Walka toczyła się na dystansie 5 rund. Jak zapowiadano, była trudna i bardzo wyrównana, gdyż sędziowie orzekli niejednogłośną decyzję - 2:1 na korzyść Karcza. Rafał jak zwykle dążył do walki z kontry, nie wdając się w "bójki" z silniejszym jeżeli chodzi o techniki ręczne przeciwnikiem. Starał się celnie trafiać pojedynczymi technikami i "zbierać punkty". Kowalczyk z kolei widział swoją szansę w wymianach, na co nie pozwalał mu wejherowski zawodnik, trzymając rywala z klubu Politechnika Lublin na dystans, starając się wykonywać przy tym skomplikowane techniki nożne.
W jednej z rund Rafał Karcz był liczony do 8, ze względu na kopnięcie, jak się wydawało, poniżej pasa, sędzia zinterpretował to jednak jako silne kopnięcie w brzuch, po którym Wejherowianin osłabł. Sekundanci (Mateusz Zieliński i Tomek Myszewski) jednak szybko zmobilizowali reprezentanta Wejherowa do dalszej walki. Ta runda była zapewne dla Kowalczyka.
W 4 rundzie siły opadły, Karcz zdeprymowany przez poważną kontuzję stopy, musiał spróbować swoich sił w wymianie. Niektóre bezpośrednie starcia były zdecydowanie dla Kowalczyka, jednak ostatnia runda to przewaga Karcza 0 zarówno w nożnych jak ręcznych technikach w kontrze i rzadkich już z powodu zmęczenia atakach.
Rafał Karcz serdecznie dziękuje: miastu Wejherowo - za pomoc w przygotowaniach do walki, GOSRiT Luzino - za nieodpłatne udostępnienie sali treningowej i siłowni, firmie Elstark - głównemu sponsorowi, który pokrył część kosztów związanych z przygotowaniami do walki. Największe jednak podziękowania dla Mateusza Zielińskiego, który wkłada dużo pracy i poświęca wiele czasu na treningi z Rafałem Karczem.
Do następnych walk Rafał Karcz będzie potrzebował jednak już profesjonalnego zaplecza, m.in. odnowy biologicznej, konsultacji szkoleniowych, np. z trenerem od technik bokserskich itp. Być może jeszcze w tym roku kolejna walka zawodowa wejherowianina.