Ośmioletnie rządy Zjednoczonej Prawicy są sprawdzane nie tylko przez ich politycznych przeciwników, którzy w grudniu 2023 roku przejęli władze. Dochodzenia prowadziła także Najwyższa Izba Kontroli, która sprawdzała, czy w ministerstwie sportu wszystko działało zgodnie z prawem.
Wnioski z przeprowadzonego postępowania są jednoznaczne. Szef NIK Marian Banaś w Studiu PAP poinformował, że kontrola wykazała, iż w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, Narodowym Instytucie Wolności i Ministerstwie Sportu dochodziło do "podobnych zjawisk i mechanizmów" jak te, które miały miejsce w Funduszu Sprawiedliwości.
- Chodzi o podobne mechanizmy, że w sposób mało przejrzysty, niegospodarny, z naruszeniem prawa były przyznawane te środki - powiedział Banaś. Ministerstwem rządził wtedy Kamil Bortniczuk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak się żegnać, to z przytupem. Klopp nieźle zaszalał!
Prezes NIK dodał, że przygotowywane jest zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Nie zapadła jeszcze decyzja, czy zawiadomienie będzie w sprawie czy przeciwko konkretnym osobom.
Według Banasia, w resorcie sportu miało dojść do "niegospodarnego wydatkowania środków publicznych, w pewnym sensie nadużycia władzy i również traktowanie tego jako własności prywatnej".
Afera dotycząca nieprawidłowości w działalności Funduszu Sprawiedliwości odbiła się szerokim echem w mediach. Przypomnijmy, że podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. rozliczeń PiS Tomasz Mraz (były dyrektor departamentu, który w ministerstwie sprawiedliwości odpowiadał za Fundusz Sprawiedliwości) oświadczył, że większość konkursów była przeprowadzana w nierzetelny sposób.
Czytaj także:
- Światowy tenis znów zawita do Poznania. Polacy na liście zgłoszeń
- Przegrała ze Świątek. Tak to skomentowała