie wynik, a okoliczności dotyczące końcówki meczu stały się tematem przekazów w światowych mediach.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)