- On wiedział, gdzie i jak bić. Ktoś z mojego teamu musiał mu powiedzieć, co mnie boli, co mam niezaleczone. I tak mnie załatwili. Trudno - powiedział dla Polska The Times Gołota. - Śledztwo? Po co? Przecież wiem, że ten kret to Ziggy Rozalsky. Ale ja się na niego nie gniewam, boks to już taki biznes - dodał.
Oskarżenia te wyraźnie zirytowały Rozalskiego. - Ja niby byłem w Chicago podczas jego przygotowań?! - pyta na łamach Przeglądu Sportowego. Słowa Gołoty bagatelizuje natomiast Tomasz Adamek. - Zresztą co Ziggy miałby mi powiedzieć? Że mam bić na głowę i korpus? No proszę was - powiedział bokser.