Komisję do Zwalczania Dopingu w Sporcie tworzy cały sztab ludzi. Liczebność członków jasno sugeruje, że Komisja musi mieć ręce pełne roboty.
Michał Rynkowski: I faktycznie ma. Najważniejszym ciałem Komisji jest Plenum, na którym członkowie, wybierani zresztą przez Ministra Sportu, podejmują najistotniejsze decyzje rangi strategicznej. Plenum jest ciałem nadającym kierunek działania Komisji, realizuje uchwały - na przykład dotyczące nowych regulacji czy strategii działania Komisji. Członkowie reprezentują różne dziedziny zawodowe: są lekarzami, prawnikami, a co najważniejsze, mają powiązanie ze sportem. To gwarantuje niezależność i fachowość w podejmowaniu decyzji. Jednocześnie nie wymaga się od nas, abyśmy w jakiś ścisły, literalny sposób realizowali politykę ministerstwa. Współpracujemy z nim, posiadając przy tym autonomię.
Czym w ogóle jest doping?
- Doping pojmować możemy jako swoiste oszustwo w sporcie. To nie tylko przyjmowanie substancji zabronionych, ale także podawanie ich, handel nimi oraz odmowa poddania się kontroli antydopingowej. Doping jest więc pojęciem dość szerokim.
Ile przypadków naruszenia przepisów antydopingowych stwierdzono w ostatnim czasie w Polsce?
- W zeszłym roku było ich 27. Przeprowadziliśmy niemalże 2700 badań, czyli wykryte naruszenia stanowiły 1% ogółu, a zatem plasujemy się w średniej światowej, która waha się od 1% do 2%. Łamanie przepisów najczęściej następowało w takich dyscyplinach jak: kulturystyka, trójbój siłowy, zapasy, boks, hokej czy lekka atletyka.
Które z niedozwolonych substancji cieszyły się największą popularnością?
- Najwięcej mieliśmy do czynienia z przypadkami stosowania najtwardszego dopingu, a więc tzw. steroidów anaboliczno-androgennych. Pojawiały się także stymulanty, takie jak amfetamina, efedryna, pseudoefedryna, ale także i inne środki, m.in. marihuana czy haszysz. Te ostatnie nie są dopingiem bezpośrednio wpływającym na poprawienie wydolności organizmu, ale mimo to są sprzeczne z duchem sportu i kreowaniem pozytywnego, czystego wizerunku zawodnika.
Dlaczego? W innych krajach marihuanę można kupić w sklepie z taką łatwością, jak u nas papierosy.
- W Polsce marihuana powszechnie traktowana jest jako narkotyk. Nie ma społecznego ani prawnego przyzwolenia dla jej stosowania, a w każdym razie wyraża się względem niej mniej tolerancji, niż na przykład wobec alkoholu. Niedobrze by było, gdyby sportowcom, którzy są autorytetami dla wielu młodych ludzi, publicznie udowodniano, że stosują tego rodzaju specyfiki.
Jakie są sankcje za złamanie przepisów antydopingowych?
- Standardową sankcją jest zawieszenie na dwa lata. Czasem kara może być jednak mniejsza, ale to zależy już od okoliczności sprawy. Zdarza się, że zawodnicy nieświadomie stosują doping. Światowy Kodeks Antydopingowy i ustawa o sporcie stanowią, że ponoszą oni bezpośrednią odpowiedzialność za wykryte u nich substancje niedozwolone. Niestety, trudno jest sportowcowi obronić się i udowodnić, że przyjmował substancję w sposób nieświadomy. Może jednak próbować to uprawdopodobnić. Gdyby osoba, która podała mu zabroniony środek przyznała się do takiego czynu, sprawa byłaby prostsza do rozstrzygnięcia i wówczas wobec poszkodowanego można by było zastosować pewną taryfę ulgową. Kara pewnie byłaby niższa.
A zasada domniemania niewinności?
- Ciężar dowodowy spoczywa na zawodniku. Jeżeli w próbce pobranej od niego wykryjemy substancję zabronioną, to on musi dowieść, że nie brał środków z premedytacją, a jedynie był ofiarą czyjegoś działania lub przy dochowaniu należytej staranności stosował substancję zabronioną w sposób nieświadomy.
Dlaczego sportowcy stosują doping? Wielu z nich posiada przecież wszelkie predyspozycje, aby osiągać sukcesy.
