Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, jedni kibice uważają, że Maciej Zegan zgodnie z werdyktem tę walkę wygrał (tym razem chyba jednak zdecydowana mniejszość), inni sądzą, że Francuz został ewidentnie skrzywdzony, jeszcze inni zauważają, że to nie wina Dolnoślązaka, iż bezstronni przecież z założenia arbitrzy podjęli taką, a nie inną decyzję. Co ciekawe, jeszcze na kilka dni przed katowicką edycją polsatowskiej "Diamond Boxing Night" sam Zegan mówił nam właśnie o tej ciemnej stronie zawodowego boksu, znaczonej sędziowskimi skandalami.
- Jeżeli promotorzy mają wpływ na sędziów to dla mnie to jest koniec boksu zawodowego. Jeżeli taki sędzia zostałby złapany na tym, to według mnie powinien otrzymać kilkuletni zakaz sędziowania w tym sporcie. Oni muszą zrozumieć, że to jest nasz zawód, to jest nasza praca. Swoim postępowaniem niszczą nie tylko reputację własną i całego środowiska sędziowskiego, ale także naszą ciężką pracę i całą dyscyplinę. Ludzie oglądają boks, który jest mocno promowany w telewizji, i mają już pojęcie co to jest walka wygrana, a co walka przegrana. Nikt nie chce oglądać oszustwa. W Niemczech już doświadczyłem porażki w wygranej walce i pamiętam jak promotor przyszedł po walce do szatni i powiedział, że ja tej walki nie mogłem wygrać, bo on wyłożył na tę galę 2,5 czy 3 miliony euro i te pieniądze musiały mu się zwrócić. Ja rozumiem, że biznes jest biznesem, ale co to ma wspólnego ze sportem? - retorycznie pytał Zegan.
Pomijając już wszelkie okoliczności katowickiego zwycięstwa, zanim jeszcze Maciej Zegan wyszedł do ringu, wiedział, że zwycięstwo nad Pierre-Francoisem Bonicellem pozwoli mu wskoczyć do najlepszej piętnastki światowej listy rankingowej WBO w wadze lekkiej. Chyba sam jednak nie spodziewał się, że awans będzie aż tak znaczny. W marcowym rankingu WBO wrocławianin zajmuje bowiem 9. miejsce! W każdej chwili zatem, przynajmniej teoretycznie, może zadzwonić telefon z propozycją walki o mistrzostwo świata. Patrzącym na dyspozycję 34-letniego Zegana w katowickim "Spodku" uwierzyć w to zapewne było trudno, ale czy po ostatniej, sfinalizowanej już propozycji dla Alberta Sosnowskiego od teamu Witalija Kliczki coś nas jeszcze w zawodowym boksie może zaskoczyć?