MLB: Twins się nie poddają

Minnesota Twins, aktualnie najgorętszy zespół w Major League Baseball, wygrali w środę swój trzeci mecz z rzędu oraz dziewiąty w ostatnich dziesięciu spotkaniach. Tym razem w ani jednym meczu nie zdołali ich przełamać na własnym stadionie Chicago White Sox.

Krzysztof Zacharzewski
Krzysztof Zacharzewski

Detroit Tigers swoim środowym zwycięstwem 11:3 na wyjeździe z Cleveland Indians wysłali wiadomość do Minnesota Twins, którzy starają się za wszelką cenę ich dogonić. I to oni mają największe szanse ze wszystkich zespołów zajmujących drugie miejsca w swoich dywizjach. W ostatniej serii w ani jednym z domowych meczów nie zdołali im się postawić Chicago White Sox, przez których przed rokiem zostali wyeliminowani z gry w październiku. Do zwycięstwa poprowadził ich tym razem rookie Brian Duensing, który przez 5.1 inninga oddał gospodarzom trzy punkty w swoim piątym zwycięstwie. Najskuteczniejsza była jednak dla nich tym razem ofensywa, która dała im prowadzenie 5:0 w czwartym inningu. White Sox stratę do jednego punktu zdołali zmniejszyć w kolejnych trzech zmianach, ale Twins odpowiedzieli na to trzema runami w siódmej zmianie. Najskuteczniejszy w ich ekipie tym razem był Nick Punto, który zdobył 3 RBI. Kiedy kontuzja Justin’a Morneau, lidera ataku "Bliźniaków" okazała się na tyle poważna, że ich pierwszy bazowy musiał zrezygnować z pozostałych startów w tym roku, wydawało się, że Twins odpadną z walki o playoffs, a tym czasem bezpośrednio się do niej włączyli i tracą do prowadzących w dywizji centralnej Tigers tylko dwa i pół meczu.

Wszyscy liderzy dywizji National League przegrali w środę swoje wyjazdowe spotkania. Najbliżej zwycięstwa byli Philadelphia Phillies i to oni najwięcej mogą pluć sobie w brodę. Po raz kolejny przyczyną ich porażki był jednak tylko jeden winowajca, a nie cały zespół. Wielkim problemem broniących tytułu Phillies jest Brad Lidge, który był najlepszym closerem National League w zeszłym sezonie, a w tym roku jest najgorszym w całej lidze. I nie jest to po prostu mała różnica między innymi najsłabszymi closerami ale przepaść, która powinna odebrać mu miejsce w zespole. Ale jako że inni zawodnicy z ekipy Charlie Manuel’a także się nie sprawdzali, ogłosił on po ostatnim przegranym meczu z Florida Marlins, że Lidge zostaje ich saverem. Trudno to zrozumieć, bo Lidge w czwartym meczu z rzędu oddał w dziewiątym inningu punkty, co w poprzednich spotkaniach nie powodowało porażki Phillies, ale tym razem już mu się nie udało. Przy prowadzeniu swojego zespołu 6:5 w dziewiątej zmianie i dwóch outach najpierw oddał double wyrównujące stan meczu Gabe’owi Sanchezowi, a po chwili walk-off single dające Marlins zwycięstwo 7:6 zaliczył Brett Carroll. Dla Lidge’a była to ósma porażka oraz jedenasty zmarnowany save w tym sezonie. Na dodatek wraz ze zbliżającymi się playoffs closer Phillies gra coraz gorzej. W tym miesiącu jego ERA to aż 10,80.

Duży problem z miotaniem, tyle że wśród rotacji starterów mają także Colorado Rockies, których często z opresji wybawiała silna ofensywa, która zdobywa mnóstwo punktów. Tak było we wtorkowym meczu z San Diego Padres, kiedy mimo aż dziesięciu oddanych punktów udało im się wygrać. W ostatnim, trzecim meczu serii nie mieli już tyle szczęścia i już po pięciu inningach przegrywali 0:6. Świetnie w tym czasie radził sobie drugoroczniak grający dla przyjezdnych na prawym polu, a więc Will Venable, którego solo home run w drugiej zmianie oraz bases-cleaning double w czwartej dały mu 4 RBI. Oznaczało to koniec gry dla Jason’a Marquis’a, który w czasie 4.2 inninga oddał pięć punktów w pięciu odbiciach, co skończyło się dla niego dwunastą porażką w tym sezonie. Marquis, który w lipcu reprezentował National League na meczu gwiazd, oddał co najmniej cztery punkty w pięciu z ostatnich sześciu startów i miota w sierpniu z bardzo słabą ERA wynoszącą 6,28. Po jego zejściu Rockies odrobili trzy punkty straty, ale na więcej nie pozwolili im już miotacze "Księży", dla których swój czterdziesty save w tym sezonie zanotował Heath Bell, z których ilością prowadzi w NL. Po tej porażce przewaga Rockies nad Giants oraz Atlanta Braves stopniała do czterech meczów.

Mimo że Atlanta Braves tracą do prowadzących w wyścigu o dziką kartę w National League Colorado Rockies tyle samo co San Francisco Giants, to nie są uznawani za tych, którzy mogliby im ją odebrać. Przez połowę sezonu Braves mieli bowiem ujemny bilans zwycięstw i porażek i dopiero we wrześniu, który nie jest najlepszym miesiącem dla Giants udało im się zredukować ich przewagę. Głównym powodem porażek "Gigantów" było pogorszenie gry wśród rotacji miotaczy, która przez większość sezonu nie miała sobie równych. W środowym meczu z Arizona Diamondbacks przypomniał o sobie Jonathan Sanchez, którego ilość zwycięstw i porażek wcale nie wskazuje na to jak się w tym sezonie prezentował. Przy dwunastu porażkach jego ERA to 4,25, ale od pamiętnego no-hittera grał o wiele lepiej niż mówią statystyki. Tym razem po pięciu niemal perfekcyjnych inningach oddał swoje jedyne dwa punkty w szóstej zmianie, ale nie przeszkodziło mu to w odniesieniu siódmego zwycięstwa. Wystarczające wsparcie w ofensywie zapewnili mu bowiem Pablo Sandoval oraz Juan Uribe, który zdobył 2-RBI home runa w szóstej zmianie, a całym meczu miał trzy punkty. Kolejnymi rywalami Giants będą Chicago Cubs i jeśli chcą na poważnie zagrozić Rockies, muszą wygrać tę serię poprzez sweep.

Pozostałe wyniki:
Los Angeles Angels - New York Yankees 3:2
Pittsburgh Pirates - Cincinnati Reds 2:12
Cleveland Indians - Detroit Tigers 3:11
Washington Nationals - Los Angeles Dodgers 5:4
Toronto Blue Jays - Baltimore Orioles 7:3
New York Mets - Atlanta Braves 2:5
Florida Marlins - Philadelphia Phillies 7:6
Tampa Bay Rays - Seattle Mariner 5:4
Kansas City Royals - Boston Red Sox 2:9
Milwaukee Brewers - Chicago Cubs 3:2
Chicago White Sox - Minnesota Twins 6:8
Houston Astros - St. Louis Cardinals 3:0
Oakland Athletics - Texas Rangers 8:9
Colorado Rockies - San Francisco Giants 3:6
Arizona Diamondbacks - San Francisco Giants 2:5

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×