- Przesłanki, jakimi kierują się sportowcy, są różne. Szybsza regeneracja, zwiększenie lub zmniejszenie masy ciała szybko przed zawodami - można by długo wymieniać. Zawodnicy pragną jednak osiągać jak najlepsze rezultaty, chcą spełniać swoje ambicje. Niekiedy trudno jest im w sposób naturalny pokonać pewne bariery treningowe, albo nawet te, które wytworzyły się w ich psychice. Wówczas mogą popadać we frustrację i dochodzić do wniosku, że tylko stosowanie substancji zabronionej pomoże im w wyjściu z tej niekomfortowej sytuacji. Myślą, że przyniesie im to upragniony sukces. Ryzyko wykrycia substancji zabronionej jest jednak bardzo duże. Szczególnie w przypadku zawodników klasy topowej, którzy badani są niemal non-stop - kilkanaście lub kilkadziesiąt razy w roku.
Miewa Pan bezpośrednią styczność z tymi zawodnikami?
- Bezpośrednią nie, a to dlatego, że główną kompetencją Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie jest orzekanie o naruszeniu przepisów i kierowanie tej informacji do zawodnika i Polskiego Związku Sportowego. To przed związkiem toczy się postępowanie dyscyplinarne. To związek decyduje o sankcji, jaka ma zostać nałożona na zawodnika, a także o tym, kiedy powinien zostać przesłuchany i jakie środki dowodowe brać pod uwagę. My jako Komisja monitorujemy te decyzje i jeśli coś zostało zrobione wbrew Światowemu Kodeksowi Antydopingowemu czy ustawie, reagujemy i prosimy, aby decyzja została poddana rewizji.
Jak wygląda kontrola antydopingowa?
- Składa się ona z badania moczu oraz badania krwi. 90% substancji jest wykrywalnych dzięki kontroli moczu, a jeśli chodzi o krew, to już niedługo realizować będziemy tzw. paszport biologiczny.
Czy kobietom również zdarza się stosować doping?
- Oczywiście, że tak. Z naszych statystyk wynika, że najczęściej po substancje niedozwolone sięgają mężczyźni, ale nie ma tutaj jakiegoś wyrazistego rozróżnienia.
A wiek?
- Ze względów praktycznych rzadko badamy młode osoby. Przede wszystkim koncentrujemy się na zawodnikach pełnoletnich, którzy osiągają konkretne wyniki sportowe, są członkami kadr narodowych. Sport profesjonalny jest pod naszą szczególną pieczą. Najczęściej doping przytrafia się u szczytu kariery lub w sytuacji, kiedy zawodnik pretenduje do tego, by być najlepszym. Wtedy jest pod wielką presją samego siebie oraz otoczenia, które wymaga od niego sukcesów. Ryzyko zastosowania dopingu wówczas się zwiększa.
Może niektórym sportowcom faktycznie wydaje się, że bez tych substancji nie są w stanie sięgnąć po najważniejsze laury?
- Czasem spotykam się z opinią, że tylko stosowanie dopingu może przyczynić się do osiągnięcia sukcesów na najwyższym poziomie. Pojawiają się też przypuszczenia, że skoro ktoś coś wygrał, to pewnie musiał mieć kontakt z niedozwolonymi substancjami. Takie myślenie jest błędne, destrukcyjne i nieetyczne, bo zakłada, że wszyscy z czołówki się dopingują. Może demotywować młodych zawodników, którzy aspirują do tego, aby być najlepszymi. Zapamiętajmy jedno - dopóki sportowcowi nie udowodni się czynu zabronionego, dopóty jest on bez winy.
Co Pana właściwie fascynuje w tej pracy? Działania Komisji polegają na wyszukiwaniu i diagnozowaniu zjawisk negatywnych.
- Walka o czysty sport i uczciwą rywalizację jest dla mnie bez wątpienia czymś fascynującym. To pewnego rodzaju misja, zresztą niezwykle ważna. Przy tym chciałbym zwrócić uwagę na aspekt edukacyjny naszych poczynań. Zajmujemy się przecież nie tylko przeprowadzaniem kontroli antydopingowych, ale staramy też kształtować pewne postawy zawodników, szczególnie tych młodszych. Przestrzegamy sportowców przed nieświadomym stosowaniem dopingu. Proszę mi wierzyć, że serce mi się łamie, kiedy widzę sportowca, który nie wiedział, że bierze substancje zabronione, ale patrząc przez pryzmat przepisów, musimy go ukarać. Każdy zawodnik w takiej sytuacji powinien walczyć o swoje dobre imię - tak długo, jak tylko będzie trzeba.
Rozmawiał Artur Wiśniewski